Tadeusz Kościuszko i jego powstanie
Muzeum Historii Polski;
03/04/2024
Klasyfikacja praw autorskich
Transkrypcja
230 lat temu, wiosną 1794 roku wybuchło powstanie kościuszkowskie. Na jego czele stanął niezwykły dyktator demokrata, człowiek świetnie wykształcony, a jednocześnie obdarzony ogromnym talentem dyplomatycznym. Mundurem jego armii stała się chłopska sukmana, a najsłynniejszą bronią kosa osadzona na sztorc. Jak doszło do tego, że dziesiątki tysięcy chłopów stanęło do walki o ocalenie staropolskiej Rzeczpospolitej? Czy nowoczesna polskość sięga swoimi korzeniami do pola Bitwy pod Racławicami? I czyim tak naprawdę pomnikiem są Kopce Kościuszki i Piłsudskiego usypane w Krakowie? O chłopach, obywatelach, o powstaniu, które było rewolucją i o koniecznych korektach w ludowej historii Polski rozmawiam z profesorem Mateuszem Wyżgą, historykiem z Uniwersytetu Komisji Edukacji Narodowej w Krakowie. To jest podkast Muzeum Historii Polski. Nazywam się Michał Przeperski i zapraszam. Część pierwsza. Kościuszko. Dyktator, demokrata. Panie profesorze, wiosną 1794 roku Tadeusz Kościuszko porwał do walki masy polskiego chłopstwa. Jako pierwszy chyba w dziejach tak wyjątkowy człowiek. Kim był Tadeusz Kościuszko i skąd się wziął tak nieortodoksyjny pomysł, jak to, żeby z chłopami stworzyć nową, inną Rzeczpospolitą? Bo był to fascynujący okres w historii Rzeczypospolitej. W chwili, kiedy rozpoczynamy naszą opowieść, Rzeczpospolita chyląc się ku upadkowi, ma 800 lat jako państwowość, począwszy od początków. Natomiast Kościuszko jest tu takim bardzo istotnym jednostkowym spajaczem dwóch porządków czasowych, bo raz, że reprezentuje dogasającą Rzeczpospolitą, a po drugie reprezentuje rodzącą się państwowość amerykańską. Zresztą uczestniczy tu i tu w zmaganiach wojennych o wolność jednego i drugiego państwa. I dzisiaj możemy powiedzieć z tej perspektywy, że państwowość polska, będąc w sumie cztery razy starsza od amerykańskiej poprzez Kościuszkę, łączy właśnie coś, co przynajmniej na jakiś czas wtedy się kończyło i coś, co się zaczynało. Więc on był tu i tu. Jego fenomen jest nie do zaprzeczenia. To jest człowiek, który rozsadzał pojęcie ówczesnej epoki. Scalał oprócz tych dwóch państwowości również dwa porządki państwowo-społeczne. Dogasającą Sarmację powoli oraz rodzącą się nowoczesną państwowość, nowoczesną narodowość, demokrację i republikanizm, które rezonowały do nas poprzez Francję. Miał to wszystko Tadeusz Kościuszko na sercu, kiedy działał, kiedy rozmawiał ze wszystkimi, bo on potrafił ze wszystkimi rozmawiać. Jeżeli powiemy, że on był dyktatorem, bo formalnie był nim, to był to chyba najbardziej z elastycznych dyktatorów. Albo jeden z najbardziej elastycznych i potrafiących się dogadać ludzi, jacy porwali Rzeczpospolitą. No dobrze, ale to sekundkę. Zatrzymajmy się. Mamy prawie 50-letniego Kościuszkę w 1794 roku. Demokratyczny dyktator, który chciał w dogasającej Rzeczpospolitej wprowadzić takie porządki jak w Stanach Zjednoczonych. Czy ja tu czegoś nie rozumiem? To dziwnie brzmi. Oczywiście, że dziwnie brzmi, ale to pokazuje fenomen ludzi tamtego czasu, którzy może dostępowali, rewolucji, którą dziś porównalibyśmy, myśląc o naszym pokoleniu, z rewolucją cyfrową czy smartfonową. To też jest rewolucja, to jest zupełnie inna jakość życia, a wtedy w sensie formalno-prawnym również pewne rzeczy ulegały przemianom. A to się zaczęło, chcąc nie chcąc, radykalnie, bo po kilkusetletnim porządku systemu folwarczno-pańszczyźnianego przynajmniej 300-lecia, nagle w kilka miesięcy chciano ten porządek zmienić, aby narodowość w nowoczesnym pojęciu przenieść do pojęcia wcześniejszego o tym, co to jest być obywatelem. Rzeczypospolita polsko-litewska była imperium małych ojczyzn tak naprawdę. Jedno, kilkuwioskowe gromady mówiły o sobie: My, obywatele państwa Suskiego czy wsi Bronowice. Sekundkę. Ale to znaczy, że obywatelami Rzeczpospolitej nie byli tylko szlachcice> Nie, nie byli. Mamy na to piśmienne dowody. Szlachta potrzebowała konstruktu narodu politycznego i jak pisze Janusz Tazbir powlekała cienką warstwą tylko ten ogromny, liczący prawie milion kilometrów kwadratowych kraj. I wytworzyła wspólną cechę narodową bez względu na to, czy to byli Rusini, czy to byli Litwini, czy Polacy mieli reprezentację kulturową jedną. To zresztą rezonowało w dół na mieszczan i chłopów, przy czym to ich pojęcia obywateli państwa spotykał się z obywatelstwem miejskim. Dostać przez chłopa obywatelstwo miejskie, to jest dostać pełną wolność do przemieszczania się, chociaż nie zawsze. W miasteczkach to było ograniczone. Ale były też różne inne rodzaje wolności, większej