Pierwszy złoty wiek historiografii polskiej. O kronikach Anonima zwanego Gallem i mistrza Wincentego zwanego Kadłubkiem - wykład otwarty dr hab., prof. ucz. Pawła Żmudzkiego
09/05/2024
Klasyfikacja praw autorskich
Transkrypcja
- Szanowni Państwo, nazywam się Krzysztof Niewiadomski i witam na kolejnym wykładzie otwartym z cyklu "Otwórz się na historię". Rozpocznę od informacji o charakterze formalnym. Mianowicie dzisiejszy wykład razem z dyskusją jest transmitowany na żywo na naszej oficjalnej stronie na serwisie Facebook i po zakończeniu transmisji to nagranie będzie też dostępne do obejrzenia na tej stronie. A naszym dzisiejszym gościem jest pan profesor Paweł Żmudzki, który wygłosi wykład zatytułowany "Pierwszy złoty wiek historiografii polskiej. O kronikach Anonima, zwanego Gallem i mistrza Wincentego zwanego Kadłubkiem". Pan profesor jest pracownikiem naukowym Wydziału Historii Uniwersytetu Warszawskiego. Jak łatwo się domyśleć, jest mediewistą i naukowo zajmuje się przede wszystkim źródłoznawstwem, a także historią historiografii. Publikował pan profesor prace naukowe poświęcone kronikarstwu, na przykład książkę "Władca i wojownicy, narracje o owocach, drużynie i wojnach w najdawniejszej historiografii polskiej Rusi". I z tego tytułu myślę szczególnie warto podkreślić słowo narracje, dlatego że pan profesor w swojej interpretacji kronik często właśnie sięga po wskazywanie na różne toposy opowiadania historii, na to, w jaki sposób dawni dziejopisowie konstruowali swoje opowieści o historii, co jest o tyle fascynujące, że jest to historiografia jeszcze sprzed XIX wieku i sprzed wymyślenia tego, że historia jest nauką. Pan profesor zajmował się także Leszkiem Czarnym. Jest autorem biografii studium biograficznego zatytułowanego "Studium podzielonego Królestwa", właśnie poświęconej temu księciu, a także książki "Dux Fabulous", w której tematem jest analiza tego, jak kronikarze kształtowali wizerunek księcia Leszka Czarnego. A w ten piękny majowy wieczór spotykamy się po to, żeby posłuchać i porozmawiać na temat kronik średniowiecznych. Nie tylko dlatego, że jest to sam w sobie bardzo ciekawy temat, lecz także dlatego, że dzisiejszy wykład zapowiada naszą zbliżającą się wystawę czasową zatytułowaną Potęga Opowieści, w której zaprezentujemy cały moduł tematyczny poświęcony właśnie najstarszym kroniką ujęciom historiografii dziejów Polski. Także wśród eksponatów znajdują się egzemplarze kronik średniowiecznych oraz nowożytnych, więc ten wykład jest takim wprowadzeniem merytorycznym w jedną z części wystawy Potęga opowieści. Panie profesorze, oddaję panu głos.
- Bardzo dziękuję za zaproszenie i pierwsze, co chciałbym bardzo mocno podkreślić, to jest to, że polska historiografia miała ogromne szczęście, że gdzieś około roku 1112 dotarł do Polski nieznany nam z imienia i generalnie słabo nam znany pisarz do wynajęcia. Taki istny ghostwriter, który no podjął się tego dzieła, żeby napisać pierwszą porządną historię Polski i jeszcze z jakimś wielkim szczęściem polskiej historiografii stało się to, że ten rękopis przetrwał. A wcale nie było łatwo, bo nie dysponujemy autografem Galla Anonima i kopia ta najstarsza, której zresztą fragment na którym znajduje się początek tzw. incipit, czyli coś w rodzaju tytułu kroniki Galla Anonima właśnie państwu tutaj wyświetlam na tym slajdzie. Ta kopia pochodzi dopiero z tak zwanego kodeksu zamojskich, tak zwanego, ponieważ został przechowany w bibliotece Ordynacji Zamoyskich i dziejów tego kodeksu też dobrze nie znamy. Trochę tak jak Galla Anonima, ale wedle najbardziej prawdopodobnych hipotez kodeks ten powstał dopiero w drugiej połowie, a może nawet bliżej końca XIV wieku. Czyli jednak już wiele. Prawie dwa stulecia po tym, jak Gall Anonim pisał swoje dzieło. Ja postaram się Państwu dzisiaj przedstawić jakieś najważniejsze informacje i najciekawsze informacje na temat Galla Anonima i oczywiście mistrza Wincentego zwanego Kadłubkiem.
Postaram się także pokazać daleko idącą łączność pomiędzy tymi dwoma dziełami i to, że dzieło Kadłubka w znacznym stopniu wyrasta z kroniki Galla Anonima, ale postaram się także powiedzieć o paru takich sprawach, które dotychczas albo w ogóle nie wybrzmiały w refleksji nad konikami Galla Anonima i Wincentego Kadłubka, albo w moim przekonaniu wybrzmiały zbyt słabo. Ale zacznę od przedstawienia tego, jak wielką rewolucją było pojawienie się kroniki Galla Anonima w stosunku do tego, o czym była historiografia polska przed Gallem anonimem. I oczywiście nie można powiedzieć, że historiografii w Polsce w ogóle nie było. Wszelkie dostępne nam informacje wskazują na to, że były prowadzone zapisy rocznikarskie. Już wszystko wskazuje na to, że w tak zwanej pierwszej monarchii piastowskiej, czyli być może już za panowania Mieszka I. No, może trochę bardziej prawdopodobne, w czasach panowania Bolesława Chrobrego. Ale te zapiski to były krótkie zdania, proste i to w dodatku nieliczne. Ja mogę państwu pokazać jeden taki rocznik. Jest to najstarsza kopia, którą dysponujemy rocznika polskiego. To jest rocznik dawny. Ta kopia, którą państwu wyświetlam, czy skan tej kopii, którą państwu wyświetlam, to jest sam.
Ten odpis powstał około roku 122, czyli zapewne sam odpis jest już inspirowany pojawieniem się kroniki Galla Anonima. Przypominam, że kronika Galla Anonima urywa się na roku 1100 13 i mniej więcej wtedy, może może bardziej około 1100 16 została ukończona. No i gdzieś ktoś właśnie rozbudzony tymi zainteresowaniami historiograficznymi, które właśnie pojawiły się wraz z kroniką Galla Anonima, kazał przepisać czy stworzyć taką nową kopię rocznika, który ma wyraźnie dworski charakter i zawiera prawie wszystkie informacje, spisane informacje, całą wiedzę o historii Polski, spisaną wiedzę o historii Polski. Pomijam tutaj kwestie tradycji ustnej oczywiście, którą dysponowano w pierwszej połowie XIX wieku. Oczywiście, żeby być uczciwym, to należałoby tutaj, trzeba tutaj powiedzieć, że nie wszystkie zapiski znane nam z innych roczników weszły do tej kopii. Jest pewnie jeszcze koło dziesięciu, może kilkunastu zapisek, o których, co do których możemy podejrzewać, że one były dostępne gdzieś około 1122. No ale przez akurat tego kopistę nie zostały wprowadzone. Może. Może ten materiał, z którego przepisywał no nie zawierał tych zapisek, ale to i tak niewiele zmienia, bo cała spisana polska historiografia przed Gallem anonimem to było, no powiedzmy optymistycznie licząc około 20 prostych zdań, no takich właśnie jak te najsłynniejsze, czyli Dubravka ad Mesconem venit.
Trzy słowa "Dąbrówka przybyła do Mieszka" albo mesko, no może mesko Dux. Może rzeczywiście w najoryginalniejszym zapisie pierwotnym był już tytuł Dux, też zawarty w tej zapisce. Znowu trzy słowa. No i oczywiście daty. Tu trzeba pamiętać, że sensem rocznika jest podanie ścisłej chronologii wedle systemu Anno Domini, który już w X i XI wieku był właściwie dominujący i bezkonkurencyjny, przynajmniej w Europie Środkowej, a więc wedle systemu liczenia lat od narodzin Chrystusa. I data i bardzo krótka informacja. No i widzą Państwo także, że takim kanonicznym elementem rocznika jest wypisywanie także tych dat, to widzą państwo, że to są kolumny zawierające w rzymskim systemie zapis dat. Również tych dat, o których o wydarzeniach w tych latach nic nie było wiadomo. A więc datacja zgadza się od początku informacji, od najdawniejszej informacji historycznej do ostatniego momentu, który interesuje, czy na przykład momentu współczesnego powstaniu danej kopii rocznika, ale zdania informujące o jakichś wydarzeniach są wyłącznie przy niektórych latach. I to jest cała mniej więcej plus jeszcze, powiedzmy sobie, około dziesięciu zdań, które akurat w tym roczniku się nie znalazły, to jest cała spisana tradycja historiograficzna, a więc pojawienie się kroniki Galla Anonima, która jednak jest dziełem obszernym.
To jest ogromna rewolucja, to jest przełom, który naprawdę ma ogromne znaczenie dla dalszego rozwoju historiografii, choć znacznie trudniej powiedzieć, jakie znaczenie ma dla czasów współczesnych Galowi Anonimowi. To będzie jeden z wątków, które tutaj dzisiaj państwu przedstawię. Ale zacznę od tego pytania, które fascynuje badaczy. No chyba pierwszym takim znanym nam przejawem refleksji na temat tego, kim był Gall Anonim znamy z takiej glossy, którą chyba najwybitniejszy polski historyk XVI wieku, Marcin Kromer zapisał na jednym z średniowiecznych kodeksów zawierających kopie kroniki Galla Anonima w tak zwanym kodeksie heilsberskim, który jest nazwany kodeksem Piotra Szamotulskiego, w piętnastowiecznym kodeksie. I wygląda na to, że Marcin Kromer, który sam napisał wielką, złożoną z 30 ksiąg historię Polski, wspaniałą łaciną i historię wydawaną na zachodzie Europy i czytaną przez wszystkich historyków i zainteresowanych historią w całej Europie. Pierwszy Marcin Kromer zadał sobie pytanie kim był Gall Anonim i on wymyślił ten pierwszy element pseudonimu, czyli wpadł na pomysł, że kronikarz mógł pochodzić z Galii. I taką właśnie uwagę zanotował na marginesie. Że ta kronika powstała w czasach Bolesława III, księcia Bolesława III, czyli tego księcia, którego my znamy pod przydomkiem Krzywousty.
