Tajemnicza śmierć generała Władysława Sikorskiego. Gibraltar, 4 lipca 1943 roku - Mediateka - Muzeum Historii Polski w Warszawie SKIP_TO
Wizyta w muzeum Przejdź do sklepu
Podcasty
Audio

Tajemnicza śmierć generała Władysława Sikorskiego. Gibraltar, 4 lipca 1943 roku

Muzeum Historii Polski (producent);

19/02/2025

Transkrypcja

4 lipca 1943 roku o godzinie 23:06 na Półwyspie Gibraltar doszło do brzemiennej w skutki katastrofy lotniczej. W jej konsekwencji śmierć poniósł generał Władysław Sikorski, premier Rzeczypospolitej, wódz naczelny, architekt polityki polskiej w pierwszych latach II wojny światowej. Czy gdyby nie jego śmierć, Polskę czekałby inny los u schyłku wojny? Tego nigdy się już nie dowiemy. Ale pytań otaczających śmierć Sikorskiego jest nadal bez liku. Komu zależało na wyeliminowaniu go z politycznej gry? Skąd wzięły się niespójności w brytyjskich raportach poświęconych katastrofie? Komu zależało na tworzeniu mitów wokół śmierci Sikorskiego? O faktach i mitach otaczających tę tajemniczą śmierć opowie prof. Jacek Tebinka z Uniwersytetu Gdańskiego, znakomity badacz relacji polsko-brytyjskich.

 

Część pierwsza. Gibraltar, 4 lipca 1943 roku.

 

- Panie profesorze, czy premier Polski Władysław Sikorski 4 lipca 43 roku padł ofiarą zamachu?

 

- Nie, nie padł ofiarą żadnego zamachu, jak głoszą różne teorie spiskowe. Padł ofiarą wypadku lotniczego, czyli wypadku komunikacyjnego. I tego typu wypadki lotnicze zdarzały się niestety w czasie II wojny światowej bardzo często.

 

- No dobra, to dlaczego przez tyle lat dyskutowaliśmy o tym, że to jednak zamach?

 

- Teorie spiskowe są takim... Znaczy zawsze powstają. Z jednej strony jest to zarobek dla ich autorów, z drugiej strony natura ludzka jest taka, że no nie chcę czasami wierzyć w to, że coś mogło stać się przez przypadek, że w gruncie rzeczy proste wyjaśnienie jest jedynym sensownym. Mamy przecież przykład śmierci prezydenta Kennedy'ego. Tam mamy gigantyczną wręcz literaturę spiskową. Co ciekawe, jedną z pierwszych wersji, że to rzekomo CIA miało zabić Kennedy'ego w Dallas, podsunęła propaganda radziecka. Koledzy z KGB, tu cudzysłów, w ramach dezinformacji. Ale oczywiście trudno im przypisywać sukces w wypadku Sikorskiego, w wypadku śmierci premiera Rzeczypospolitej i Naczelnego Wodza w Gibraltarze. Autorem pierwszej teorii spiskowej, która w gruncie rzeczy jest powielana w pewnych zmienionych wersjach po dzień dzisiejszy, była propaganda goebbelsowska.

 

- To my sobie do tej propagandy zaraz przejdziemy, bo musimy chyba zacząć po prostu od faktów. 4 lipca 43 roku Gibraltar. Tam jest Władysław Sikorski. Co się dzieje?

 

- No, zacznijmy może od tego, jak on tam się w ogóle znalazł. Odnotujmy też, że generał Sikorski, jako w praktyce przywódca Polski, był szefem koalicyjnego, demokratycznego rządu tworzonego przez najważniejsze polskie partie polityczne, które były w opozycji do obozu, do dyktatury sanacyjnej przed wojną, ale też elementy polityczne i wojskowe tego obozu sanacyjnego, również te polskie władze na uchodźstwie tworzyły. Sikorski był osobą wysoce poważaną przez premiera Wielkiej Brytanii, Winstona Churchilla i też jak można, patrząc na zapisy rozmów z wizyty Sikorskiego w Stanach Zjednoczonych przez prezydenta Stanów Zjednoczonych, Franklina Delano Roosevelta. Co do Stalina, trudno powiedzieć. Mamy rozmowy Sikorskiego w grudniu 41 roku na Kremlu. Stalin okazywał mu wręcz demonstracyjny szacunek, co w pewnym stopniu było grą dyplomatyczną, zręcznego i dyplomaty, jakim ten zbrodniarz był. Niestety, mimo że sporo poznaliśmy informacji o tym, co się działo w czasie wojny w Związku Radzieckim, to tak na dobrą sprawę trudno powiedzieć jaką opinię Stalin sobie wyrobił o Sikorskim. Poruszyłem ten wątek zanim przejdziemy do podróży Sikorskiego zakończonej tragicznie katastrofą gibraltarską, żeby odnieść się w jakiś sposób czy spróbować narracji, też do niej wrócimy, dotyczącej tego, czy ten Stalin rzeczywiście miałby jakieś plany, pomysły, żeby Sikorskiego usunąć, czy cokolwiek by to Związkowi Radzieckiemu pomogło. Ale wróćmy do Gibraltaru. Gibraltar był brytyjską posiadłością na Półwyspie Pirenejskim, przez którego lotnisko jeden krótki pas lotniczy przecinający ten w zasadzie cypel gibraltarski. Zresztą lotnisko wydłużone, istnieje po dzień dzisiejszy. Był miejscem, w którym żeby zatankować paliwo, lądowały samoloty przewożące pasażerów, samoloty najczęściej wojskowe, brytyjskie, lecące z Wielkiej Brytanii na Bliski Wschód. W lipcu 43 roku alianci zachodni byli już panami północnych wybrzeży Afryki Północnej, ponieważ wyparli stamtąd, znaczy doprowadzili do kapitulacji wojsk włoskich i niemieckich. W maju 43 roku Sikorski poleciał na Bliski Środkowy Wschód, ponieważ tam znajdowała się armia polska, dowodzona przez generała Andersa. Powstała z wojska ewakuowanego ze Związku Radzieckiego w 42 roku i Brygady Strzelców Karpackich. Szczególnie wśród młodszych oficerów, którzy wyszli z Sowietów panowały dosyć nieprzyjazne Sikorskiemu nastroje wynikające z tego, że rodziny tych oficerów bardzo często zostały nadal w Związku Radzieckim, mimo ewakuacji trzydziestu paru tysięcy ludności cywilnej.