czy mniejszej. Nawet poddani to jest tylko część chłopstwa, ponieważ w Prusach Królewskich zupełnie inaczej wyglądała od strony prawnej mobilność w gospodarstwach czynszowych. Natomiast na południu Rzeczypospolitej pańszczyzna też nie wyrokowała bycie ograniczonym niewolnikiem na całe życie. Ponieważ z poddaństwa można było wyjść formalnie. Dostawało się dokument libertarcji i ktoś taki, kto wcześniej był pisany z jednej strony poddanym, a z drugiej obywatelem, bo tak pisano, powiedzmy o kobiecie civica, czyli obywatelka i dajmy sobie tutaj dowolną wieś. Potem się staje obywatelką, powiedzmy Krakowa albo Warszawy. Tego są setki tysięcy przykładów w księgach przyjęć nowych obywateli Warszawy, starej Warszawy czy Krakowa czy Lublina, w procesach sądowych zapisane w księgach metrykalnych, ziemskich, grodzkich itd, itd. Panie profesorze, ale to sekundkę. Czyli mamy obywatela - chłopa, mamy obywatela - szlachcica, ale to są jednak jakoś tam powiązane, ale dwa odrębne pojęcia. Wróćmy na sekundkę do Kościuszki, który, jak rozumiem, jest taką siłą w naszych dziejach narodowych, która prze ku temu, żeby stworzyć nowy model polskości, żeby w ogóle stworzyć taką proto-nowoczesną polskość. Dlaczego akurat Kościuszko? Zacznę od wątku biograficznego, antropologizującego. Kościuszko w chwili, kiedy zaczyna po powrocie z Ameryki, powoli uświadamia sobie swoje przeznaczenie i zaczyna w to wierzyć, jest w moim wieku mniej więcej. Jest to dla mnie osobiście dodatkowy taki bodziec do badań i filtrowania postaci Kościuszki przez samego siebie. Punktu życia. No dobrze, to jeszcze powiedzmy to naszym słuchaczom. Tyle, ile pan profesor, to znaczy ile lat? No, powiedzmy, ja mam 43. Kościuszko, kiedy działa w insurekcji, ma bodajże 46-47, więc mniej więcej jestem w stanie sobie to wyobrazić cieleśnie. Akurat mamy bardzo ciekawy czas, bo jest 230 lat po tych wydarzeniach, więc jest to okrągła rocznica, która tym bardziej daje dużo do wyobrażenia. I Kościuszko urodził się w średnio zamożnej szlacheckiej rodzinie na terenie obecnej Białorusi, w majątku Siechnowicze. Tam sam był właścicielem ziemskim, więc doświadczenie relacji z chłopami nie było mu obce, gospodarowania. Zresztą wiemy, że kiedy wrócił z Ameryki, przez kilka lat gospodarował w swoim majątku, wspierał chłopów i nie był wyjątkiem. Po prostu wydaje mi się, że od strony gospodarczej Kościuszko reprezentuje niemałą część świadomej warunków rynku pracy szlachtę polską, która wie, że im bardziej dociśnie swoich poddanych, tym mniej będzie miała za rok pracowników, bo oni po prostu pouciekają. Inny szlachcic będzie ryzykował, żeby ich przyjąć, będzie ryzykował procesy z poprzednim właścicielem, bo jest mu potrzebna siła robocza. To jest jedna rzecz o Kościuszce - dobry gospodarz. Dwa, zdolny inżynier, zwłaszcza w zakresie fortalicji, budownictwa. Zresztą to rozwijał po przeszkoleniu w Rzeczypospolitej, potem w Ameryce. Patenty oficerskie należało wykupić. Kościuszkę nie było stać na to i to też wpłynęło na to, że pokonał ocean i znalazł się w Ameryce, gdzie dosłużył się do stopnia generalskiego. I Kościuszko jest też pewnym w naszym rozumieniu stykiem człowieka, który jest jeszcze urodzony w starym porządku sarmackim. Przenika przez niego Oświecenie i pojawiają się zalążki nowych czasów. Powiedzieliśmy już, że był dyktatorem, który był bardzo elastyczny. Był dyktatorem, mediatorem, bo miał dużo problemów stykowych. Pierwszy, najważniejszy. Problemy styku. Jak porwać szlachtę i chłopów? – Zarazem, tak? – Zarazem. Musiał stąpać po cienkiej czerwonej linii. A to jest tylko pierwsza cienka czerwona linia. Kolejna to jest jak powiązać środowiska ludzi zwanych jakobinami, którzy chcieli ostrej rozprawy z winowajcami. Dlaczego konstytucja upadła, dlaczego był kolejny zabór, ze środowiskiem umiarkowanych? Dalej, jak pogodzić tendencje odśrodkowe Litwy i Korony? Kościuszko dzięki swojemu charakterowi, charyzmie, ale też przede wszystkim wierze w to, co robi, potrafił ich wszystkich spoić i to są jego jednostkowe przymioty. Po prostu czasy trafiły na Kościuszkę, bardzo trudne czasy, a Kościuszko trafił na te czasy. Do tego dojdzie jeszcze kwestia kolejna cienkiej czerwonej linii - trzech zaborców. W tym przynajmniej polska polityka zagraniczna, propaganda wierzyła, że coś się uda ugrać od Austrii, która w drugim rozbiorze nie uczestniczyła i była państwem katolickim, w odróżnieniu od protestanckich Prus czy prawosławnej Rosji. Oczywiście okazało się, że to były tylko marzenia, bo nie doszło tutaj do żadnej rewolucji. Poza tym Francja walczyła z Austrią i opieranie się na marzeniach o tym, że Francja