Ten przydomek pojawia się dopiero później. Gall Anonim jeszcze go nie zna. Natomiast nazwa właśnie Bolesława III, stąd taki termin zastosował Marcin Kromer i Marcinowi Kromerowi przyszło do głowy, że kronikarz mógł pochodzić z Galii. No i tak się zaczęło. Zaczęło się śledztwo, poszukiwanie trwające kilkaset lat Galla Anonima, szukanie argumentów, szukanie przesłanek. Problem polega na tym, że my nie mamy żadnych innych źródeł niż sam tekst kroniki, który by nam cokolwiek mówiły o jej autorze, A więc jedynie nicowanie takie właśnie, trwające już licząc od czasów Kromera, trwające już niedługo 500 lat. Może jeszcze trochę musi. XXI wiek się awansować, żeby to było 500 lat. No ale, ale powiedzmy sobie 400 kilkadziesiąt lat nicowania tego tekstu w poszukiwaniu jakichś właśnie informacji, które można by uznać za informacje biograficzne. Można to oczywiście od razu zacząć od tej hipotezy. Kromera. No tak, Galia jest bardzo prawdopodobna, dlatego że Gall Anonim opowiada o cudownych okolicznościach narodzin Bolesława III, który miał się urodzić dzięki wstawiennictwu świętego i jego wstawiennictwu wywołanym poselstwem wysłanym przez ojca Bolesława III, czyli księcia Władysława Hermana i jego małżonkę Judytę czeską.
To trzeba podkreślać, bo Władysław Herman miał dwie żony. Znaczy mógł mieć nawet ich więcej, ale dwie znamy z imienia i obie miały na imię Judyta, co trochę komplikuje sytuację. Przynajmniej nam, Władysławowi może nie komplikowało. Ułatwiało natomiast właśnie to wywołanie interwencji świętego Idziego zostało przeprowadzone poselstwem, które Gall Anonim bardzo dokładnie opisał, opisując również drogę z Polski do Prowansji, do San Gil, gdzie znajduje się klasztor i największe sanktuarium świętego Idziego. No i Kromer doszedł do wniosku, że ktoś, kto zna drogę i umie ją dokładnie opisać, no raczej jest kimś stamtąd. No tu oczywiście także cześć i kult świętego Idziego były dla Kromera takim argumentem, że kronikarz mógł być Gall. Ale potem to koło poszukiwań zaczęło się kręcić znacznie szybciej. Oczywiście wraz z narodzinami już nowoczesnej historiografii. No w ogóle tekst kroniki Galla Anonima stał się przedmiotem bardziej intensywnych badań i badań prowadzonych już metodami naukowymi, metodami racjonalnymi i właściwie po tych licząc już tylko ten okres badań nowoczesnych badań naukowych, no to też już jest to zależy, jak liczyć, ale około 200 lat, jeśli liczyć od oświecenia, a chyba tak trzeba, no to właściwie tą dyskusję można podsumować w ten sposób, że nie ma satysfakcjonującej odpowiedzi na to pytanie. Gall Anonim Jeśli by podsumować wszystkie te badania, okazuje się być człowiekiem zewsząd. No oczywiście ograniczając się do kręgu łacińskiego Europy średniowiecznej właściwie chyba nie ma. Może poza Hiszpanią, może tylko z Hiszpanii. Go jeszcze nikt nie wywodził. Natomiast poza Hiszpanią chyba z każdego kraju Europy Łacińskiej i i no czasem nawet częściowo łacińskiej był on wywodzony. No i wynika to przede wszystkim z tego i to jest może najważniejsza informacja, że Gall Anonim celowo ukrył swoją tożsamość. I właściwie jeśli czyta się tak zwany list, czyli rodzaj wstępu do pierwszej księgi Kroniki Galla Anonima, to Gall Anonim wprost pisze o tym, że tak naprawdę nie on jest autorem tego dzieła. To oczywiście jest sformułowanie topiczne, czyli rodzaj takiego wzorcowego elementu, takiego wzorcowego wstępu, w którym każdy autor właściwie powinien powiedzieć, że nie umie pisać, że pióro wątłą ręką trzyma i w ogóle tylko zmuszony zabrał się za to dzieło, że w ogóle obca jest mu w związku z tym pycha.
I głównie ten tzw. topos skromności właśnie to ma podkreślać. Ale jednak ponieważ sam rzeczywiście swojego imienia nie zapisał i żadnych bliższych informacji w kronice nie podał. No to w gruncie rzeczy nawet jeśli to jest to post, to zadziałał. To znaczy Gall o nim rzeczywiście ukrył swoją tożsamość, natomiast to zresztą mogą państwo zobaczyć. Ja mogę wrócić tutaj do tego właśnie poprzedniego slajdu, bo zaczyna się to od wymienienia z imienia wszystkich biskupów polskich. No właśnie, między innymi to dzieło Galla Anonima jest datowane dzięki tej liście biskupów. Oni są aktualni dla lat 1113-1016. Nie zawsze nasza wiedza jest precyzyjna, ale mniej więcej te 3 lata pokrywają się. To jest wiedza płynąca z innych źródeł, że wtedy ci wszyscy biskupi rzeczywiście żyli i byli biskupami. No i Gall Anonim stwierdza "To wy, drodzy biskupi", bo ten list jest również skierowany do nich, "jesteście prawdziwymi autorami tego dzieła", a więc zupełnie świadomie i celowo Gall Anonim chowa się niejako za biskupów. Potem okazuje się, że w liście dedykacji drugiej księgi, że jeden z biskupów, biskup poznański Paweł, jest jakby bliższym współpracownikiem Galla, bo w liście dedykacji do drugiej księgi jest tylko on wymieniony i kanceliści Bolesława III.
A więc w ten sposób, w ten sposób właśnie można tutaj mówić, że ta anonimowość jest anonimowością wywołaną przez samego autora, jest celowym zabiegiem wynikającym z tego, że coś w rodzaju... Oczywiście ja trochę tutaj prowokacyjnie używam tego terminu ghostwriter i na przykład przywołania filmu Polańskiego o tym tytule. Ale coś podobnego właściwie możemy zaobserwować w przypadku Galla Anonima i tego zadania, które on bierze na siebie nie ukrywając wcale. I to jest też taki wątek, który od początku badań nad anonimem był podnoszony, nie ukrywając wcale, że robi to dla pieniędzy. I Gall Anonim przynajmniej dwa razy, a może nawet trzy razy w kronice wyraźnie sugeruje, że liczy na zapłatę i to całkiem sowitą. A więc właściwie wszystkie te elementy ghostwritingu są tutaj obecne w tej kronice. I to nie jest zresztą sprawa odosobniona, bo musimy pamiętać, że ostatnio właściwie doszło do takiego wznowienia i jeszcze może nawet intensywniejszej próby odpowiedzenia na pytanie, kim był Gall Anonim. Została podjęta taka hipoteza z lat 60. XX wieku, sformułowana wówczas przez Danutę Borawską, a ostatnio tę hipotezę podjął Tomasz Jasiński, który wskazywał Italię jako kraj pochodzenia Galla Anonima i dość ciekawym argumentem się posługiwał, mianowicie już Danuta Borawska, później także inni badacze, ale ostatnio właśnie najmocniej i z najciekawszymi, najliczniejszymi argumentami Tomasz Jasiński wskazali na podobieństwo między kroniką Galla Anonima, podobieństwo leksykalne, podobieństwo także metrum, czyli rytmu tekstu i tzw. kursu słów, czyli rodzaju wiązania literackiego tekstu łacińskiego, co ciężko przełożyć na język polski i pokazać po polsku przykład, bo nie występuje kursus w języku polskim jako środek literacki. Natomiast z uwagi na te właśnie literackie podobieństwa już Danuta Borawska, ostatnio Tomasz Jasiński wskazali na to, że ten sam autor mógł napisać to dzieło, które tutaj państwu przedstawiam w dziewiętnastowiecznym wydaniu. Jest to historia translacji relikwii przede wszystkim Świętego Mikołaja, tego Świętego Mikołaja, więc proszę zwrócić uwagę, że on jest nazwany Magnus Nicolaus, ale także innego Mikołaja, wuja, tego wielkiego Mikołaja, którego my doskonale znamy, choć nie zawsze w niego wierzymy. Natomiast trzecim świętym jest męczennik o imieniu Teodoryk i bardzo awanturniczą wyprawę podjęli Wenecjanie właśnie gdzieś u schyłku w latach 90. XI wieku po te relikwie. To jest związane ściśle z pierwszą krucjatą i udziałem Wenecjan w pierwszej krucjacie. No i udało im się tę relikwię zdobyć, przywieźć i zdeponować w Wenecji i dokładnie w klasztorze na Lido. Ale to dzieło także jest anonimowe, więc nawet jeśli oczywiście sprawa czy koniecznie te dwa teksty, czy podobieństwa tych dwóch tekstów muszą wynikać z tego, że napisał je jeden autor już jest dyskusyjna. Ale nawet jeśli to przyjmiemy, to i tak nie dowiemy się, kto napisał kronikę Galla Anonima, bo nie znamy autora właśnie tej historii o przeniesieniu, czyli o translacji relikwii właśnie dwóch świętych Mikołajów i jednego Teodoryka. No więc jest to ciekawy wątek, ale jednocześnie teoria czy sposób działania i sposób prowadzenia badań, który dość dobrze pokazuje problem, który w ogóle jest z tymi badaniami związanymi z pytaniem kim był Gall Anonim? Ponieważ sam Tomasz Jasiński najpierw właśnie podejmując i znając nowe argumenty za tą tezą, że Kronika Galla i historia właśnie translacji relikwii Świętego Mikołaja czy Świętych Mikołajów i Eryka są Dziełami tego samego autora. Stawiał na to, że zapewne autor nasz Gall Anonim jest tak naprawdę Wenecjaninem, ale dalsze badania, które prowadził zastanawiając się kim był Gall Anonim skłoniły go do wniosku, że może jednak nie Wenecjaninem w sensie włoskojęzycznym i jakby Włochem jakbyśmy dziś powiedzieli, tylko może Chorwatem, prawda? Imperium Wenecji w na przełomie XI i XII wieku rzeczywiście obejmowało już tą słowiańską, zasiedloną przez Słowian Dalmację i teoretycznie jest to możliwe, ale jednocześnie pokazuje ta historia refleksji Tomasza Jasińskiego nad tym, kim był Gall Anonim. No, cały problem, że dodatkowe informacje zawsze przynoszą coś nowego i kończy się to tym, że Gall Anonim jest zewsząd, że musiał być w każdym kraju, że mógł się kształcić tu i ówdzie. No i to trochę nie dziwi, jeśli ktoś jest podróżującym literatem do wynajęcia, no to rzeczywiście może być wszędzie. Ale są dwie rzeczy, które wiemy na pewno o Gallu Anonimie. One dużo nie dają w sprawie tożsamości, ale są godne podkreślenia. Pierwsza rzecz to jest taka, że rzeczywiście był mnichem, to znaczy gdzieś złożył śluby zakonne. Nie wiemy oczywiście gdzie, choć tutaj ten kult świętego Idziego zawsze wywoływał takie domysły związane, czy z San Gil czy z filią San Gil na Węgrzech. I ten trop węgierski jest tutaj może najważniejszy, bo jeśli przyglądamy się temu, co Gall Anonim wie o historii oprócz historii Polski, no tutaj miał dostęp do tradycji ustnej. Czytał zapewne te roczniki najstarsze, choć nie używał dat rocznych, więc najważniejsza informacja w rocznikach go nie interesowała.