 

Postrzegano politykę Sikorskiego wobec Związku Radzieckiego, dodajmy, że i tak się zakończyło przez zerwaniem przez Moskwę po Katyniu w kwietniu 43 roku stosunków polsko-radzieckich jako politykę ustępliwą, co było w dużym stopniu nieprawdziwe. Możliwości działania Sikorskiego były bardzo ograniczone i Sikorski wyruszył zresztą za zachętą Brytyjczyków, żeby uspokoić te nastroje, żeby pokazać, że to on jest naczelnym wodzem. No, to były pewne obawy, Obawy w brytyjskich służbach specjalnych wynikające z penetracji agenturalnej polskiego wojska na Bliskim Wschodzie. No takie, że tam są różnego rodzaju jakieś grupy nie spiskowców, ale oficerów, którzy plotkują i którym się ten Sikorski podoba. No ale nie było oczywiście mowy o tym, żeby ktokolwiek z nich zamierzał dokonać jakiegoś zamachu na Sikorskim. Zresztą wizyta ta przebiegła całkiem dobrze. Ten jego objazd polskich placówek cywilnych wojskowych od Egiptu po Irak.

 

- I rozumiem, że klimat był dobry, że ta wizyta zakończyła się jakimś sukcesem, tym, co sobie udało się osiągnąć, to, co Sikorski zakładał.

 

- Znaczy, tak. No bo te rozmowy... No a generał Anders był podwładnym Sikorskiego, no ale nie ma cienia wątpliwości, że był on dowódcą, przynajmniej w tym okresie, kiedy kiedy armia polska znajdowała znaczy była tworzona i znajdowała się w ZSRR 41-42, dosyć mocno rozpolitykowanym i niektóre z jego listów kierowanych do Sikorskiego naczelny Wódz traktował jako wręcz występowanie przeciwko dowódcy. Mówimy tu jednak o hierarchii hierarchii wojskowej. Takim symbolicznym gestem Sikorskiego było polecenie, żeby zagrać pierwszą brygadę na jednym... Znaczy w trakcie tych tych spotkań, No, to nie jest termin wojskowy, z oddziałami polskiej armii. Narady polityczne też były całkiem udane z przedstawicielami polskiej dyplomacji. Sikorski potraktował list Churchilla grzecznościowo. Był krótki telegram, że gratuluję panu przebiegu wizyty, sukcesu, oczekuje pana w Londynie. No ale to nie było żadne wezwanie, że ma pan jutro, pojutrze przylatywać. Przez Gibraltar Sikorski musiał wracać ze względów technicznych, logistycznych do Wielkiej Brytanii. Ale pierwotnie on zamierzał polecieć do Algieru, posiadłości francuskiej, gdzie zamierzał spotkać się z władzami francuskimi.

 

Ale tam ciągle był konflikt między dwoma generałami. De Gaulle . De Gaulle wyjdzie z tego z tego zwycięsko. Zresztą akurat Sikorski nie był w najlepszych relacjach z De Gaulle'em, bo w tym okresie do 43 roku w gruncie rzeczy ignorował jako takiego, nawet nie młodszego partnera. Także tutaj te relacje, używając tego popularnego określenia - chemii między obu nimi nie było. A dlaczego o tym Algierze mówię? Ponieważ on w ostatniej chwili, przebywając w Kairze, zmienił plany swojej podróży. Czyli gdyby tam, panie doktorze, ci mityczni spiskowcy zamierzali go gdzieś zlikwidować, to tak na dobrą sprawę nie znali, ten Time table, plan podróży Sikorskiego był oczywiście okryty ścisłą tajemnicą. Co więcej, on się w ostatniej chwili zmienił, czyli tego 2-3 lipca on dotarł na Gibraltar, gdzie tam przenocował. Co jest ciekawe, zupełnie przypadkowo. I to tutaj mówimy bez żartów. Tego samego dnia z Londynu do Moskwy, oczywiście długą drogą z przesiadkami wracał ambasador ZSRR w Londynie Iwan Majski. Ale Stalin go wezwał do ZSRR nie po to, żeby on po drodze czy jacyś tam towarzyszący mu, tu cudzysłów, siepacze mieli tego Sikorskiego mordować, bo to, że oni się oni fizycznie nie zetknęli, nie wiedzieli, że są w tym samym miejscu, czyli w Gibraltarze. On został wezwany po to, ponieważ Stalin chciał mu, mówiąc językiem nienaukowym zmyć głowy. Stalin uważał go za zbyt ustępliwego wobec Brytyjczyków, nie podzielającego jego podejrzeń wobec Churchilla i Londynu. Że celem Brytyjczyków jest doprowadzenie do tego, aby Hitler pokonał ZSRR i potem zawarcie pokoju z jakimiś niemieckimi generałami czy politykami, którzy Hitlera obalą. Było to kompletnie irracjonalne, ale w tej paranoicznej głowie Stalina tego typu myśli były. To widzimy, wiemy to z dokumentów. Dodajmy jeszcze raz, że obaj, zresztą Majski odleciał, przed tym, zanim Sikorski wyruszył, jak się okazało, w ostatnią swoją podróż. Nie będziemy mówili w szczegółach o zwiedzaniu Gibraltaru. Wkrótce, bo mam nadzieję, że pod koniec tego roku ukaże się tom "Polskich dokumentów dyplomatycznych 1943", którego jestem redaktorem we współpracy z Piotrem Długołęckim i tam są dwa dosyć obszerne, moim zdaniem ciekawe raporty, pokazujące właśnie te ostatnie, tzn. pierwszy pobyt jak leciał na Bliski Wschód i powrót zakończony tragicznie generała Sikorskiego. Także są raporty, które szef polskiej misji w Gibraltarze porucznik Łubieński przygotował, one są naprawdę interesujące. Warto się z nimi zapoznać.