przyjdzie z pomocą albo ekonomiczną, albo wojskową też nie mogły być zrealizowane. Co pewnie spowolniło również Austrię w tym wszystkim. Więc jak widzimy Kościuszko miał bardzo dużo problemów, po których musiał jakby ostrożnie stąpać, wypowiadać się ostrożnie, a jednocześnie rozlać w Polakach i Polkach ten żar. Spójrzmy jeszcze na cały ten problem nieco bardziej globalnie, dodając troszeczkę kontekstu. Pierwszy rozbiór Polski to jest rok 1772. Po ponad 20 latach w 1793 dochodzi do drugiego rozbioru Polski, który jest właściwie bezpośrednią konsekwencją przegranej wojny w obronie Konstytucji 3 maja, wojny z Rosją w 1792 roku, a Konstytucja 3 maja to chyba wszyscy w Polsce wiedzą 3 maja 1791 roku. Te próby reformy Rzeczpospolitej to jest bardzo ważna rzecz w naszej historiografii, w naszej tradycji narodowej, ale jednocześnie myślę, że bardzo istotnym kontekstem jest raz historia Stanów Zjednoczonych, o tym już powiedzieliśmy. Tadeusz Kościuszko walczył w obronie tej świeżej niepodległości Stanów Zjednoczonych, ale jest tu jeszcze rewolucja francuska. Jaką rolę rewolucja francuska, która wybuchła w 1789 roku w Paryżu, ma w tym, co się dzieje w Polsce? Czy to jest tak, że rewolucja wybucha najpierw we Francji, a trochę później w Polsce? To są jakoś bliźniacze ze sobą zjawiska czy zupełnie odrębne? Jaka jest relacja między nimi? Przede wszystkim trzeba zwrócić uwagę na to, że w Rzeczpospolitej nie mogło dojść do tak dużego radykalizmu tego powstania jak we Francji. Francja była pierwsza, w tym rozpętaniu tej rewolucji oddolnej. Doszło do krwawych rozrachunków i Kościuszko, szukając powiązania pomiędzy szlachtą i chłopami, musiał uważać na to, w którym kierunku będzie się to rozwijać w Polsce. Trudno tu mówić o bliźniaczych rzeczach, raczej o wystrzeganiu się doświadczeń francuskich, przy jednoczesnym pokazywaniu również Francji pewnych idei, jak zrównanie w prawach. I to zostało przecież wyrażone już w Konstytucji 3 maja, gdzie jest mowa o ludzie rolniczym, który jest najcenniejszym elementem czy jednym z najcenniejszych elementów społeczeństwa polskiego, ponieważ daje temu krajowi bogactwo i tam jest deklaracja, że lud jest wzięty pod opiekę państwa. Są pewne deklaracje, dzisiaj historycy osądzają to jako deklaracje niejasne. Potem mamy Uniwersał połaniecki i inne odezwy Kościuszki czy Rady Narodowej, bo one nie mogą iść za daleko. Trwają przymiarki do reformy rolnej, do pomniejszenia pańszczyzny, do nadania chłopom ziemi itd, itd. Ale czasu jest bardzo mało. To jest bardzo wąskie gardło do podjęcia jakiejkolwiek decyzji i jeden krok za daleko mógł wzmóc właśnie takie krwawe rozrachunki. Zresztą widzimy to po mieszczaństwie Wilna oraz Warszawy, które przejęło na siebie, ponieważ sądy działały powoli wobec zdrajców z Targowicy, oskarżanych o drugi rozbiór Rzeczypospolitej czy o klęskę Konstytucji 3 maja. I doszło przecież do publicznych egzekucji niektórych oskarżonych o zdradę osób. Król Polski Stanisław August Poniatowski też się czuł zagrożony właśnie przez jakobińskie skrzydło ówczesnych przywódców Rzeczypospolitej. Więc jednak nie wiem, czy różnic między Rzeczpospolitą a Francją nie jest podobna liczba, co podobieństw? Część druga. Powstanie czy rewolucja? Panie profesorze, insurekcja kościuszkowska wybucha wczesną wiosną 1794 roku. Czy to jest dobry moment na to, żeby takie powstanie wywołać? W realiach gospodarczych, w realiach cyklów rolniczych, to jest jeden z najgorszych momentów do wywołania wojny na terenie państwa. Ponieważ jest to czas przednówka. Między lutym a kwietniem do początku maja brakuje już żywności w spichlerzach domowych. W normalnych warunkach, kiedy nie ma wojny, dwory uruchamiają nadwyżki zboża, które się wydaje chłopom, zwłaszcza kiedy jest nieurodzaj. Żeby oni dożyli, przeżyli przednówek i nie emigrowali gdzie indziej na lepsze strony. Więc to nie jest dobry moment. Poza tym zaczynają się wiosenne orki i siewy, czyli żołnierz, o jakim marzy Kościuszko, żołnierz ludowy to jest jednocześnie pracownik rolniczy i nie da się nagle wszystkich powołać pod broń, bo ktoś musi wyprodukować żywność. A same kobiety, które w czasach przedindustrialnych w wieku rozrodczym bardzo często były w ciąży, nie dadzą rady orać, więc tu było ograniczone pole manewru. I warto, żebyśmy sobie uzmysłowili realia rynku pracy dawnego. Podstawą gospodarczą Rzeczypospolitej było rolnictwo. Nie było łatwo wyprodukować żywność. O tym też ostatnio pisze Jan Lucassen w „Historii pracy”. To jest jedna z najcięższych prac w historii ludzkości. Jak wyprodukować odpowiednią ilość żywności? Przypomnę Państwu, że z jednego ziarenka rodziło