Natomiast rzeczywiście zna z imienia pięciu królów węgierskich, co w porównaniu z jego wiedzą o książętach czeskich czy nawet cesarza, jest jednak znaczącą różnicą na korzyść jego wiedzy o Węgrzech. I to rzeczywiście sprawia, że trop węgierski, oczywiście kiedyś nawet wielki Aleksander Brückner zakładał, że to był Węgier. Ale to jest chyba zbyt taki szybki domysł i szybki wniosek. No, mógł przebywać na Węgrzech, mógł rzeczywiście być też jakimś wynajętym literatem na Węgrzech. Na Węgrzech jest też problem historiograficzny z najstarszą kroniką, której nie ma, bo po tym, jak została wykorzystana w XIV wieku do takiej andegaweńskiej już wielkiej historii Węgier, ona niestety przepadła. I w związku z tym jest taka dość wątła hipoteza, że Gall Anonim mógł napisać również i tą najstarszą węgierską kronikę, ale to jest hipoteza ani nie obalalna, ani nie potwierdzalna. Natomiast rzeczywiście jego wiedza na temat historii Węgier jest imponująca i świadczy o jakichś kontaktach węgierskich, o jakimś pobycie na Węgrzech. Trudno mieć inne wnioski, obserwując to, co on wie o Węgrzech i królach węgierskich. No ale trzeba tutaj podkreślić, generalnie charakteryzując kronikę Galla Anonima, że jest to wybitne dzieło literackie nie tylko ze względu na zastosowanie właśnie tych kursusów i rytmów, i rymów czasem, bo też kronika Galla Anonima ma pewne fragmenty wierszowane, poetyckie po prostu. Ale przede wszystkim dlatego, że jest to kronika, która po prostu ujmuje temat historyczny w najbardziej właściwy z punktu widzenia kanonów XII wiecznej historiografii sposób. Co więcej, Gall Anonim zdolny jest do pewnej refleksji. No, nie chcę powiedzieć teoretycznej, ale na pewno meta tekstowej, czyli takiej, która nie dotyczy już samej tylko materii opowiadania, ale dotyczy tego, jak on sam, on, Gall Anonim pisze te historie. I takim zdaniem, które jest tutaj najciekawsze i właściwie mogę je Państwu pokazać dalej w tymże kodeksie Zamoyskich. To jest takie zdanie, w którym on tłumaczy, że to jest element tego toposu, skromności, takiego rozwinięcia, toposu, skromności, to znaczy toposu przeciwników, którzy dbają na kronikarza i chcą mu właśnie udowodnić, że źle pisze, albo nawet jakieś grubsze krzywdy wyrządzić i on się przed nimi broni, retorycznie stwierdzając, że jest oczywiście człowiekiem dość lekkim, słabym i mało wartościowym, ale jednak nie podejmuje się pisania Ewangelii. I to słowo Ewangelia tutaj pada, tylko podejmuje się pisania o wojnach królów i książąt.
To rozróżnienie na królów i książąt jest dość istotne. Ja jeszcze do niego wrócę. Proszę zapamiętać. Gall jest tutaj bardzo precyzyjny. Wie, kto był królem, kto był księciem i nasza wiedza tutaj pokrywa się z wiedzą galową, co jest dość ważne w kontekście zwłaszcza Wincentego Kadłubka. Ale wracając do tej programowej uwagi Galla Anonima niezwykle ciekawe jest to, że Gall Anonim stawia napisanie historiografii świeckiej. I to jest pewien kierunek refleksji, czy nurt, który rzeczywiście był już podejmowany w związku z tym zdaniem i samą treścią Kroniki, że właściwie mamy tutaj do czynienia z literaturą dworską, którą trzeba, którą musimy właściwie rozumieć trochę, jak taką wernakularną, francuskojęzycznej literaturę poświęconą czynom wielkich władców, cały cykl poświęcony Karolowi Wielkiemu i właśnie różnym przygodom jego baronów i wielkich wojowników, mówiąc generalnie. I Gall Anonim zdaje się do tego świadomie nawiązywać, że oto jest to programowa historia, świecka historia, która jest historią wojen, królów, wielkich zwycięstw. I to jest ten podstawowy tytuł do chwały polskich władców przodków Bolesława III i samego Bolesława III, który jest oczywiście głównym bohaterem Kroniki.
Ale oczywiście to nie znaczy, że w Kronice nie ma Boga, nie ma świętych, nie ma interwencji właśnie świętych czy samego Boga w sprawy ludzi. Oczywiście, że jest, ale sądzę, że też jest to, wiadomo, że tutaj jakby mamy do czynienia ze światopoglądem, który jak najbardziej zakłada istnienie sił nadprzyrodzonych, ich bezpośrednią obecność i aktywność w działaniach ludzkich, ale jednak jednocześnie jest tutaj bardzo wyraźne rozróżnienie na literaturę religijną, która kryje się pod tym terminem Ewangelia, szeroko rozumianym. Tu nie chodzi oczywiście o Ewangelie, które są w kanonie Pisma Świętego, tylko szeroko rozumianą literaturę świętą. I literatura, która jest świecka i tak jest rozumiana przez autora. To jest bardzo ciekawe i w gruncie rzeczy dość nowatorskie rozróżnienie i też dość ciekawe w kontekście późniejszego rozwoju polskiej historiografii średniowiecznej. No i drugą rzecz, którą tutaj trzeba podkreślić, to jest to, że dla Galla Anonima pisanie historii jest drogą do wyjścia nie tylko z barbarzyństwa. Gall Anonim wyraźnie stwierdza, że ci, którzy nie chcą, żeby on napisał to dzieło, które pisze, to są ci, którzy chcą zrównywać polskich władców z jakimiś władcami barbarzyńskim.
Ale dla Galla jest to nawet sposób na wyjście z kondycji zwierzęcej, wyjście z jakiegoś właśnie bycia bestiami. A więc pisanie historii jest progiem cywilizacji. Ci, którzy mają historię, ci są ludem cywilizowanym i Gall bardzo mocno i zupełnie w ten sposób właśnie tymi słowami sprawę stawia. Oczywiście badacze kroniki Galla Anonima też bardzo często zastanawiali się nad politycznym aspektem i momentem, jakby najbardziej gorącą sprawą i aferą, jakbyśmy dziś powiedzieli polityczną w czasach pisania kroniki Galla Anonima. I taka afera rzeczywiście była i rzeczywiście wstrząsnęła panowaniem Bolesława III, bo była to oczywiście brutalna rozprawa Bolesława III ze starszym bratem przyrodnim Zbigniewem, który po najpierw okresie wygnania został przez Bolesława III zaproszony do Polski, ale doszło do jakiegoś spięcia, które Gall Anonim opisuje tak, jakby to była bardziej wina Zbigniewa. Oczywiście i w konsekwencji tego spięcia dochodzi do czegoś, o czym Gall w ogóle nie napisał. Ale afera jest i Gall, nawet w kronice Galla widać i można przeczytać, można poczuć klimat tej naprawdę poważnej afery, ale o tym co się stało możemy się dowiedzieć dopiero od czeskiego kronikarza Kosmasa, który wyraźnie napisał, że Bolesław kazał oślepić Zbigniewa i Zbigniew w konsekwencji tej kaźni polegającej na chyba dość brutalnym oślepieniu, zmarł. No i to zatrzęsło panowaniem Bolesława III. Właściwie wygląda na to, że pojawiła się opinia pośród najwyższych dostojników, chyba przede wszystkim kościelnych, bo wygląda na to, że Zbigniew miał sporo zwolenników w Episkopacie. Sam arcybiskup Marcin chyba był jego zwolennikiem i pojawiła się myśl o detronizacji Bolesława III, bo z tą myślą Gall Anonim bardzo gorąco polemizuje na różne sposoby. Ale istotne jest tutaj to, że my tak naprawdę nie wiemy, jak Kronika miałaby oddziaływać na jakąś grę polityczną i jakąś walkę stronnictw czy jakieś decydowanie o tym, czy Bolesław III obalać, czy jednak pozostawić na tronie. No oczywiście Gall Anonim opisuje bardzo potoczyście pokutną pielgrzymkę Bolesława III i do Gniezna, a potem na Węgry do relikwii świętego Stefana w Szekesfehervar. Ale właściwie nie wiemy, czy dzieło było czytane, tłumaczone na polski, bo przecież krąg znających łacinę jest kręgiem dość wąskim i raczej kręgiem, który wiedział co sądzić o tej właśnie aferze Zbigniewa.