 

- No i mamy 4 lipca 43 roku Władysław Sikorski wsiada do samolotu. Ten samolot kołuje. Co właściwie się dzieje? Co wiemy na ten temat i co jest taką wiedzą, która jest istotna? No bo zapewne moglibyśmy podać cały wór szczegółów.

 

- Tak, tych szczegółów wbrew pozorom jest sporo, więc może nie będziemy tutaj przesadnie w nie wchodzili, ale odnotujmy jedną istotną rzecz, czyli może sam sposób podróżowania lotniczego. Dzisiaj jesteśmy do tego jak najbardziej przyzwyczajeni. Traktujemy to, no może nie jak autobus, tramwaj, ale w gruncie rzeczy przewozy pasażerskie czymś takim są. Natomiast jeśli cofniemy się do okresu wojennego, no to konieczność szybkiego przemieszczania się wojskowych, no też jak się okazuje polityków, dyplomatów powodowała, że komunikacja lotnicza była jednym z tych rozwijających się nowych sposobów przewozu, tych, nazwijmy to, VIP-ów. W tym celu Brytyjczycy stworzyli specjalną eskadrę. No ale ta eskadra miała, używała samoloty przede wszystkim wojskowe. W tym wypadku amerykańskie, 4 silnikowe Liberatory, które były stosunkowo nowymi maszynami. One bodajże chyba w 42 roku zaczęły tak schodzić już w produkcji takiej masowej. Sporo tam było usterek. Wersja cywilna była oczywiście pozbawiona uzbrojenia. Były to samoloty, którymi podróż było... Trudno mówić o jakimkolwiek komforcie podróży, jeśli samolot wznosił się wyżej trzeba było zakładać maski tlenowe. Oczywiście niska temperatura powodowała, że trzeba było tam siedzieć w kożuchach czy opatulonymi. Więc komfort był znikomy. Samoloty były pilotowane przez załogi wojskowe. W wypadku Sikorskiego pilotem był Czech Edward Hall i on spodobał się na tyle Sikorskiemu, że Sikorski poprosił, żeby dowodził i pilotował w drodze powrotnej samolot, co było złamaniem procedur brytyjskich, gdzie te załogi po prostu wymieniano. Na czym polegał problem? Otóż to był doświadczony pilot, tylko że on nie latał na 4 silnikowych bombowcach i miał stosunkowo niewielką liczbę godzin wylatanych na tych Liberatorach. Więc na przykład mówienie o nim jak o doświadczonym pilocie byłoby błędem. Doświadczony na maszynach jednosilnikowych i dwusilnikowych będzie miało pewne znaczenie. Co wiemy? Wiemy to, że samolot z pasażerami, w tym Sikorskim i jego córką wzniósł się w powietrze. Tutaj oczywiście trwają różne spory na jaką wysokość, ale wydaje mi się, że nie ma co podważać wyników tego brytyjskiego śledztwa. Było to około 30 parę metrów. Silniki przestały działać i on takim dość stromym lotem zniżył się z prędkością 300 kilometrów na godzinę w stronę morza, w stronę tafli uderzył, rozpadł się na kilka części, uderzył jeszcze o dno, bo tam głębokość była chyba z 8-9 metrów, czyli stosunkowo niska.

 

No ale tu w żadnym wypadku nie było, jak współcześnie twierdzą różni zwolennicy teorii spiskowych jakieś wodowanie, czyli sugestia, że samolot po prostu osiadł na morzu nikomu nie powinno się nic stać. Absolutny nonsens, co chociażby potwierdziły wyniki ekshumacji, której notabene byłem przeciwny, uważając, że nic to nie da. Ale akurat tutaj potwierdzono to, że osoby na pokładzie samolotu z 2009 roku, że zginęły na skutek obrażeń wynikających z uderzenia samolotu o lustro wody. No oczywiście, co powoduje tutaj różnego rodzaju teorie spiskowe? Przede wszystkim to, że ocalał pilot. Siła uderzenia go wyrzuciła przez już nieistniejącą szybę czy pleksiglasowe obudowę. Co więcej, on miał założoną kamizelkę ratunkową. Potem twierdził, że on jej rzekomo nie zakładał, ale to jest zupełnie niespójne. Przecież żadne dziwne siły mu tej kamizelki nie założyły. On stosunkowo z niewielkimi obrażeniami ocalał natomiast cała reszta pasażerów, przypomnijmy, że oni nie byli przypięci żadnymi pasami, to było tuż po starcie, więc siła uderzenia spowodowała śmierć na skutek licznych złamań.

 

Części ciał nie wyłowiono, ale to wynikało akurat z tego, że tam były dosyć silne prądy, w tym ciała córki generała. Brytyjskie śledztwo i komunikat wywołuje po dzień dzisiejszy wątpliwości i jest takim paliwem dla teorii spiskowych. Z tej prostej przyczyny, iż stwierdzono, iż samolot samolot nie był w stanie wznosić się i opadł z powodu zablokowania steru wysokości. Problem jest taki, że nie wytłumaczono tego dlaczego i to jest ta kwestia, która budzi po dzień dzisiejszy wątpliwości. Co więcej, nie zachowały się. Wykluczono części samolotu, poddano ekspertyzie Wielkiej Brytanii, wykluczono jakiekolwiek użycie materiałów wybuchowych, czyli nikt nie podłożył tam żadnego ładunku wybuchowego. Zresztą gdyby ktoś chciał pod ten samolot podłożyć tam bombę, no to byłby albo zapalnik czasowy, albo ciśnieniowy i samolot gdzieś by tam wybuchł nad Atlantykiem w drodze do Wielkiej Brytanii, nikt nie znalazłby żadnych śladów.