się raptem kilka. Taki był stosunek. Więc żeby tę żywność wyprodukować, potrzebne są siły robocze, a o siłę roboczą konkurują folwarki czy to szlacheckie, czy duchowne, czy powiedzmy państwowe, folwarki królewskie. Z kim rywalizują? Z miastami. Oni też potrzebują siły roboczej. Miasta też mają swoje obszary rolnicze oraz kmiecia, czyli z gospodarzami, którzy nie sami odrabiają rentę feudalną, czyli pańszczyzną, ale potrzebują pracowników najemnych. Co trzeci, powiedzmy, gospodarz ma swoich własnych służących. Chłop. I to wszystko jest na poziomie lokalnych rynków pracy regulowane poprzez ustawy, przepisy dworskie, poprzez regulacje w gromadach oraz poprzez regulacje na poziomie sejmików szlacheckich, które próbują w jakiś sposób kontrolować przepływy sezonowej siły roboczej. Czy ona nie ucieka powiedzmy do Prus Królewskich, bo tam jest więcej pieniędzy podczas sianokosów i żniw, czy nie ucieka do Prus itd itd. To wszystko było corocznym zmaganiem. A tu się jeszcze pojawia taka ogromna wojna. To wszystko dodatkowo utrudniało. Ale skończę tę część wypowiedzi pewną symboliką. Brakuje młodej armii wielu rzeczy, uzbrojenia. Dlatego wykorzystuje się chłopskie narzędzie pracy kosę przekutą na sztorc oraz siekiery. Ale jednocześnie brakuje mundurów dla chłopów. I Kościuszko decyzję, żeby sukmana, tradycyjne, praktyczne ubranie chłopów stało się ekwiwalentem munduru. Co przechodzi potem do naszej kultury jako pewien symbol. I tak jest do dzisiaj. A to wszystko się wzięło z pewnego braku, ale też z praktyki życiowej. Czyli wzięło się normalne ubranie przeciętnego, w cudzysłowie obywatela, wtedy obywatela małych ojczyzn, Rzeczypospolitej jako pewien symbol, który też przywdziewał Kościuszko. Wiemy, że włożył sukmanę, kiedy jechał na Wawel po zwycięstwie racławickim, gdzie odznaczył patentami chorążowskimi kilku bohaterskich chłopów po Racławicach. No właśnie, wspomina pan o bitwie pod Racławicami. To jest pewnie ta bitwa, która jest najbardziej kojarzona z insurekcją kościuszkowską. Początek kwietnia 1794 r. dochodzi do tej bitwy. Ona naprawdę była taka ważna? Ona była tak ważna militarnie, symbolicznie? Dlaczego bitwa pod Racławicami jest ważna? Ponieważ pokazuje to, że można przeciwstawić się większemu wrogowi. Wykorzystuje się potem, podobnie jak dwa lata wcześniej, porażkę pod Dubienką i uczestnictwo w niej Kościuszki. Propaganda chwyta bitwę pod Racławicami, która z poziomu militarnego jest zwycięstwem. Ale poprzez ocenę taktyczną takim zwycięstwem już jest nie do końca, ponieważ nie udało się zatrzymać Rosjan. Polacy się cofnęli do obozów i na Kraków. Ale generalnie zostało pokazane, że Rosja nie jest niepokonana i co jest ważne udział chłopów i kosynierów. Kościuszko dowodzi i doskonale wykorzystuje nierówności terenu, ponieważ kosynierzy są ukryci za wzgórzem i są użyci dopiero pod koniec bitwy, kiedy pod dowództwem Kościuszki idą do boju, mając na flankach piechotę zawodową i rozbijają najpierw baterie rosyjskie, a potem rozbijają jegrów rosyjskich. To się niesie. To i inne rzeczy, ta propaganda, chwalenie się tym, że jednak można. Uderzono nawet wprost. Nie tylko chodzi o kwestię ograniczania pańszczyzny, dawania wsparcia rolnikom, ale chodzi o obietnice łupów. To jest zresztą w piosnkach, które wtedy śpiewali: Chodźcie z nami, jak będą łupy, to wy też na tym skorzystacie. Nie ma to jak przykłady. Przykład Bartosza „Głowy” Głowackiego czy Wojciecha Bartosa, mówiąc wprost i innych chłopów jak Świstacki były wykorzystywane, żeby pokazać ich męstwo oraz nagrodę, jaką np. dostał Głowacki, czyli jego rodzina miała być otoczona wsparciem we wsi Rzędowice. To były wszystko rzeczy, które miały zachęcić do angażu. Dlatego ta można powiedzieć, wygrana z powodów propagandowych. Na pewno wygrana pod Racławicami była bardzo ważnym punktem, żeby powstanie, które wybuchło w Krakowskim, rozlać na inne regiony Rzeczpospolitej. A przypomnę, że dopiero w środku lata, bodajże w sierpniu, zrywa się Wielkopolska i to dlatego, że Prusacy się uaktywniają. W ogólnej ocenie przez powstanie przewinęło się około 150 do 200 tysięcy mieszkańców Rzeczpospolitej, więc znaczna liczba. Z tego zginęło około 20 tysięcy, jak podają szacunki. I proszę zauważyć, że większość z tych ludzi to byli chłopi i chłopki, bo Kościuszko już na krakowskim rynku odwołał się do kobiet, mówiąc: będziecie nam bardzo potrzebne, pojawią się ranni, potrzebujemy bandaży. I wydaje się, że powstanie objęło w różnym czasie, ale większość ziem Rzeczypospolitej, tak samo etnicznie niepolskich jak Litwa, jak Kurlandia. Znamy przykłady ogromnego bohaterstwa chociażby chłopów w Wielkim