W związku z tym mamy problem z tym, jak pomyśleć o tym praktycznym wykorzystaniu tekstu Galla Anonima do jakichś działań i walki politycznej czy dyskusji politycznej w czasach, kiedy Kronika była pisana. Po prostu nic nie wiemy o recepcji Galla Anonima. I to jest taki moment, w którym właściwie można prosto przejść i szybko przejść do mistrza Wincentego zwanego Kadłubkiem, bo z tego co wiemy o kronice Galla Anonima, to wynika to, że jest jeden ślad prawdopodobnej recepcji tekstu Galla jeszcze na dworze Bolesława III. To znaczy wiemy, że Bolesław III w 1115 roku z jednej z zapisek rocznikarskich właśnie nadał imię Lestek jednemu ze swoich synów. To jest taki syn, który musiał szybko umrzeć, bo potem już o tym Lestku nie słyszymy. A jest też zapiska, która podaje datę śmierci Lestka. Natomiast samo imię Lestek jest ewidentnie spopularyzowane przez Galla Anonima jako imię jednego z legendarnych przodków Mieszka I, dokładnie dziadka Mieszka I. Więc to byłby taki ślad, choć też hipotetyczny ślad recepcji Kroniki Galla Anonima, jeszcze w czasach Bolesław III. Natomiast co się dzieje potem z tekstem zupełnie i kompletnie nie wiemy.
On wpada w jakąś czeluść, z której na szczęście w tej czeluści nie zginął. I wydobywa tekst Galla Anonima z czeluści. Dopiero właśnie mistrz Wincenty, który sięga po ten tekst jakieś 70-80 lat później. I nie ma najmniejszej wątpliwości, że mistrz Wincenty posiadał rękopis Galla Anonima czy autograf, czy jakąś jego kopię? Tego nie sposób rozstrzygnąć. Ale tak gruntownie wykorzystał tekst Galla Anonima, że nie mógł z pamięci tego robić, ani nie mógł nie mieć po prostu egzemplarza. I to jest pierwszy dla nas jednoznaczny dowód recepcji, czyli wykorzystania, czytania, wykorzystania tekstu kroniki Galla Anonima. No i co my wiemy o mistrzu Vincentem, którego też w późniejszej tradycji to trochę taki przypadek jak z Krzywoustym. Przydomek Kadłubek znamy z późniejszych dopiero źródeł. Nie wiemy, czy on był aktualny w czasach, gdy żył mistrz Wincenty. Natomiast mistrz Wincenty urodził się około roku 1150. Nie wiemy dokładnie kiedy, ale szacunki wskazują na mniej więcej rok 1150. Może lata 50. XII wieku. I nie ulega wątpliwości, że pochodził z jakiejś rodziny możnowładczej, znowuż wiemy więcej o mistrzu Wincentym, ale nie na tyle, żeby powiedzieć z której.
W grę wchodzą dwie możliwości, bo jest dwóch dostojników, właściwie najświetniejszych możnowładców swoich czasów. Pierwszy jest właściwie z pierwszej połowy i połowy XII wieku, drugi ewidentnie z drugiej połowy XII wieku. Pierwszy to słynny Piotr Łostowic, taki możnowładca, który osiągnął właściwie status niemal książęcy i bogactwo niemal książęce właśnie gdzieś w ciągu pierwszej połowy XII wieku. I rzeczywiście Kadłubek pisze o Włostowiczu bardzo ciepło i też z tego, co my wiemy o majątku, o posiadłościach ziemskich Wincentego Kadłubka wynika, że mógł być krewnym Piotra Włostowica, ale mógł być też krewnym wojewody Mikołaja, czyli takiego wojewody, który znowuż, wojewody aktywnego już w krakowskiej stolicy, już po śmierci Bolesława III, który rzeczywiście jest nawet przez samego Kadłubka przedstawiany jako wszechpotężny Palatyn, który na przykład, gdy Leszek Biały po śmierci Kazimierza Sprawiedliwego nie spełnił oczekiwań Mikołaja, to po prostu nie został księciem Krakowa i koniec. I Mikołaj to mógł. Więc rzeczywiście to jest zresztą wzrost znaczenia możnowładztwa bardzo typowy dla tego momentu i dla Krakowa, dla Małopolski. No więc te dwie możliwości wchodzą w grę.
Ale z którym dokładnie był spokrewniony? Tego nie wiemy. Nie ma możliwości nawet ustalenia tego. Są tylko przesłanki, które właściwie mogą wskazywać, że mógł być i z tym, co oczywiście też jest możliwe. Natomiast to pochodzenie możnowładcze też jest istotne w kontekście tego, że nie ulega najmniejszej wątpliwości i tym świadectwem jest sama kronika Kadłubka, że Kadłubek musiał odbyć studia na zachodzie Europy albo na południu, bo tutaj zawsze wskazuje się dwa te najdawniejsze ośrodki uniwersyteckie, czy może w przypadku Paryża proto uniwersyteckie Bolonia albo Paryż. To są te dwa typy, które się zawsze wskazuje. Ta wiedza i to odczytanie, którego dowodem jest kronika Wincentego Kadłubka, są tutaj jednoznaczną przesłanką, że takie studia zagraniczne musiał odbyć. I tu możemy przejść do właśnie tej wartości literackiej dzieła Kadłubka. Kadłubek przebił jeszcze Galla Anonima tym kunsztem literackim, to jest mistrz łaciny, który bawi się językiem. To jest już przykład takiego literata, który tworzy neologizmy, bawi się takimi, wymyśla słowa, które są częściowo greckie, częściowo łacińskie i są ewidentnie żartem czy jakimś takim puszczeniem oka do czytelnika, który jest intelektualistą i który doceni.
Kadłubek tworzy bardzo skomplikowane frazy. Jest rzeczywiście mistrzem łaciny i bardzo ciekawym naśladowcą pewnego gatunku literackiego, który właściwie nie jest często podejmowany nawet w toku tak zwanego renesansu XII wieku, z którego wyrasta kadłubek, bo w XII wieku on się kształci gdzieś na zachodzie Europy. To znaczy sama forma trzech pierwszych ksiąg kroniki, czyli dialog, który prowadzą dwie postacie, no, jest jakąś recepcją dialogów platońskich, zapewne za pośrednictwem jakichś łacińskich adaptacji tych dialogów czy przeróbek, ale jednak jest to pewien wzorzec, świadczący o naprawdę głębokim wykształceniu i wielkim mistrzostwie literackim Wincentego Kadłubka. Dość powiedzieć, podsumowując ten kunszt literacki, że późniejsi polscy czytelnicy Kroniki Kadłubka zupełnie sobie nie radzili. Do dziś nawet można zauważyć, że czasem sobie nie radzą z tekstem Kadłubka. Dobrym dowodem na to są liczne bardzo kopie średniowieczne kroniki Kadłubka z takimi słowniczkami, wypisami słów trudniejszych, zamienianiem ich na jakieś łatwiejsze, powszechnie używane po to, żeby tekst Kadłubka był czytelniejszy dla nawet tych, którzy aż tak dobrze łaciny jak Kadłubek nie znali. Więc to rzeczywiście jest tekst, który stawia na ten kunszt literacki i to warto tutaj podkreślić.
Ja może tutaj wyświetlę następny slajd, na którym widać właśnie następny etap kariery, czy jeszcze następny etap kariery Kadłubka po tym, jak wrócił ze studiów zagranicznych. Pierwszym etapem kariery kościelnej była funkcja prepozyta, czyli zwierzchnika kapituły, czyli takiego zgromadzenia kapłanów ufundowanego w Sandomierzu w kościele, który stał na miejscu obecnej katedry sandomierskiej, romańskiego, zniszczonego przez Tatarów, potem oczywiście ten gotycki kościół, w którym obecnie jest katedra, też dalej kolegiatą, a biskupstwo w Sandomierzu powstało dopiero u schyłku XVIII wieku, ale już po zaborach. No i właśnie ten pierwszy etap to jest funkcja prepozyta kapituły sandomierskiej. Natomiast następny etap, który zaczyna się prawdopodobnie w roku 1208, to jest wybór Kadłubka na biskupstwo krakowskie w 1208 roku, prawdopodobnie jest to pierwszy przypadek wyboru kanonicznego, czyli zgodnego z reformą gregoriańską i Kadłubek przez mniej więcej 10 lat pozostawał biskupem krakowskim, a potem nie wiadomo dlaczego ustąpił. I absolutnie nie ma żadnego śladu wiedzy o powodach, dla których Kadłubek ustąpił z biskupstwa. W każdym razie po ustąpieniu biskupstwa udał się do klasztoru w Jędrzejowie.