 

Część druga. Propaganda i polityka.

 

- Panie profesorze, pierwsza część naszej rozmowy to były głównie fakty. Trochę tego było. Teraz porozmawiajmy może o tym, jak wyglądało po pierwsze propagandowe wykorzystanie tej tragedii i po drugie, co działo się z Sikorskim, ze śmiercią Sikorskiego i z kontrowersjami. Dalej wspomniał pan na koniec naszej pierwszej części naszej rozmowy, że hitlerowskie Niemcy i propaganda goebbelsowska zrobiła użytek ze śmierci Sikorskiego. W jaki sposób?

 

- III Rzesza, a właściwie jej genialny minister propagandy, genialny w służbie zła Goebbels od kwietnia 43 roku robił wszystko, aby doprowadzić do rozpadu sojuszu w Wielkiej Brytanii, Stanów Zjednoczonych ze Związkiem Radzieckim. Temu służyła propaganda katyńska, czyli odkrycie grobów, tu też oczywiście cudzysłów, katyńskich polskich oficerów. No i oskarżenie jak najbardziej słuszne Sowietów o zamordowanie tych ponad 4 tysięcy ponad 4 tysięcy polskich oficerów. No, ale z tej propagandy III Rzeszy niewiele wyniknęło poza zerwaniem przez ZSRR stosunków dyplomatycznych z Polską, co skomplikuje bardzo sprawę Polską, utrudni działanie rządowi polskiemu, ale powiedzmy szczerze III Rzeszy nie przyniesie to żadnych praktycznych konsekwencji, bo nie pójdą za tym żadne działania, żeby rozegrać sprawę polską. Polacy byli niewolnikami, których po ludobójczym wymordowaniu polskich Żydów zamierzano jako tych niewolników, pozbawiając społeczeństwo polskie elit traktować. Więc tutaj ta propaganda, była w dużym stopniu niespójna. Ona zaczęła już powoli, może nie tyle wygasać, bo plakaty z Katyniem i tymi oficerami NKWD o wyraźnie żydowskich profilach strzelających w tył głowy polskich oficerów rozwieszono po całej Europie, od Słowacji po okupowaną Francję, oczywiście też w Generalnym Gubernatorstwie.

 

- I co z tym wszystkim ma wspólnego sprawa Sikorskiego?

 

- No więc propaganda niemiecka uznała, że śmierć Sikorskiego da możliwość wydłużenia tej, jak to nazywano, propagandy katyńskiej poprzez wymyślenie spiskowej teorii, iż to Sowieci za zgodą Churchilla zabili w Gibraltarze Sikorskiego. I tego typu plakaty zdobiły kamienice w Warszawie i w innych miastach Generalnego Gubernatorstwa i też w prasie gadzinowej na ten temat ukazywały się informacje. Ale to nie koniec, bo nie tylko społeczeństwo polskie w tych państwach neutralnych, gdzie Niemcy mieli swoje placówki dyplomatyczne, Goebbels rozesłał instrukcje i to nie jedną, bo to przez kolejne tygodnie po tym 4 lipca one były rozsyłane, pokazując szczegółowo, jak ta teoria spiskowa ma być sprzedawana, przedstawiana, z kim należy rozmawiać. Jakieś sugestie zaprzyjaźnionym dziennikarzom dawać od Ameryki znaczy głównie Ameryka Południowa, no bo też Niemcy tych placówek za dużo nie mieli. Tam gdzie nie istniały placówki niemieckie, no to oczywiście radio niemieckie, nadając też w różnych językach, starało się tą wersję sprzedawać. Brytyjczycy nie byli w stanie złamać szyfrów niemieckiej dyplomacji, które były tak zwanymi szyframi one time pad, czyli jednorazowymi.

 

I tutaj brytyjscy kryptolodzy, którzy systematycznie łamali szyfry wojskowe mechaniczne Enigmy. Z nimi sobie radzili, ale nie z dyplomatycznymi. Z jednym wyjątkiem, ponieważ szyfry, którymi Ministerstwo propagandy III Rzeszy, inaczej, MSZ niemiecki przesyłał te instrukcje Ministerstwa, propagandy, był o wiele słabszy, on był podatny na działanie kryptologów i oni go złamali. Więc instrukcje prasowe Goebbelsa rozsyłane drogą radiową, oczywiście zaszyfrowane, były przechwytywane przez brytyjski radio-wywiad, czytane i po kilku dniach trafiały, jeśli były istotne na biurko Churchilla oczywiście minister spraw zagranicznych. I Churchill widział wyraźnie, bo w tych teczkach dokumentów, które dostawał i które możemy dzisiaj w archiwum w Londynie zobaczyć, te dokumenty są zachowane. Zresztą nie trzeba było tutaj jakiegoś geniuszu czy nawet znajomości tych tych dokumentów, żeby zdawać sobie sprawę, w jakim celu Niemcy tą sprawę katyńską tak mocno podkreślali, dożynając, przepraszam za to słowo, resztki polskich Żydów w Warszawie, w końcowej fazie powstania w getcie stali się nagle obrońcami wielkimi sprawy polskiej i losu polskich oficerów, czy teraz akurat naczelnego Naczelnego Wodza, zabitego rzekomo przez Sowiety w Gibraltarze.

 

- No ale właśnie to ja pozwolę sobie wejść w słowo i tutaj podchwycić ten wątek. No bo jeżeli mamy wiosnę 43 roku, ci, którzy żyją w Warszawie, wiedzą o tragedii polskich Żydów, o tragedii powstania w getcie. Wiarygodność niemiecka w Polsce jest, no by tak to najdelikatniej powiedzieć żadna. Kto może uwierzyć w to, że taka propaganda jest na serio? To chyba właściwie powinno być przeciwskuteczne?