Księstwie Litewskim, którzy potrafili wykorzystywać akweny, żeby włamać się na rosyjski okręt, przenosić informacje, wreszcie niszczyć mniejsze podjazdy wroga, coś, co chłopi polscy mieli we krwi od średniowiecza. Przypomnę o potopie, gdzie znikały co rusz mniejsze podjazdy, a teraz do dziś mamy tradycyjne góry szwedzkie, górki szwedzkie, kopczyki szwedzkie. Przecież to jest jakaś pochodna właśnie tego, że oddolnie Rzeczpospolita potrafiła się również bronić czy przed Tatarami, czy przed Szwedami, czy przed Rosjanami. Generalnie wiemy, że insurekcja kościuszkowska zakończyła się klęską, bo jesienią 1794 roku Kościuszko ląduje ostatecznie w niewoli rosyjskiej. I to jest właściwie koniec. Krótko później następuje też formalny koniec insurekcji. Ale zadajmy sobie pytanie, jakie właściwie były oczekiwania Kościuszki? Czego on chciał? Co on chciał osiągnąć tym powstaniem? Chodziło o to, żeby dokonać rewolucji społecznej, czy żeby ochronić integralność Rzeczpospolitej tak bardzo, jak można było to zrobić? Czy chodziło o jeszcze coś innego? Przede wszystkim należało ochronić państwowość Rzeczypospolitej. Jednocześnie ten zamiar, którego były świadome koła polityczne Rzeczypospolitej, przenikał się z potrzebą uobywatelnienia ogólnonarodowego rzesz, mas mieszkańców Rzeczypospolitej. Na to nachodzi presja czasu, coraz węższe granice i potrzeba szukania zewnętrznego wsparcia. Stąd próby dyplomatycznych kontaktów z Austrią, które zresztą spalały na panewce, próby wzniecenia zaangażowania Francji. Ale każdy miał swoją politykę i chyba doszło do tego samego, co potem forsował Józef Piłsudski że przede wszystkim trzeba liczyć własną siłę. I tak też się stało. Powstanie nie angażowało krajów ościennych, przebiegało głównie na ziemiach Rzeczpospolitej czy na ziemiach zabranych już przez zaborców wcześniej. Pokazało, że można wyzyskać siłę oddolnie. Jeżeli nawet była to porażka, to odpowiedzialnie można tutaj przyznać jedno. W długim trwaniu, jakie nastąpiło po insurekcji, ta porażka przekuła się w bardzo ważny mit państwowotwórczy i mit stanowiący podwaliny narodu. Czyli pomiędzy Racławicami a Bronowicami, myślę tu o „Weselu” Wyspiańskiego, które podsumowuje jednak ten długi wiek XIX i konstytuowanie się tego narodu doszło do zlania się tego narodu w jedno. I przypomnijmy jedno. Kultura szlachecka, ogólno- czy wysokonarodowa przez setki lat była podglądana przez niższe stany społeczne. Chłopi niekiedy starali się, czy mieszczanie, ubierać tak jak szlachta. Wypożyczalni sobie stroje szlacheckie na wesela, a z drugiej strony szlachta próbowała podglądać chłopów i korzystać z ich kultury. To był wielki miks kulturowy, ale przecież nawet społeczny i rodzinny. Wiemy o mariażach dolnych warstw szlachty, wiemy o zatrudnieniu biednej szlachty u bogatych chłopów. Te światy nie były od siebie zupełnie obce. Wiemy, że pod podłogą w ogromnej ilości kościołów parafialnych w Rzeczypospolitej, pod podłogą kościołów w elitarnych miejscach, oprócz szlachty są grzebali chłopi, więc ta przenikalność była jasna dla wszystkich elementów tego czasu. Część trzecia. Niewolnicy czy obywatele? To ja nie mogę nie zadać pytania, które się wiąże z popularnością w ostatnich latach nurtu historii ludowej, która pokazuje dzieje Rzeczpospolitej, zwłaszcza rozwiniętej gospodarki folwarczno-pańszczyźniany, jako takie bardzo wyraźne, mocne przeciwstawienie chłopów i szlachty. To zadam to pytanie jeszcze raz, nawiązując do tego, co powiedział pan profesor chwilę temu. Czy rzeczywiście jest tak, że chłopi w swojej masie generalnie raczej byli niewolnikami? Czy to jest po prostu przekłamanie? Jak powinniśmy na to patrzeć? Jak powinniśmy widzieć tych chłopów w czasach przed Kościuszką i po Kościuszce? No bo rozumiem, że to, że Kościuszko przychodzi i wszem wobec głosi, że wszyscy obywatele - chłopi mogą zostać równymi obywatelami ze szlachtą. Trochę to przywodzi na myśl jednak tę ideę rewolucji rewolucji francuskiej. Ta zmiana w 1794 roku jest istotna i wielu chłopów jednak w insurekcji kościuszkowskiej bierze udział. Więc jak to jest? To tak źle było chłopu polskiemu czy innych etni, ale na ziemiach Rzeczpospolitej, przed insurekcji kościuszkowskiej? Być może pytanie jest naiwne. Być może pytanie jest trochę głupie, bo zbyt generalizujące. No ale trudno go nie zadać. Pytanie jest bardzo dobrze postawione. W tym kontekście jest bardzo ważny zwrot ludowy w polskiej humanistyce, bo to nie jest tylko historia, rozniecił dyskurs, który trwa już od dłuższego czasu. W zasadzie zaczął się on w publicystyce staropolskiej i należy tu odróżnić głosy publicystyki oraz szermierkę słowem