Tutaj pokazuję Państwu zdjęcie zachowanego pierwszego kościoła, takiego w ogóle cysterskiego kościoła w Jędrzejowie, który został nadany właśnie cystersom jędrzejowskim. I potem oczywiście Kadłubek już funkcjonował w Jędrzejowie, kiedy stał tam znacznie okazalszy i zgodny z manierą cysterską Kościół romański. Zresztą Kadłubek jako biskup w 1210 roku konsekrował. To jest dość ciekawe, że on miał kontakty z Jędrzejowem i w ogóle z cystersami. On też był dobroczyńcą cystersów, nadawał posiadłości różnym klasztorom cysterskim. Ale właśnie konsekrował też jako biskup, urzędujący biskup, kościół cysterski, a potem, po ustąpieniu biskupstwa, osiadł w Jędrzejowie i tam zmarł w roku 1223, 8 marca 1223 roku, czyli 801 lat temu. No i tu też widzą Państwo Incipit Kroniki Kadłubka w najstarszym rękopisie, którym dysponujemy, czyli kopii zawartej w tak zwanym kodeksie eugeniuszowskim, który obecnie znajduje się w Austriackiej Bibliotece Narodowej. No i to dzieło jest dziełem, które właśnie wieloma literackimi formami zachwycało i stanowiło jakieś właśnie, można by powiedzieć, przebicie nawet czy próbę przebicia literackiego kunsztu Galla Anonima. Ale przede wszystkim właściwie można powiedzieć, że Kadłubek napisał swoją kronikę dlatego, że głęboko się z Gallem Anonimem nie zgadzał i to przynajmniej w paru sprawach.
Pierwsza, taka najbardziej oczywista to jest oczywiście miejsce startu historii Polski. Gall Anonim rejestruje tzw. tradycję gnieźnieńskę, tzn. z kroniki Galla Anonima dowiadujemy się, że Piastowie, bo Gall Anonim jest zainteresowany i dla niego to jest początek historii Polski, kiedy przodkowie Bolesława III objęli władzę książęcą i oczywiście władzę książęcą w Gnieźnie. Tym miejscem startu historii Polski u Galla Anonima jest Gniezno. Kadłubek nie mógł tego ścierpieć. Kadłubek, to jest kolejna bardzo ważna informacja biograficzna, był ściśle związany z Krakowem i był jednym z najgorętszych patriotów krakowskich. Dla Kadłubka historia Polski startuje w Krakowie i w związku z tym Kadłubek dopisuje całą długą i bardzo bujną historię starożytną Polski, która zaczyna się dziać w Krakowie, a nawet zaczyna się dziać zanim jeszcze Kraków założono. I elementem tej historii starożytnej jest oczywiście powstanie. Nawet używając terminologii Kadłubka Gragchowi, a nie Krakowa, bo. Bo pierwszego króla Polski Kadłubek nazwał Gragchem, co oczywiście było celowym skojarzeniem z braćmi greckimi, rzymskimi, starożytnymi, bo o to tutaj chodziło. I oczywiście to, co robi Kadłubek, czyli to stworzenie nowej tradycji bardzo głęboko starożytnej i zanurzonej w historii antycznej, jest tym, co robią wszyscy.
Takim najbardziej znanym przykładem jest trojańskie pochodzenie Franków i doktryna, że królestwo Francji to, powiedzmy sobie, właśnie z czasów Kadłubka, wywodzi się tak naprawdę z uciekinierów z Troi, którzy właśnie zostali zmuszeni do tej ucieczki przez Achajów, czyli Greków, którzy zajęli, zdobyli Troję. A więc tutaj to stwarzanie nowej historii starożytnej jest pewnym elementem, pewną manierą historiografii czasów Kadłubka, w którą się wpisuje znakomicie, ale wpisuje się w sposób niezwykle ciekawy i pokazujący jeden z najważniejszych zamysłów Kadłubka. Mianowicie Kadłubek znał przecież jako biskup, jako duchowny, jako człowiek głęboko wykształcony Biblię i znał też koncepcję. Zwłaszcza jeśli chce się pisać historię od początku, od takiego absolutnego początku. Znał koncepcję biblijną, znaczy wiedział, skąd się wzięła ludzkość, jaki jest proces rozradzania się ludzkości. To wszystko w Księdze Rodzaju zostało opisane i było wykorzystywane przez historyków chrześcijańskich już w starożytności, przez całe średniowiecze. Wiadomo, jak się synowie nowego rozeszli, kto od kogo pochodzi, sprawa jest ustalona. Jest to dominująca koncepcja, pewna teoria wyjaśniająca pochodzenie ludzkości i pojawianie się jakichś grup, które my nazywamy grupami etnicznymi.
Kadłubek to przecież znał, wiedział to, znał to na pamięć. Być może i świadomie i celowo z tego rezygnuje. Polacy u Kadłubka są stąd, nie z żadnego tam miejsca, gdzie Arka Noego osiadła, czy gdzie Noe funkcjonował już po Potopie i gdzie Księga Rodzaju opisuje działalność synów Noego. Nie, Polacy są stąd. Kadłubek jest tak głęboko przekonany o autochtonizmie Polaków, że nie wywodzi z rodowodu biblijnego rodowodu ludzkości. To jest zupełnie niezwykłe i stawia na to, że Polacy jakby z tej ziemi się zrodzili od razu byli grupą oczywiście przepełnioną wspaniałymi cechami i grupą praktykującą męstwo i odnoszącą wspaniałe zwycięstwa. No a potem pojawiają się zręby państwa. Właśnie pojawia się Krakus jako pierwszy król po śmierci Krakusa pojawia się Graghowia, czyli Kraków. I tak dalej, i tak dalej. A więc to postawienie na autochtonizm sprawia, że Kadłubek rezygnuje, mimo, że chce napisać tą historię starszą niż ta, którą napisał Gall Anonim, świadomie i celowo rezygnuje z tej dominującej wówczas teorii pochodzenia ludzkości, czyli z tego, jak pochodzenie ludzkości jest opisane w Księdze Rodzaju.
Co my poza tym wiemy o właśnie Kadłubku. Wiemy z tego co on sam pisze, że jego praca literacka została zainspirowana przez jednego z książąt, którego nazywa najwspanialszym księciem. Ale niestety w momencie, kiedy o tym pisze, nie podaje imienia, więc musimy się domyślać, że ten wspaniały książę inspirator Kroniki jest tak samo wspaniały, jak już w narracji historycznej Kazimierz Sprawiedliwy, który rzeczywiście jest ulubionym księciem Wincentego Kadłubka, więc właściwie zakłada się najczęściej, że to Kazimierz Sprawiedliwy inspirował napisanie kroniki, ale pewnie sama kronika została już napisana po śmierci Kazimierza Sprawiedliwego w 1194 roku. Na pewno Kadłubek czuł się związany z najstarszym synem Kazimierza Sprawiedliwego, czyli Leszkiem Białym i też bardzo ciepło o nim pisze. W ostatnich rozdziałach Kroniki w czwartej księdze, która zresztą nie ma formy dialogu. Kolejna rzecz, która tutaj jest bardzo ciekawa i dla mnie osobiście ważna. To jest kwestia porównywania historiografii. Kadłubek jest prekursorem czegoś, co można by nazwać komparatystyką, czyli porównywaniem historii, powiedzmy sobie, Polaków z historią kogoś innego. Kadłubek nawet taki bon mot wymyślił na to Similia gauden similia. Czyli podobne, cieszą się z podobnych. I rzeczywiście ten dialog, który przez pierwsze trzy księgi jest prowadzony między dwiema postaciami. To zresztą dość ciekawe, że jedną z tych postaci jest Jan identyfikowany z Janem arcybiskupem gnieźnieńskim, czyli fundatorem Jędrzejowa, w którym właśnie osiadł Kadłubek na starość, z Mateuszem, który znowuż jest identyfikowany jako biskup krakowski Mateusz, znany nam zresztą też jako literat i dość ciekawa postać, bardzo ciekawa postać i w związku z tym ten dialog jest prowadzony w ten sposób, że Mateusz opowiada o historii Polski, natomiast Jan opowiada historie biblijne, historie starożytne. Na podstawie takiego krótkiego streszczenia dziejów antycznych, napisanego przez Justyna też autora niespecjalnie znanego, który gdzieś w II albo IV wieku naszej ery to dzieło napisał. I właśnie w ten sposób historia jest pomyślana jako wychwytywanie, między innymi jako wychwytywanie podobieństw między historią Polski, a tymi właśnie historiami powszechnymi i historiami świętymi, uniwersalnymi, świętymi, jakie w średniowieczu nazywano. Kronika Kadłubka jest także kapitalnym pomnikiem czegoś, co by można nazwać koncepcją obywatelskości, ponieważ Kadłubek jako możnowładca z pochodzenia, ale też jako miłośnik republiki rzymskiej i starożytnego Rzymu, zakłada, że monarchia oczywiście jest potrzebna, jest niezbędna, jest takim ustrojem, który jest najlepszym ustrojem.