 

- I tak, i nie. Jeśli chodzi o Wielką Brytanię, Stany Zjednoczone. Rzeczywiście ta propaganda katyńska dawała odwrotne rezultaty, chociaż Churchill nie miał tutaj większych wątpliwości. Inna sprawa, że nie zamierzał swojej Realpolitik i sojuszu z ZSRR, który był potrzebny, był kwestią życia i śmierci, z powodu polskiego zmieniać cokolwiek. Wydaje mi się jednak, że patrząc na społeczeństwo polskie, żyjące pod okupacją w Generalnym Gubernatorstwie, mimo że ludzie słuchali sekcję polską BBC, do części docierały różnego rodzaju podziemne gazetki. To jednak mimo tego oblicza terroru niemieckiego widocznego w Warszawie w każdym miejscu w praktyce i skierowanego też przeciwko społeczeństwu polskiemu, to jednak fakt, że to Niemcy mówią prawdę w sprawie katyńskiej raczej był dosyć oczywisty. Natomiast wydaje się, że w wypadku Sikorskiego, te powiedzmy tak brzydko popłuczyny tej propagandy katyńskiej ma Pan tutaj rację, raczej nie dawały większych efektów w Polsce okupowanej natomiast były rzeczywiście kraje, gdzie też jakby kultura polityczna, sposób podchodzenia do informacji, brak też elementarnej wiedzy, ba, czasami wręcz analfabetyzm powodowały, że Niemcy. No, wrogość wobec Brytyjczyków to jest oczywiście istotne, gdzie oni osiągali efekty. Takim państwem był Egipt, który był tak na dobrą sprawę takim brytyjskim protektoratem, mimo formalnej niepodległości i brytyjskie służby specjalne i dyplomacja były zaniepokojone, że ta teoria spiskowa o tym, że rzekomo Sowiety za zgodą Brytyjczyków zabili Sikorskiego, że to nazwijmy to tak, na ulicy Kairskiej, to jest przyjmowane jako prawda.

 

- Czyli na takim kairskim suku, czyli właśnie na targu, jak to w ogóle w całym świecie arabskim?

 

- Tak, tak. Jakoś nie napotkałem na szczegółowe raporty dotyczące innych państw Bliskiego Wschodu, ale też pamiętajmy, że była to jednak z punktu widzenia tej ludności, tych państw Bliskiego Wschodu raczej dosyć daleka sprawa. Chociaż w przypadku Egiptu, no to panowanie brytyjskie, swego rodzaju upokorzenie, nacjonalistyczne tendencje, elity egipskie, które przecież były anty brytyjskie w gruncie rzeczy, no to tam to się dobrze sprzedawało.

 

- Daleko przeszliśmy od Sikorskiego do Egiptu. Wróćmy do polskiego Londynu. Jaka była reakcja rządu polskiego? Jaka była reakcja polskich sił politycznych na emigracji?

 

- No, to był oczywiście wielki cios dla sprawy Polski, chociaż nie chciałbym przeceniać, też byłoby ahistoryczne gdybanie, co by było, jakby Sikorski żył. Pamiętajmy, że jego następca Stanisław Mikołajczyk, mimo że będzie bliski w październiku 44 roku, żeby zgodzić się na linię Curzona po wizycie w Moskwie, jak go tam Churchill na niego prawie krzyczał i namawiał w zamian za terytoria na Zachodzie, to jednak Mikołajczyk się wtedy na to nie zgodził. Potem stracił władzę. Czyli tutaj takie zastępstwo, że Sikorski by dalej rządził, to nie ustąpiłby? No nie ma to moim zdaniem większego znaczenia, bo i tak ten jego następca, chociaż był bardziej ustępliwy, ale też cudzysłów, nie zmienił w zasadzie zasad polskiej polityki. Jakie były tego skutki? To jest jakby inna sprawa. Co jest ważne w kontekście śmierci Sikorskiego, to to, że polski Londyn nigdy nie podważał tej brytyjskiej wersji o wypadku lotniczym. Pamiętajmy, że Brytyjczycy tak bardzo podkreślali, że to był wypadek lotniczy też, żeby nie dawać paliwa Niemcom z tą propagandą teorii spiskowych o zamachach, chociaż jak widzimy to i tak nic nie zmieniło, bo dla Niemców to nie była żadna przeszkoda. Natomiast strona polska powołała własną komisję, która tak na dobrą sprawę jedynie to, co podważała to wskazywała, że strona brytyjska nie udzieliła jednoznacznej odpowiedzi, dlaczego ten samolot uległ katastrofie lotniczej. Mimo zbadania części nie wskazano, że to nie weszło, nie zadziałało, coś się złamało. Nie, stwierdzono, że wypadek lotniczy, ale tak na dobrą sprawę nie określono, dlaczego do niego doszło. I to jak wiemy, jest tym paliwem, źródłem dla wszelkiego rodzaju uzasadnień, że przecież tutaj Brytyjczycy kłamali, ukrywali, chociaż o ukrywaniu rzekomym dokumentów, to pewnie zaraz powiemy. Ale odnotujmy to jeszcze raz stanowczo, ale też że władze polskie w żaden sposób formalnie tego komunikatu czy istoty jego, że śmierć Sikorskiego nastąpiła na wypadek na skutek wypadku lotniczego, nie podważała. I też jak prześledzi Pan dzienniki, pamiętniki publikowane, niepublikowane tych osób, które były na szczytach władzy, tworzyły ten polski Londyn, miały dostęp do informacji, no bo powiedzmy, jeśli ktoś nie miał dostępu do informacji, nie był w rządzie, nie był w Sztabie Generalnym, no to też jego te wspomnienia mają charakter, no, taki obserwacyjny. Nie uczestniczyli w procesie decyzyjnym, nie mieli dostępu do dokumentów. No więc w całej tej bogatej literaturze wspomnieniowej mówimy o osobach na topie, to nikt nie wysuwał teorii spiskowych dotyczących śmierci Sikorskiego. Dzisiaj możemy znaleźć jakieś tam wspomnienia osób drugo czy trzeciorzędnych, gdzie jakieś tam wątpliwości są zaśpiewane. No ale wartość tego naukowa jest i faktograficzna żadna.