pańszczyzna, które jest wieloznaczne, a już w staropolskim okresie odniesienie się do słowa niewolnictwo, bo używano tego słowa np. w skargach chłopskich. Chłopi w swoich suplikach mówią my nie chcemy być jak niewolnicy i tego się używa, ale to jest słowo, którego się używa. Wydaje mi się, że im bliżej XIX wieku, to zamiast tak jak w państwach absolutystycznych, jednak równoważyć ten stan nieco w dół. Stan społeczny powszechny. To w Polsce jest tendencja do uszlachetniania, że poddani i plebeje dążą wzwyż. Walerian Nekanda Trepka opisał w tak zwanej „Księdze chamów” około dwóch tysięcy awansów chłopskich czy mieszczańskich, którzy wnikają w szeregi szlachty. Dodawania sobie końcówki -ski. Powiedzmy, Wyżga, Wyżgowski. To jest normalność czasów staropolskich. Ludzie, którzy przenikają ze wsi legalnie albo nielegalnie, bo tak i tak mogli, do miasta awansują, dorabiają się, stają się czymś na kształt mieszczano-szlachciców. I w końcu wieku XVII widzimy, że doły szlacheckie ulegają proletaryzacji. To one będą odchodzić w XIX wieku do miast, podobnie jak uboższa część ludności chłopskiej. No bo warunki się zmieniają. W tym całym świecie przedindustrialnym głód, o którym mówiliśmy na przednówku, był groźbą dla wszystkich. Chłopi mogli przymierzać głodem albo w czasach klęski globalnej umierać. Ale kolejną ofiarą byłaby szlachta, która miała te nadwyżki skumulowane w spichlerzach. I to była też gra na cienkiej strunie, ponieważ zbyt dociskani w swoich obowiązkach chłopi mogli się obrócić przeciwko dworowi. Tak się zdarzało. Ale odróżnijmy jedno. Źródła, które mamy do dyspozycji. Ja nie wiem, z 5% pozostało po dawnych czasach. Te, które były normalne, poświadczają normalność, która nie jest kłótliwa. Zniknęły, były już nieużyteczne. Zachowały się głównie źródła o największych konfliktach. W księgach grodzkich mamy przykłady najbardziej bestialskiego zachowania wobec poddanych. Gwałcenia, zabijania, ale też mamy bardzo dużo przypadków, kiedy chłopi mordują szlachcica, biją jego dziecko. Miecz jest obosieczny, idzie w każdym kierunku. To się uchowało. Władysław Łoziński w książce „Prawem i lewem” przefiltrował księgi sądowe ziemi ruskiej i powiedział: „Mógłbym powiedzieć, że taka była rzeczywistość, ale bym kłamał. Rzeczywistość była zupełnie inna, a to jest tylko wyciągnięcie tego najbardziej sensacyjnego elementu”. I tak samo jest z naszym rozumieniem tamtych czasów. To, że chłopi mówią o sobie jesteśmy jak niewolnicy albo obcy podróżnik mówi Ci ludzie wyglądają jak niewolnicy. To jest ocena jednostkowa. Natomiast świat był o wiele bardziej skomplikowany. Dzisiaj też nie powiemy, że jest lepiej albo wszystkim jest dobrze. Ale trudno zmierzyć stan zadowolenia wszystkich ludzi, ponieważ jak możemy ocenić kmiecia z 1772 roku, który od kilku pokoleń jest świadomy swojego miejsca w świecie i radzi sobie. I średnia życia czy chłopa, kmiecia czy szlachcica jest podobna? Ci i ci mają co jeść, są pracodawcami dla uboższych warstw. Wydaje mi się, że na naszej ocenie Rzeczpospolitej przedrozbiorowej, których nikt nie pamięta, nie ma postpamięci. To jest za długi czas, żeby mieć coś takiego jak pamięć w rodzinie. O dziadek mówił, że za pańszczyzny było ciężko. To są zbyt długie okresy. Ja nie mówię o XIX wieku, ale sytuacja się zmienia. Bardzo dużo ludzi są... Ale to, co było wcześniej, to było normalnością setek lat. I to trzeba tu podkreślić. W tym świecie odnajdywali się wszyscy jakoś. Zarówno szlachcice, chłopi, mieszczanie, ale przecież przybysze ze Szkocji, Żydzi, Karaimowie. To były masy ludności, która w tym imperium jakoś się dogadywała. Panie profesorze, to w takim razie spójrzmy na Kościuszkę jeszcze od innej strony na Kościuszkę i na powstanie, które nazwaliśmy jego imieniem. Czy insurekcja kościuszkowska to jest początek nowoczesnego narodu polskiego? Zacznę od widoku, który mam z domu. Na horyzoncie widzę wzgórze Zwierzyniec w Krakowie oraz dwa kopce. Jeden jest kopcem naczelnika Tadeusza Kościuszki, a drugi kopiec jest kopcem Józefa Piłsudskiego. Skądinąd też naczelnika w swoim czasie. Naczelnika Państwa w 1918 roku. No właśnie. I symbolicznie są to dwa punkty, dwie osoby scalające nasze państwo. Jeden pojawia się w momencie, kiedy dogadza pierwsza ogromna Rzeczpospolita. Drugi pojawia się, kiedy ta Rzeczpospolita w jakimś przecież sensie tej długiej państwowości, odradza się jak feniks z popiołów. Czyli mamy alfę i omegę części naszej historii. Komendanta i naczelnika. I chciałem powiedzieć, że w kontekście naszej historii narodowej te dwa kopce przecież w sposób materialny składają się z ziemi, która została zwieziona z pól