Kadłubek wykłada całą teorię, taką tak zwaną organistyczną, czyli król jest głową. Tam wojownicy są rękoma. I to właśnie porównywanie poszczególnych grup społecznych i dostojników do jakichś organów ludzkich jest tutaj dowodem na niezbędność i naturalność monarchii. Ale z drugiej strony Kadłubek opowiada także i to zarówno w czasach tych najdawniejszych, w tej tradycji, którą my dziś jako historycy weryfikujemy negatywnie, uważamy, że to, co napisał w pierwszej kronice, się w rzeczywistości nie wydarzyło, ale jest bardzo ciekawym, oczywiście, no, ciekawą wizją tego, jak powinna funkcjonować Polska i tam, i w czasach współczesnych. Kadłubkowi monarcha musi być, musi współpracować i jest moderowany przez to, co Kadłubek nazywa Senatem Rzeczypospolitej, czyli nazywa terminologią rzymską. A jest to po prostu grupa najważniejszych dostojników, najważniejszych możnowładców, którzy zdaniem Kadłubka powinni mieć na przykład w Krakowie głos decydujący w sprawie wyboru władcy. I oczywiście Karolek wie, że syn powinien dziedziczyć po ojcu, że są tutaj kwestie pokrewieństwa, bliskości, dalszości, tego pokrewieństwa, ale jednak ważny głos powinien należeć do tego grona, które właśnie nazywa Kadłubek Senatem i takie lekcje Kadłubek zresztą opisuje. I to zresztą tu akurat jest to wiedza historyczna, która jest dla nas bardzo ważna i wiemy, że te lekcje rzeczywiście miały miejsce, no i to jak śmiała i jak właśnie kontrowersyjna w gruncie rzeczy była wizja Kadłubka. Dobrze widać zarówno w porównaniu z Gallem Anonimem, jak i w porównaniu z późniejszą historiografią, która bazowała i na kronikach Galla i Kadłubka. W porównaniu z Gallem widać wyraźnie, że Kadłubek, który decyduje się na to napisanie starożytnej historii Polski i na ten autochtonizm Polaków też lekceważy średniowieczną doktrynę królewskości. Dla Galla jest oczywiste, że korona królewska musi być dana przez jakąś władzę uniwersalną. Gall Anonim stawia na cesarza i opisuje o tym. Pisze o tym jak w Gnieźnie wiemy, że to się działo w roku tysięcznym, Cesarz Otto III, który przybył do grobu św. Wojciecha, nałożył własną koronę na głowę Chrobrego w czasie uczty. I to dla Galla jest koronacja królewska. Potem nazywa Chrobrego królem, natomiast dla Kadłubka królami są wszyscy starożytni władcy Polski, a także królem jest Mieszko I. Królami są także ci władcy, którzy są już w czasach chrześcijańskich. Ale my nic nie wiemy o ich koronacji. I Kadłubek zakłada, że godność królewska jest po prostu ściśle związana z polskim państwem i też jakby nie ma żadnego oporu, żeby pisać o tych pogańskich dziejach polskiego królestwa. I też oczywiście pojawia się tutaj cały ten mit imperialny, bo w którymś momencie okazuje się, że Polacy pokonują Juliusza Cezara i Polska jest silniejsza niż Rzym w czasach swojej potęgi. A więc to jest jeden z elementów czy właściwie takie dwa elementy, które okazały się tak kontrowersyjne, że ich nie podjęto. To znaczy kwestia królewskości tych dawnych władców i też właśnie tych Piastów, o których koronacji królewskiej nie było żadnych danych. W późniejszej historiografii nie jest podejmowana czy przynajmniej w bardziej skomplikowany sposób. A więc pewna idea jest tutaj redukowana. Tak samo jak redukowane są w niektórych koncepcjach takich, które stawiają na chrześcijański początek Polski, redukowana jest cała ta historia starożytna. Następny znany nam właściwie hagiograf, ale hagiograf o ambicjach historiograficznych, czyli kolejny Wincenty, który był dominikaninem przez Długosza był nazwany Wincentym z Kielc, a przez Gerarda Labudę Wincentym z Kielczy. Autor "Dwóch żywotów świętego Stanisława" w ogóle ucina tę pogańską historię. Ona w ogóle w perspektywie chrześcijańskiej okazuje się nie mieć znaczenia, mimo że oczywiście on zna kronikę Wincentego Kadłubka. Ale mimo że Wincenty Kadłubek jest też pierwszym propagatorem świętości świętego Stanisława, to jednak ta historia, starożytna, historia pogańska, historia królów pogańskich jest po prostu ucięta. Ona nie wchodzi w perspektywę dominikanina Wincentego, autora "Żywotów świętego Stanisława". No i na koniec chciałbym wytłumaczyć się, dlaczego na początku tytuł wykładu jest Złoty wiek. Bo rzeczywiście złoty wiek historiografii. Bo rzeczywiście, jeśli porównać wartość literacką i wartość koncepcji historiograficznych, które znajdują się w tych pierwszych najstarszych polskich kronikach, czyli kronice Galla Anonima i Wincentego Kadłubka, a późniejszą historiografię, cokolwiek byśmy nie wzięli, właśnie te "Dwa żywoty świętego Stanisława" i ich fragmenty historiograficzne czy tak zwaną Śląską Kronikę Polską, napisaną gdzieś koło 1290 roku, czy kronikarzy, czy Kronikę Wielkopolską, no to wszystko to są dzieła literackie, w pewnym sensie wtórne wobec kroniki Galla i Kadłubka. Znacznie uboższe literacko i no cóż, jakby słabsze. Przynajmniej na poziomie literackim. Dopiero Jan Długosz, który zresztą też nie z powodów literackich jest przez nas ceniony, tylko dzieło Długosza jest krokiem, jest większym osiągnięciem. Dlatego że Długosz wprowadza nowe zasady badań historiograficznych. I to jest ta nowa zasługa, która rzeczywiście tworzy nową jakość, która przerasta to, co możemy znaleźć u Galla Anonima i Wincentego Kadłubka. Dziękuję bardzo.
- Szanowni Państwo, myślę sobie, że to zdanie o tym, że dopiero ci, którzy piszą historię, mogą wydawać się ludami cywilizowanymi może być dobrym motto dla Muzeum Historii Polski. A teraz mamy czas na pytania i dyskusję. Zapraszam Państwa serdecznie do skorzystania z okazji i możliwości zadania pytania naszemu prelegentowi. Proszę bardzo.
- Dzień dobry. Ja się chciałam zapytać, czy byłoby możliwe, żeby ta historia Polski powstała jeszcze wcześniej, przed tym Anonimem? Czy byłaby taka możliwość, że jakiś inny władca Polski, powiedzmy książę czy król zdecydowałby się na zlecenie komuś napisanie takiej kroniki?
- No to jest taka zagadka. Dużo wiemy o wspaniałości Bolesława Chrobrego, prawda? Tylko że to dlaczego Bolesław Chrobry nie zlecił napisania jakiejś historii swojego panowania, jakiegoś panegiryku na swoją cześć. No i jest pewien ślad, ale ślad, który w moim przekonaniu jest fałszywy, bo Gall Anonim w którymś momencie właśnie opowiadając o czasach Bolesława Chrobrego powołuje się i tu powiem po łacinie Liber de Pasione Martilis, czyli powołuje się na księgę o męczeństwie męczennika. Chodzi o św. Wojciecha oczywiście. I rzeczywiście z tego, z tej wzmianki Galla Anonima wyciągano wniosek, że było jednak jakieś dzieło? No właśnie. Wyobrażano je sobie mniej więcej tak, jak "Żywoty świętego stanisława" dominikanina Wincentego, że to jest hagiografia i historiografia, że w księdze o męczeństwie świętego Wojciecha pojawiają się jakieś wątki historyczne. No ale my nie mamy żadnych śladów, nawet u Galla Anonima, co by miało pochodzić rzeczywiście z tej księgi o męczeństwie świętego Wojciecha. Więc wygląda na to, że rzeczywiście po prostu w czasach Bolesława Chrobrego wielkość władcy nie budowało się kroniką, nie budowało się dziełem literackim, które by na wieczność tę wielkość właśnie pokazała. No i tu zresztą jest dość taki ciekawy wniosek płynący z tego, że w ogóle w tym naszym regionie Europy, który jednak w stosunku do Europy Zachodniej i Południowej nieco później wchodzi w krąg łacińskiej cywilizacji chrześcijańskiej, wszystkie kraje naszego regionu, tzn. Ruś, Polska i Czechy dowodnie zaczynają mieć kroniki, takie rzeczywiście literackie, wielkie dzieła historiograficzne dopiero w tym samym momencie, dopiero w ciągu tych pierwszych dziesięcioleci XII wieku, no, może gdzieniegdzie pod koniec XI wieku, tutaj Węgry też ta domniemana zaginiona kronika ona mogła powstać jeszcze u schyłku XII wieku, więc Węgry właściwie też można by dopisać. Nie mamy tej kroniki no ale pewne przesłanki, że ona mogła powstać są całkiem mocne. Więc wygląda na to, że dopiero na początku XII wieku rodzi się taka potrzeba i takie przekonanie. Choć jak państwu mówiłem, w przypadku Galla Anonima my nie wiemy, jak ona była wykorzystywana i do momentu, kiedy bierze ją do ręki Wincenty Kadłubek czyta ją i postanawia napisać własne dzieło w znacznym stopniu na kanwie w tym okresie, w którym się pokrywają, to jest to jednak na kanwie kroniki Galla Anonima to my nie wiemy, jak kronika Galla była wykorzystywana, lepiej wiemy, jaka była wykorzystywana kronika Kosmasa. Ona od razu ma kontynuację. Tak samo na Rusi. Tak zwana powieść minionych lat jest kontynuowana w różnych ośrodkach, zresztą jako rocznik, więc tutaj wygląda na to, że wcześniej rzeczywiście jakby nie było, potrzeby w tej naszej części Europy, by tworzyć takie większe i bardziej skomplikowane dzieła historiograficzne.
- Panie profesorze, czy to, że powstała kronika Galla Anonima, czy nie przyczyniło się do tego to, że po prostu Bolesław Krzywousty miał kilku synów i chciał, żeby ci synowie właśnie zapoznali się z historią Polski, bo po prostu pojawili się ludzie, którzy mogliby tą kronikę czytać. A poza tym też pewnie rozpowszechnienie się wiedzy, piśmiennictwa może sprawiło to też to, Że taka kronika miałaby swoich czytelników.