 

- Władysław Sikorski to była taka postać, która po 45 roku nie zniknęła zupełnie w komunistycznej Polsce, a przede wszystkim i to chyba było bardzo widoczne, tak sądzę, w latach 80. zaczęła być na nowo bardzo obecna. Pojawiła się jego biografia.

 

- Olgierda Terleckiego, dwutomowa. Śmiem stwierdzić, że to jest nadal najlepsza biografia Sikorskiego. Przydałaby się pewnie jakaś nowa, no bo mamy o wiele więcej dokumentów. Ale, ale uważam, że jest to naprawdę, no dobrze napisana, wartościowa książka.

 

- I jedna sprawa, że jest biografia, ale też i liczne pomniki Władysława Sikorskiego, który był taką postacią w jakiś sposób dla historiografii, może jeszcze w większym stopniu dla polityki pamięci komunistów wygodną. To jak to wyglądało?

 

- Do Katynia, prawda? Bo ten Katyń gdzieś tam musiał zniknąć, tak? No on był przez sporą liczbę autorów, nazwijmy ich historykami partyjnymi. Co nie oznacza, że wszystko, co oni pisali było było bezwartościowe. Zazwyczaj oni przedstawiali Sikorskiego jako zwolennika, zwolennika porozumienia ze Związkiem Radzieckim, który starał się zrobić co się da. Trochę to się w zasadzie wpisywało w propagandę radziecką, ponieważ po zerwaniu stosunków z rządem polskim 25-26 kwietnia 43, propaganda sowiecka w taki sposób podchodziła, że to tego Sikorskiego bezpośrednio nie atakowano. Natomiast wskazywano, że on ma tam jakieś faszystowskie otoczenie, które skłoniło go do tego, żeby wejść w te tryby propagandy Goebbelsa i oskarżać ZSRR. Zamordowanie polskich oficerów. Rzeczywiście po 56 roku, po październiku ta postać Sikorskiego była obecna coraz bardziej w literaturze naukowej i nie tylko. A słusznie pan wskazał, że to właściwie koniec lat 70., lata 80-te to jest czas, kiedy tych publikacji jest coraz więcej, w miarę rzetelnych też raczej. Chociaż akurat właśnie co do śmierci Sikorskiego, no to po 56 roku ukazuje się parę publikacji Wojtkiewicza, rotmistrza Klimkowskiego, który był jednym z tych spiskowców przeciwko Sikorskiemu na Bliskim Wschodzie, traktując go jako zdrajcę sprawy polskiej. U Klimkowskiego te teorie spiskowe się pojawiają, ale oczywiście ze Związku Radzieckiego nikt nie oskarżał o zabijanie Sikorskiego. Dodajmy jeszcze raz, że Sowieci nie mieli fizycznych możliwości, gdyby nawet chcieli. A wcale nie jest to takie oczywiste, żeby tego Sikorskiego likwidować w lipcu 43 roku.

 

- Panie profesorze, zdążyliśmy sobie powiedzieć też już o tym, że w niedawnych czasach, 2009 rok jeżeli dobrze pamiętam, to chyba padło. Ciało Władysława Sikorskiego było ekshumowane.

 

- Była to prawie narodowa sprawa. Byłem, tu się pochwalę jednym z nielicznych, jeśli nie jedynym badaczem zajmujących się problematyką sprawy polskiej w II wojnie światowej, który wskazywał na nonsensowność ulegania. Już nie będę wymieniał tych osób, bo i jeden z głównych autorów jest osobą nieżyjącą, bo tą decyzję podjęto trochę tak ad hoc, na podstawie właśnie teorii spiskowych i to już takich najbardziej podkręconych, że ktoś tam tym pasażerom strzelał w tył głowy z pistoletu. No więc to już takie fantazje absurdalne wręcz. I co więcej, to się dosyć dobrze medialnie sprzedawało.

 

- Ja to już całkiem nieźle pamiętam lata 90. To jest czas ogromnej popularności Dariusza Baliszewskiego, też już popularyzatora historii nieżyjącego. Jego nazwisko musi tutaj paść, więc pozwoli pan, że...

 

- No i on rzeczywiście na wielu odcinkach, jeśli chodzi o historię XX wieku, robił całkiem dobrą robotę, prawda? No ale powiedzmy to jednoznacznie no te teorie spiskowe, które wymyślał i tworzył na potrzeby programów filmowych, znaczy swoich dokumentalnych, telewizyjnych, no one są zupełnie nie mają uzasadnienia w faktach.

 

Część trzecia Tajemnice brytyjskich archiwów.

 

- Chciałbym zadać pytanie, które będzie nas zbliżało pewnie do końca tej rozmowy. Rewizja nadzwyczajna - tak się nazywał ten program Dariusza Maliszewskiego w latach 90. Niezwykle popularny. Oglądałem go, pamiętam w latach 90. Z wielkim przejęciem. Natomiast już tak patrząc poważnie, czy taka rewizja nadzwyczajna w oparciu o materiały brytyjskie jest możliwa, o co pytam- często się pojawia takie sformułowanie, zwłaszcza wśród badaczy, którzy się zajmują historią polskiego komunizmu, że jak nas to kiedyś wpuszczą do tych do tych archiwów postsowieckich, rosyjskich, no to w ogóle tam będzie eldorado.

 

- Znajdziemy wszelkie tajemnice.