bitewnych, z pól symbolicznych naszej historii. A czymże była ta ziemia? To był warsztat pracy chłopów. On nie ma ścian, nie ma dachu. To jest po prostu rola uprawna. Więc gdybym teraz z panem się zapytał, a gdzie są kopce poświęcone chłopom? Przecież to jest chłopski kopiec, w takim sensie, że ta ziemia, ta najbardziej życiodajna, to jest coś, co obrabia, użyźnia co roku chłop. Więc one się może nazywają Kościuszki czy Piłsudskiego, ale w warstwie symbolicznej są reprezentacją całego narodu, jego pracy codziennej. Kolejnym punktem styku jest to, że symboliką insurekcji kościuszkowskiej jest narzędzie codziennej pracy. Od niepamiętnych czasów kosa służy do żęcia siana. Sierp służy do żęcia zboża. Siekiery i inne narzędzia służą chłopom do pokojowych prac. Używane są, kiedy jest zagrożony byt, standard życia. Wreszcie życie ludności polskiej w tej części Europy. To jest właśnie symboliczna nie tylko obrona. I to jest wtedy też na sztandarach przecież: żywią i bronią. To jest bardzo ważne stwierdzenie, które wtedy też podjęto. Więc po pierwsze kopce. Po drugie narzędzia pracy. I tutaj odwołam się jeszcze do bardzo nośnego i troszkę pośpiesznie ocenianego słowa pańszczyzna. Realność rynku pracy wielu naszych przodków. Proszę Państwa, pewien przykład. Chłopi pracują w ramach odrabiania tego, że mają nie swoją ziemię, tylko jakby ją dzierżawą. 2, 3, 4, czasem 5 dni w tygodniu. A Rada Najwyższa Narodowa, proszę państwa, pracowała w czasie insurekcji siedem dni w tygodniu. I teraz zmierzymy jeszcze jedno. Poziom stresu i odpowiedzialności pomiędzy członkami tej rady i pomiędzy gospodarzem kmieciem. Ja nie mówię, które jest lepsze, ale zrozummy pewne różnice. Gospodarz kmieć, który jest zobowiązany według inwentarza dworskiego odrobić tyle i tyle w tygodniu. Ma iluś pracowników, musi zadbać o ich dobrostan, żeby mu nie uciekli. Zawsze mieć tę siłę roboczą. Jest odpowiedzialne za ludzi pod sobą. I Rada Narodowa, która jest odpowiedzialna za całość i przyszłość całego narodu. Pewne kalibrowanie tych zjawisk warto tutaj użyć. I w momencie, kiedy wybucha insurekcja, to nie jest tak łatwo powiedzieć. Teraz będą tacy Polacy. Z kim przywódcy powstania mają rozmawiać, jeżeli chodzi o stan chłopski? Przecież tam nie ma reprezentatywności. Gromad, które mają samorządy... Gromady jest kilka tysięcy. To tak, jakby Kościuszko miał zgromadzić na polu pod Warszawą, tak jak się wybiera króla, chociażby samych wójtów gromadzkich i z nim rozmawiać. Ale to nie było możliwe, żeby w tak krótkim czasie to wszystko zrobić. Więc działano poprzez akty prawne, jak Uniwersał połaniecki. Deklaratywność pewnych rzeczy, które są w planie, jak insurekcja się skończy i obronimy naszą państwowość. I wydaje mi się, chociaż jestem daleki od gdybania, że gdyby nie rozbiory, Rzeczpospolita poradziłaby sobie z wejściem w nowe czasy, tak jak to miały inne państwa Europy. Natomiast nie zdążyła. Wydaje mi się, że przez setki lat byliśmy państwem specyficznym, ale zauważmy za historykami migracji, że w jakiś sposób to tutaj uciekali chłopi z Imperium Rosyjskiego, ze Śląska, tu szukali chleba. Zdarzają się też przypadki, kiedy do Korony zbiegają czy migrują legalnie ludzie z Prus Królewskich. To chyba nie było tak do końca. Może to jest kwestia problemu historyka ze źródłem. A przecież popularny odbiorca widzi naszymi oczami odbiór historii i słyszy swoimi uszami naszą analizę. To jest wielka odpowiedzialność również naszego zawodu. To pozwoli pan, że ja się jeszcze odniosę do pamięci o Kościuszce. Ta paralela pomiędzy Kościuszką a Piłsudskim jest bardzo interesująca. Naczelnik powstania Kościuszko, potem Naczelnik Państwa Piłsudski u progu Drugiej Rzeczpospolitej. Ta świadomość Piłsudskiego, do czego nawiązuje, też była jasna. Fakt, że kopce złożone są z ziemi, które tak jak pan powiedział, są częścią warsztatu pracy chłopa polskiego czy rolnika, byśmy dzisiaj powiedzieli też są szalenie symboliczne i bardzo ważne. A gdy dzisiaj patrzymy na Kościuszkę z perspektywy polityki pamięci, z perspektywy tego, jak dzisiaj dyskutujemy o historii. Czy Kościuszko to jest pańskim zdaniem bohater aktualny? Jak najbardziej aktualny. Wydaje mi się, że możemy z niego korzystać w sposób elastyczny i przykrawać jego styl życia oraz jego styl podejmowania decyzji i relacji międzyludzkich w stosunku do tego, jaką mamy sytuację dzisiaj. Nie będę tutaj gołosłowny i odwołam się do takiej pozycji, która została wydana w 200-lecie rocznicy śmierci Tadeusza Kościuszki przez Muzeum Historyczne miasta Krakowa pod tytułem „Rozważny i romantyczny”. Kościuszko jest tam pokazany jako żołnierz, jako polityk. Wreszcie