- Tu odpowiedź jest łatwa. W czasach, gdy Gall Anonim pisał swoją kronikę, Bolesław III jeszcze nie miał wielu synów. Gall wspomina o narodzinach pierwszego, ale jest to dla niego o tyle ważne, że wiadomość o narodzinach syna spotyka Bolesława III w momencie, kiedy pokonuje on w czasie jednej z bitew Pomorzan i dla Galla, jest taka wspaniała sytuacja. Pokonał Pomorzan i przychodzi jakiś goniec mówi syn ci się urodził. Ach, radość, prawda? Ale nie jest to dla Galla na tyle ważne, żeby w ogóle nam podał imię tego syna, więc wygląda na to, że akurat kwestia synów i tego, żeby synowie Bolesława III czytali Galla, nie jest ważna. Natomiast Gall opowiada nam taką historyjkę w jednym właśnie z tych wstępów do jednej z trzech ksiąg jego kroniki, że on sobie wyobraża, żeby w pałacach, czyli w siedzibach monarszych, ta jego kronika była czytana i żeby jacyś milites czy jacyś wojownicy, jacyś dostojnicy, jacyś możnowładcy słuchali tej kroniki raczej w przekładzie, bo tutaj już wspominałem o tym, że znajomość łaciny w Polsce w początku XII wieku jest raczej bardzo ograniczona. No więc Gall wyobrażał sobie jakieś upowszechnianie jego dzieła. Ale czy to się dokonało? No, żadnych śladów tego nie mamy, aż do czasów Kadłubka, który jest pierwszym, o którym wiemy na pewno, że przeczytał, przejął się i napisał no, coś w rodzaju kontynuacji, coś w rodzaju polemiki, coś w rodzaju właśnie no, innej wersji historii Polski.
- Panie profesorze, czy zechce pan wybaczyć pytanie nie od historyka, mianowicie na ile trudne jest dla początkującego studenta odczytywanie tego typu tekstów pisanych ręką po pierwsze, a poza tym dziwnymi czcionkami, które są chyba nie normowane. I jeżeli to sprawia trudność, to czy obecnie myśli się o wykorzystywaniu tak modnej sztucznej inteligencji do próby rekonstrukcji tych tekstów w nowoczesny sposób?
- Tak, to znaczy na oba pytania czy na obie części pytania odpowiedź brzmi tak, jest bardzo trudna. Dla mnie jest trudna i to zresztą, ponieważ to jest pismo odręczne, więc właściwie z każdym kodeksem i z każdą ręką pisarską trzeba się zapoznać osobno. Choć oczywiście w pewnych okresach te maniery pisarskie i ten kształt liter jest w miarę podobny. Podobne są zwyczaje skracania, zwyczaje interpunkcyjne i tak dalej, ale tego trzeba się nauczyć. To rzeczywiście jest mozolna praca. No i rzeczywiście pewnie już za parę lat sztuczna inteligencja będzie znacznie bardziej fachowym czytelnikiem średniowiecznych kodeksów niż jakikolwiek człowiek, bo tu rzeczywiście istnieją już programy i programy skuteczne, programy działające. Najwięksi optymiści mówią nawet, że jedna z takich największych zagadek taki nowożytny kodeks, kodeks mnicha, który właściwie jest napisany jakimś nieznanym nikomu alfabetem i nikt nie odcyfrował nawet jednego słowa z tego kodeksu do dziś, jeśli tam jest zawarte, to nie jest żart czyjś, kto po prostu napisał coś bezsensownego, tylko jest to jakiś szyfr, jakaś treść ukryta pod szyfrem. No to być może sztuczna inteligencja i z tym, z tą największą kodykologiczną zagadką sobie poradzi.
- To ja sobie pozwolę na małą reklamę. Mianowicie w Muzeum Historii Polski przy różnych wydarzeniach edukacyjnych często organizowane są także warsztaty kaligraficzne, więc wszystkich, którzy chcieliby poćwiczyć się w różnych historycznych krojach pisma odręcznego, serdecznie zapraszam do śledzenia naszej oferty edukacyjnej tutaj. Pan miał jeszcze pytanie. Proszę bardzo.
- Ja mam pytanie czy w jakiś sposób była taka kronika przechowywana w sensie czy ją jakoś przepisywano i było wiele kopii i po klasztorach przechowywano, czy było po prostu kilka kopii i je w sensie gdzie, jak i tym podobne?
- No niestety nie wiemy. To pierwsze co muszę tutaj powiedzieć, możemy się tylko domyślać. I hipotetycznie właśnie ten los rękopisów kroniki odtwarzać. Tak jak państwu mówiłem, autograf kroniki Galla Anonima, zresztą także autograf Wincentego Kadłubka się nie zachowały i tak naprawdę nie wiemy, co się z nimi działo. Taką najbardziej sensowną hipotezą jest to, że skoro Gall Anonim napisał swoją kronikę Bolesława III, No to ten autograf, który po sobie pozostawił, był własnością księcia. Ponieważ wiemy, że w czasach Bolesława III funkcjonowała kancelaria, Gall Anonim wspomina w ogóle o kancelistach i o kancelarii, o kanclerzu Michale i jest możliwe, że Gall Anonim był też zatrudniony w kancelarii książęcej. W związku z tym wszystko wskazuje na to, że ta kronika trafiła, autograf Galla Anonima trafił do kancelarii książęcej, która to kancelaria była także archiwum i to wiemy z późniejszych czasów, że zanim doszło do rozdzielenia tych dwóch funkcji, kancelaria jest także archiwum gromadzącym wszelkie produkty kancelaryjne, ale także rodzajem skarbca i biblioteki. I w związku z tym to jest najbardziej prawdopodobna hipoteza. Rękopis wypływa z tego, co wiemy właśnie o recepcji, znaczy o tym, że Wincenty Kadłubek przejmuje w którymś momencie ten rękopis czy jakąś kopię, także w kręgu kapituły krakowskiej. I to oczywiście może być nieprzypadkowe i ze sobą połączone, bo na pewno od czasu Bolesława III. Kraków staje się rzeczywiście stolicą i główną rezydencją władców Polski. I jeśli dzięki właśnie byciu na dworze Kazimierza Sprawiedliwego, czyli najmłodszego z synów Bolesława Krzywoustego, Kadłubek mógł wejść w posiadanie kroniki Galla Anonima, no to możliwe, że na przykład kanonicy krakowscy są kustoszami tych właśnie skarbów Kancelarii. To są takie hipotezy, które tutaj można wysnuć właśnie z tego, że wiemy, że z całą pewnością to Bolesław III, Bolesław Krzywousty jest odbiorcą dzieła Galla, że on miał za nie zapłacić. No to skoro zapłacił, no to to była jego kronika i no być może to jest właściwie to samo środowisko kancelistów, co środowisko kanoników tej katedry, która jest w najważniejszym ośrodku władzy w Polsce. Więc stąd możemy sobie wyobrazić ten przepływ, ten pierwszy znany nam przepływ rękopisu kroniki Galla w ręce Wincentego Kadłubka. Co się potem dzieje, to tego nie wiemy. Badacze spierają się o to, ile mogło być kopii kroniki. Jedni mnożą tych kopii prawie do dziesięciu czy nawet kilkunastu. Ale jest też brzytwa Ockhama, która stwierdza, że trzeba najprościej i być może tych rękopisów było tylko kilka i to bliżej trzech niż pięciu. No niestety tego nie wiemy. Do momentu, kiedy właśnie ten już wyświetlany tutaj przeze mnie kodeks Zamoyskich w jego poczet został przypisany tekst Galla Anonima. No, nie wiemy, co się dzieje, ani nie wiemy, skąd wziął ten tekst Galla Anonima twórca kodeksu Zamoyskich. To oczywiście problemem jest także to, że my o kodeksie Zamoyskich bardzo mało wiemy. Jest jedynie hipoteza, że fundatorem i pierwszym właścicielem kodeksu Zamojskich mógł być Jan Radlica, który był lekarzem wykształconym w Montpellier. Żył w XIV wieku i w którymś momencie ściągnął go na swój dwór król Węgier i Polski Ludwik Andegaweński, który jakby docenił kunszt Jana Radlicy. Jan Radlica był lekarzem na budzińskim dworze Ludwika Węgierskiego i potem został wynagrodzony za swoją służbę królowi biskupem krakowskim. No i wiele wskazuje na to, że Jan Radlica mógł już jako biskup krakowski zamówić sobie taki kodeks. Co by pokazywało, jeśli ta hipoteza jest trafna, że rzeczywiście jakieś kopie, czy może jeszcze autograf Galla Anonima, choć raczej tutaj trzeba stawiać na kopie z pewnych powodów geologicznych, z analizy wszystkich trzech zachowanych, a ostatnio nawet fragmenty takie fragmentaryczne. W czwartym kodeksie fragmenty Galla Anonima się objawiły w ich stad w Bawarii jakieś kilkanaście lat temu zostały zidentyfikowane jako fragmenty Galla Anonima. No i to wszystko raczej wskazuje, że to był już nie autograf kronikarza, tylko raczej jakaś kopia, którą no pewnie cały czas dysponowała kapituła krakowska, kapituła katedralna. Więc ten trop kancelaryjno-krakowsko-kapitulny jest tutaj najbardziej prawdopodobny, ale jest on wyłącznie hipotetyczny. Oczywiście potem, już w XIV wieku, sprawa staje się prostsza, bo wiemy, że kronika Galla zaczyna się rozchodzić, trafia na Śląsk. Jest rękopis i to być może już pod koniec XIV wieku w Wielkopolsce, więc pojawia się powszechniejsze zainteresowanie historiografią w XIV wieku. Tu impulsem jest odrodzenie Królestwa finalnie przez Władysława Łokietka i potem w czasach Kazimierza Wielkiego zainteresowanie historiografią sprawia, że tych kopii zaczyna być więcej. No, do dziś znamy trzy średniowieczne kopie plus te wypisy z kroniki Galla Anonima. W tym właśnie bawarskim kodeksie, gdzieś z samego początku XV wieku.