 

- Prawdopodobnie to jest możliwe teoretycznie, najpewniej za naszego życia te archiwa otwarte nie zostaną. A jak to wygląda z archiwami brytyjskimi? Czy rzeczywiście jest tak, że brytyjczycy tak skrzętnie wszystko przed nami chowają? Może tam rzeczywiście jest jakaś teczka, w której ta prawda na temat Sikorskiego jest.

 

- No niestety muszę panie doktorze, rozwiać te oczekiwania, że tam jest coś niesamowitego odkryte. Znaczy ukryte. One są akurat odkryte. Jak wyglądała ta polityka odtajnienia dokumentów brytyjskich dotyczących katastrofy gibraltarskiej i tego, co było potem? Przede wszystkim podstawowe dokumenty zostały brytyjskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, Ministerstwa Obrony, w tym dotyczące tego śledztwa z 43 roku, zostały odtajnione, kiedy Brytyjczycy na początku lat 70. odtajnili hurtem sześć lat wojny, przyspieszając znacząco od tej całej dokumentacji. Oczywiście w różnych teoriach spiskowych można i to często się pojawia, że tam coś utajniono na kolejne lata, ale jeśli cokolwiek utajniono, to my tego naprawdę nie wiemy. Chociaż w przypadku brytyjskim mamy jawność w tym sensie, że jeśli jest na przykład jakaś teczka nie przekazana do archiwum, no to mamy jej tytuł albo czasami bez tytułu, adnotacje, że jest nadal z powodów bezpieczeństwa w ministerstwie, które wytworzyło. Ale jeśli popatrzymy na dokumentację brytyjskiego MSZ u Ministerstwa Obrony z 43 roku, to tam widać wyraźnie, że mamy kompletność dokumentów, chociaż niestety nie zachowały się dokumenty z badań technicznych tego Liberatora.

 

Ta dokumentacja została zniszczona, ta, która wskazywała na wypadek lotniczy, co też oczywiście daje różnym zwolennikom teorii spiskowych powód do mówienia o ukrytych archiwach brytyjskich. Przejdźmy teraz do służb specjalnych. No bo to jest taki obszar, gdzie można mówić "No tak, no ale brytyjski wywiad utajnia swoje dokumenty" i tak dalej. Po pierwsze brytyjski wywiad, czyli Secret Intelligence Service tym Sikorskim się w ogóle nie zajmował. Jeśli już, no to otrzymywał od Polaków tony dokumentów i informacji wywiadowczych. To oficer Secret Intelligence Service, komandor Dunderdale był tym oficerem łącznikowym z polskim wywiadem. Instytucją, która teoretycznie mogłaby do tego Sikorskiego dotrzeć, było MI5, czyli Security Service, Brytyjska Służba Bezpieczeństwa. Ale wbrew wyobrażeniom niektórych to nie było NKWD. To nie była jakaś wielce rozbudowana, tajna policja, która miałaby możliwości mordowania kogokolwiek. Absurd kompletny. Jeśli chodzi o bezpieczeństwo w samym Gibraltarze, to w ostatnich latach odtajniono sporo dokumentów i one są dostępne. Można to w katalogu brytyjskiego Archiwum Państwowego Online sprawdzić. Niektóre, chociaż niestety nie te dotyczące Gibraltaru są dostępne online.

 

Co wynika z tych raportów, które są bez wycięć cenzuralnych, czyli nie ma tam ukrytych jakichś informacji. Ta dokumentacja jest kompletna. To, że Brytyjczycy panowali nad bezpieczeństwem w Gibraltarze, istotnym portem morskim, lotniskiem, starając się w miarę skutecznie przeciwdziałać sabotażowi, który następował nie ze strony jakichś tam grup komunistów, których tam nie było, czy sowieckich agentów, których też tam nie było, ale jeśli już, to agentów Abwehry czy Hiszpanów, hiszpańskich robotników zwerbowanych, którym oficerowie Abwehry próbowali wręczać różnego rodzaju ładunki wybuchowe. No, szpiegowali oczywiście to, co się tam dzieje. Tutaj Brytyjczycy byli nie że zupełnie, że całkowicie skuteczni, bo dochodziło do tego typu przypadków sabotażu, ale generalnie skutecznie przeciwdziałali niemieckiej penetracji wywiadowczej i sabotażowi. Jeśli już to dezinformowali Niemców co do tego, co się dzieje w Gibraltarze. Odnotujmy też, że oficer Secret Intelligence Service, czyli brytyjskiego wywiadu Kim Philby, który był agentem sowieckim ideologicznym w tym sensie, że wierzył, że Związek Radziecki jest kluczowym państwem dla pokonania nazizmu. Philby nigdy nie był w Gibraltarze, nie był w tym czasie, kiedy Sikorski tam przebywał i był odpowiedzialny w brytyjskim wywiadzie za zwalczanie niemieckiej penetracji wywiadowczej na terenie Hiszpanii, własciwie Półwyspu Pirenejskiego.

 

I czynił to pod Londynem, gdzie działał przede wszystkim w oparciu o łamane depesze Abwehry przesyłane do placówki w Madrycie. Czyli Brytyjczycy mieli tutaj dosyć dobry wgląd w działania niemieckiego wywiadu na Półwyspie Pirenejskim, tego Sikorskiego nigdy nie mordował. Tutaj też oczywiście cudzysłów zastosujemy. Czyli patrząc na te tajne służby brytyjskie możemy jednoznacznie stwierdzić, że mamy dokumentację MI5 i ona w żaden sposób nie dotyczy Sikorskiego, bo go nie dotyczyła w Gibraltarze. Jeśli już, to brytyjski security service było zaniepokojone ewentualnymi groźbami oficerów piłsudczykowskich na terenie Wielkiej Brytanii. Polaków, którzy też tam różne opinie wrogie Sikorskiemu wygłaszali w 41-42 roku i Brytyjczycy poprosili, żeby Polacy sami zwiększyli ochronę Sikorskiego tą zewnętrzną i też przydzielili paru dodatkowo policjantów. Pod tymi budynkami, pod londyńską rezydencją Sikorski przebywał, czyli byli jak najbardziej zainteresowani w tym, żeby on pozostał cały i żywy.