jest pokazany jego życie prywatne. To, co przebija z analiz w tym tomie, to jest to, że Kościuszko zawsze był o krok dalej niż zaszeregowanie go do jakiegoś jednego kanonu, charakteru. Czy jako jaśnie pan w swojej wsi, czy jako myśliciel, jako polityk, zawsze jest jeżeli nie wyżej, to jest jakby cokolwiek dalej, ponieważ całe jego aktywne życie jako ten czas życia, jako dyktator insurekcji, jako ten, który miał spoić zróżnicowanie Rzeczpospolitej, to przecież na ogół się udawało. Świadectwem tego jest porwanie takich mas społecznych. I szlachty i chłopów. Więc to jest jak najbardziej bohater na nasze czasy, a świadczą o tym jego nietuzinkowe przymioty, jak to, że umiał się zdystansować, umiał nie oceniać ludzi, do końca zostawiać pewne pole manewru sobie zawsze. Coś, co w przypadku polityka jest bardzo ważne. Ale był też przecież osobą niezwykle dobrze wykształconą, osobą o wielu zainteresowaniach, umiał rysować, był świetnym inżynierem, był umuzykalniony. A więc poziom jego kultury też był wysoki, co nie przeszkadzało temu, że jako element kultury wojskowej czy społecznej używał chłopskiej czapki czy sukmany. To też świadczy o jego bardzo szerokich horyzontach. Wydaje mi się, że to był bardzo dobry człowiek, który potrafił otworzyć drzwi do historii nowoczesnej. Panie profesorze, ale zupełnie na koniec takie pytanie, którego właściwie wcześniej nie zdążyłem zadać, a wydaje mi się, że trzeba je zadać. Bo my patrzymy na Kościuszkę dzisiaj tak jak pan powiedział przed chwilą. Gdybyśmy tak mogli skrótowo spróbować odpowiedzieć na pytanie a jak patrzyli na Kościuszkę wtedy, w 1794 roku, szlachcice? Bo że chłopi widzieli w nim lidera, przywódcę, przynajmniej wielu chłopów, to powiedzieliśmy sobie. Ale trudno mi sobie uwierzyć, że wszystkim przyzwyczajonym do takiego ancien régime, do takiego dotychczasowego funkcjonowania Rzeczpospolitej, wszystkim szlachcicom podobało się to, co głosi Kościuszko. Oczywiście budziło kontrowersje jego zachowanie i jego decyzje. To jest normalność ludzi, którzy chcą iść drogą środka. Dla jakobinów był za bardzo ugodowy, dla umiarkowanych był za bardzo radykalny. I to była przede wszystkim ta opinia, która ciągnęła się za nim. Musiał się z nią pogodzić i robić swoje. W myśl, w którą uwierzył i którą realizował. Trzeba powiedzieć dość konsekwentnie. Po drugie szlachcie posesjonatom nie w smak było właśnie zmienianie realiów, które mają miejsce. Ale zauważmy jedno. Komu najbardziej to nie pasuje? Drobnym folwarkom, jakie dominowały w Rzeczypospolitej. Ponieważ zanim system by się zmienił, one utraciłyby płynność, straciłyby dostęp do bezpłatnej, możemy to powiedzieć współczesnym językiem siły roboczej, czyli renty odrobkowej. Ponieważ folwarki w części utrzymywały się z renty odrobkowej, w części z najemników. To by sprawiło, że zanim doszłoby do zmiany systemu, byłoby pewne potknięcie. A więc obawiała się ta szlachta średnia i drobna tych kroków Kościuszki. Obawiano się, że dojdzie do tego rozlewu krwi na skalę republikańskiej Francji. To była kolejna obawa, że rozleje ten ogień w Rzeczpospolitej. Wreszcie trzeba powiedzieć, że zdarzały się przypadki, nie było to powszechne, że szlachta, po prostu kiedy przeszedł oddział insurekcji, angażujący chłopów z powrotem próbowali ograniczyć chłopską przedsiębiorczość i mobilność, tak jak to było wcześniej. Albo kazali topić przekute już kosy. Są takie przypadki. Ale powiedzmy jedno bardzo mocno. Kościuszko w swoich normatywnych powiedział, że zdarzają się przypadki gniewu domowego. Tak o tym mówił. Ale ci wszyscy, którzy występują przeciwko lansowanemu nowemu porządkowi, to są zdrajcy ojczyzny. To są słowa użyte w jego pismach. Tak myślał o tych próbach wskrzeszania dawnych systemów. No więc właśnie. Tadeusz Kościuszko, twardy republikanin, konsekwentny przywódca, najbardziej może demokratyczny dyktator, jakiego widziała ta część Europy. Bardzo dziękuję. Miałem przyjemność o Tadeuszu Kościuszce, o polskim chłopstwie, trochę o historii ludowej rozmawiać z profesorem Mateuszem Wyżgą z krakowskiego Uniwersytetu Pedagogicznego. Bardzo dziękuję. Dziękuję Państwu. Podcastów Muzeum Historii Polski wysłuchasz na YouTube, Spotify i Google Podcast w Audiotece, a także na innych platformach podcastowych. Chcesz być na bieżąco? Subskrybuj kanał Muzeum Historii Polski.
Dane o obiekcie
-
Nazwa / Tytuł
Tadeusz Kościuszko i jego powstanie -
Twórca / Wytwórnia
-
Rodzaj
-
Kategoria
-
Zakres chronologiczny
-
Data wykonania
03/04/2024 -
Czas trwania
0h 42min 11sek -
Osoby występujące
-
Miejsce
-
Numer inwentarzowy
MHP-05-17396 -
Klasyfikacja praw autorskich
-
Permalink