 

- Panie profesorze, to ostatnie pytanie i ono dotyczy raczej moich doświadczeń z wiarygodnością archiwów postsowieckich. Czy to nie jest tak, że Brytyjczycy jednak manipulują swoimi archiwami, bo na pewno robią to Rosjanie?

 

- Nie, wydaje mi się, że tutaj, że tego typu stwierdzenie byłoby błędne. Co nie oznacza, żebyśmy przyjmowali, znaczy podchodzili bezkrytycznie do ich polityki odtajniania dokumentów. Różne są ograniczenia, ale jeśli popatrzymy na stopień otwartości Brytyjczyków i to nie porównując oczywiście z państwami autorytarnymi, ale państwami demokratycznymi, no to ten model archiwalny, gdzie pan może wystąpić, panie doktorze, o odtajnienie praktycznie każdego dokumentu, jeśli pan wie, że on istnieje w oparciu o ustawę parlamentu. On jest bardzo przyjazny dla badaczy. Ja sam teraz może już mniej w ostatnich latach, ale na początku tego tysiąclecia, no to znajdując w brytyjskich dokumentach jakiekolwiek zastrzeżenia, że dany dokument jest ze względów bezpieczeństwa nadal utajniony, to dotyczyło dokumentów z czasów II wojny światowej, z czasów zimnej wojny. Spisywałem te sygnatury i potem wysyłałem masowo, powołując się na ustawę parlamentu. Prośby o odtajnienie i w większości wypadków te prośby były spełniane. Czyli ta otwartość jest dosyć daleko idąca. A poza tym są instrumenty, w oparciu o które pan może wystąpić, o odtajnienie jakiegoś dokumentu.

 

Ale oczywiście są też przypadki, gdzie możemy być krytyczni, chociaż one nie dotyczą Sikorskiego. Jeszcze raz podkreślę ta dokumentacja jest raczej w miarę kompletna. Kilka lat temu, już dekadę temu powstała, wybuchła afera w Wielkiej Brytanii dotycząca tak zwanych akt migrujących. Otóż chodziło o dokumenty brytyjskiej administracji kolonialnej nie tylko z krajów afrykańskich, ale z wielu brytyjskich kolonii, które oczywiście po tym, jak państwu przyznawano niepodległość, zostały wywiezione do Wielkiej Brytanii i w znacznym stopniu nie zostały odtajnione. Przechowywano je w wielkim magazynie Foreign Office poza Londynem. No i te dokumenty w ostatniej dekadzie zaczęto odtajniać. Część prasy, w tym Guardian pisali właśnie o tajemniczości. I tak dalej, i tak dalej. Ja z zainteresowaniem sięgnąłem po niektóre z tych teczek i tam naprawdę nie ma jakichś wielkich tajemnic czy alternatywnej historii. Pan nie napisze w oparciu o to. Na pewno dla badaczy krajów afrykańskich jest tam sporo ciekawych informacji, szczególnie dotyczących zwalczania tych ruchów anty kolonia, znaczy przeciwnych panowaniu brytyjskiemu. Ale to też nie jest tak, że mamy jakieś tam nowe rzeczy. Część historiografii, krytyczna wobec kolonializmu istniała od dziesięcioleci w Wielkiej Brytanii i nie jest to nic nowego. Czyli sumując to, jeśli pan, panie doktorze, słyszy jakieś pogłoski, że tutaj Brytyjczycy odtajnili wczoraj, znaczy utajnili wczoraj akt o śmierci Sikorskiego na kolejne 50 czy 100 lat i trzymają jej tam w jakiś szafach pancernych, no to wypowiada to osoba, która w ogóle nie ma pojęcia o czym mówi.

 

- No i cóż, o archiwach brytyjskich i o śmierci Władysława Sikorskiego, która jak się okazuje nie jest aż tak tajemnicza...

 

- Niestety.

 

- ...Choć nie wszystko, wiemy. Miałem ogromną przyjemność rozmawiać z panem profesorem Jackiem Tebinką z Uniwersytetu Gdańskiego. Dziękuję, panie profesorze.

 

- Dziękuję, panie doktorze, dziękuję państwu.

 

- Podcastów Muzeum Historii Polski wysłuchasz na YouTube, Spotify, a także na innych platformach podcastowych. Chcesz być na bieżąco? Subskrybuj kanał Muzeum Historii Polski.

 

Dane o obiekcie

Opis

4 lipca 1943 roku o godzinie 23.06 na półwyspie Gibraltar doszło do brzemiennej w skutki katastrofy lotniczej. W jej konsekwencji śmierć poniósł gen. Władysław Sikorski – premier Rzeczpospolitej, Wódz Naczelny, architekt polityki polskiej w pierwszych latach II wojny światowej. Niejasności wokół tego wydarzenia było wiele. Jedyną osobą, która przeżyła katastrofę, był pilot – Eduard Prchal. W tym samym czasie na Gibraltarze pozostawał ambasador ZSRR w Wielkiej Brytanii – Iwan Majski. To te fakty sprawiały, że nie wszyscy uwierzyli w ustalenia brytyjskiej komisji mającej wyjaśnić okoliczności tragicznej śmierci polskiego premiera. Komu zależało na tworzeniu mitów wokół śmierci Sikorskiego? Jaki ma z tym związek odkrycie zbrodni katyńskiej? Wreszcie jak na śmierć gen. Władysława Sikorskiego zareagowały władze polskie w Londynie? O tym wszystkim w dzisiejszym podcaście rozmawiają dr Michał Przeperski i prof. Jacek Tebinka z Uniwersytetu Gdańskiego.