- Tu większość pytań dotyczyło Galla Anonima, więc chciałbym jeszcze wrzucić do dyskusji o kronikę Kadłubka. Bo fascynuje mnie jego historyczna świadomość, jakby świadomość autorstwa swojej wizji, dlatego że myślę, że chyba możemy przyjąć założenie, że Kadłubek tworząc, jak pan, panie profesorze powiedział, taką wizję historii Polski, jaka ona powinna być. No, wiedział, że to jest jego wizja, że to jest jego akt pewnej kreacji literackiej czy jednak, no właśnie, możemy domniemywać, że uznawał, że pewne elementy tego, co napisał, rzeczywiście są historią faktyczną. I chciałem jeszcze dopytać o funkcję tej wizji. Czy to była taka świadoma praca, mająca na celu tworzenie pewnej tożsamości polskiej, czy to była praca propagandowa? Tylko znów tutaj wracamy do pytania, które pan zadawał że nie do końca wiemy, jak działa kronika, jak jest używana, prawda? To nie jest powszechnie wydawana książka czy czy prasa, więc jakby mógł Pan Profesor podzielić się swoją interpretacją właśnie tej wizji starożytnych dziejów Polski.
- Tak, zacznę od tej propagandy, bo rzeczywiście ja nie przepadam za tym terminem, bo rzeczywiście, tak jak pan to słusznie ujął, my nie wiemy, jak działa Kronika i wszystko raczej wskazuje, że to jest produkt super elitarny. Więc słowo propaganda, które jednak jest słowem stworzonym na potrzeby późniejszych zjawisk, późniejszych realiów, jest tutaj może nie do końca nie do końca trafne, natomiast co do tych działań Wincentego Kadłubka, polegających na badaniu starożytnej historii Polski, to tu trzeba z całą mocą powiedzieć, że Kadłubek z całą pewnością był przekonany, że pisze całkowicie prawdziwą historię, która się wydarzyła i to nie ulega najmniejszej wątpliwości. A to dlatego, że takie były właśnie metody badania tego, co wcześniej nie było znane, prowadzone przez przez kronikarzy. Oczywiście słowo badanie jest tutaj tak samo złe jak propaganda, prawda? Bo słowo badanie jest jednak zarezerwowane dla takich już oświeceniowych i postoświeceniowych, racjonalnych działań w zakresie nauk ścisłych i humanistyki. Ale wydaje się, że Kadłubek uważał, że to napisanie nowej historii w tym sensie, że nieznanej Gallowi Anonimowi historii starożytnej Polski czy też Lechitów, bo Kadłubek wprowadza tutaj termin Lechici, który jest wymienny z terminem Polacy i jest dość tajemniczy. Nie wiadomo skąd jest. Najbardziej chyba prawdopodobna teoria jest taka, że Kadłubek inspiruje się słowem Lachowie, którego używają i Węgrzy i Rusini. Rusini najdawniej, ale czy Rusowie ale też Węgrzy, też na Litwę ten termin trafia. Też jego odpowiednik jest w gruncie rzeczy w językach skandynawskich używany na określenie Polaków Lesar i Lesir. Ale pomijając zostawiając już na boku Lechitów ja mam takie najlepsze porównanie, które pokazuje dlaczego musimy zakładać, że Wincenty Kadłubek zupełnie na poważnie pisał tę historię starożytną. Pisał o tym, że pokonaliśmy Aleksandra Wielkiego, że pokonaliśmy i to trzy razy Juliusza Cezara, że Juliusz Cezar właśnie wcześniej wydał polskiego władcę Lestka III za swoją siostrę i dał jej w posagu Bawarię. To wszystko są fakty historii starożytnej napisane przez Wincentego Kadłubka. I to nie jest żart. To nie jest jakiś dowód ironicznej postawy Kadłubka czy jakieś właśnie tutaj takie... Żeby powiedzieć językiem Szwejka bałwan. Nie, nie do kwadratu, tu tylko takim porównaniem, które ja chcę zastosować w celach właśnie przekonania pana, jest Henryk Łowmiański. Jeśli weźmiemy wielką siedmiotomową, takie opus magnum Henryka Łowmiańskiego, czyli wielkiego mediewisty rocznik, o ile dobrze pamiętam 1893, to dzieło powstało tak od początku lat 60. XX wieku, a ostatni dwutomowy tom szósty został wydany w 1985 roku już pośmiertnie. No to dowiemy się, że początków Polski trzeba szukać w dziejach Herodota i Henryk Łowmiański zupełnie na poważnie, przecież też nie kpił sobie. Henryk Łowmiańśki w ogóle chyba miał małe poczucie humoru. I on pisze, że przodkami Słowian, czyli Polaków są neurowie, którzy pojawiają się w dziejach Herodota gdzieś tam w opisie dalekich, jakichś, właśnie w tak zwanym logosie scytyjskim, czyli jak Herodota opisuje właśnie jakieś dzikie plemiona wałęsające się gdzieś po północnej Ekumenii, północnej części Ekumeny. Dzisiejsza nasza wiedza całkowicie odmownie zweryfikowała taką koncepcję Henryka Łowmiańskiego i w ogóle taką metodą badań, prawda? Bo tu nawiązuję do jeszcze jednej części pana pytania, bo rzeczywiście my możemy zastanawiać się nad początkami Polski, szukać tylko tożsamości jako definicji polskości, prawda? Czyli jeśli zastanawiamy się, kiedy zaczęła się Polska, to nie ma sensu szukać najdawniejszych Słowian czy jakichś praprzodków Słowian, bo oni z polskością nie mają nic wspólnego, a więc dopiero dowody na to, że istnieje jakaś grupa, która poczuwa się do jakiejś tożsamości, która ma potem związek z Polską. Tu nawiązuję do tego, że my nie wiemy, czy Mieszko I używał nazwy Polska i czy nazwa Polacy była znana w czasach Mieszka I. Rzeczywiście nie sposób tego rozstrzygnąć, ale kontynuacja z pewnością już jest. I dopiero wtedy możemy powiedzieć, że oto rodzi się jakaś tożsamość. Więc skoro cała doktryna i cała w ogromnych tomach, w grubych tomach zapisana doktryna i koncepcja Henryka Łowmiańskiego, która oczywiście w połowie i na początku drugiej połowy XX wieku była jak najbardziej naukowa i była ostatnim krzykiem mody naukowej. No, legła w gruzach i właściwie niewiele z niej pozostało. No to tak samo możemy traktować tę koncepcję Kadłubka jako rodzaj pisania o prawdzie historycznej, tylko że na sposób XII-wiecznej z początku XIII wieku. I to musimy uwzględniać. Po prostu Kadłubek uważał, że można tak odtworzyć historię i dziś tak nie uważamy, ale to jest raczej nasz kłopot niż Wincentego Kadłubka.
- I ja się chciałem jeszcze zapytać, czy czasem do tego, że powstała właśnie kronika Galla Anonima, nie przyczyniło się to, że jej autor był osobą trochę podejrzaną, bo on sam twierdzi, że on jest banitą? Czyli możemy przypuszczać, że może był pokłócony ze swoimi przełożonymi, ze swoimi przełożonymi zakonnymi i dlatego znalazł się akurat w naszym kraju. Bo może sobie tak wyobrażam, że gdyby powiedzmy, jakiś nasz książę zwrócił się o napisanie kroniki do jakiegoś duchownego, który był akurat w Polsce, to może by uzyskał odmowę, bo ten duchowny mógł powiedzieć ależ książę, ja jestem człowiekiem Kościoła i służę wyłącznie Kościołowi i nie mogę napisać twojej prywatnej kroniki.
- Znaczy może kronika Galla nie jest prywatna, bo ona jest pisana w interesie władcy, rozumianego jednak jako jakaś postać urzędowa, prawda? Jakbyśmy dziś powiedzieli. Więc jest to kronika polska. Zresztą tak ją nazwano już w średniowiecznych kronikach, średniowiecznych opisach, więc to może najpierw. Ale oczywiście ma Pan rację Gall Anonim sam o sobie pisze, że jest exul et peregrinus, czyli wygnaniec, ktoś, kto się błąka, prawda, i pielgrzym. Więc tutaj możemy oczywiście, tylko niestety, więcej na ten temat sam Gall Anonim napisał, więc my nie wiemy, czy to jest wygnanie polityczne, czy to jest kwestia jakiejś właśnie upadku jakiegoś klasztoru, czy jakiegoś najazdu, który doprowadził do... Bardzo różne scenariusze możemy podłożyć pod tego właśnie wygnańca i pielgrzyma, jak sam się nazywa Gall Anonim. Dla nas jedyna pewność wynikająca z tego sformułowania jest taka, że na pewno był to człowiek z zewnątrz, że to nie był człowiek, który by się w Polsce urodził. Zresztą również innymi słowami dość kategorycznie o tym pisze, że jest człowiekiem z zewnątrz. Ale mnie się wydaje, że jednak bardziej prawdopodobną odpowiedzią na pytanie, dlaczego Gall Anonim napisał tę kronikę, jest jednak jego talent literacki. To, że on po prostu wiedział, jak się pisze kroniki. Ja, z całym szacunkiem dla tego Episkopatu wymienionego tutaj na początku właśnie Kroniki Galla Anonima. Ja nie jestem pewien, czy ktokolwiek z nich by napisał jakąś nawet dużo słabszą, dużo krótszą i jakoś gorzej pomyślaną historię Polski. Więc wydaje mi się, że to jest taka najprostsza odpowiedź na pytanie, że mamy do czynienia rzeczywiście z zawodowcem, literatem, który wie, że może się wynająć do napisania dzieła, bo to na pewno też wynika z tego, co on sam o sobie pisze. I to dlatego on staje się kandydatem na historyka i pisze pierwszą historię Polski. To jest bardzo ważne, że Gall Anonim też tego jest świadom, bo mógł napisać żywot Bolesława III i taki gatunek literacki był uprawiany, w całej łacińskiej Europie są różne żywoty, "żywot Wilhelma Zdobywcy" i "żywot cesarza Konrada". No, różne tutaj całkiem liczne przykłady można by przywołać. Tymczasem Gall Anonim wyraźnie stwierdza, że oczywiście kronika jest dla Bolesława III, ale ważne jest to, by napisać o tym, jak do władzy w Polsce doszli jego przodkowie. No i tu się już zaczyna historia Polski, która oczywiście, że jest rozumiana genealogiczne i genealogia rodu Bolesława III jest jakimś narzędziem porządkującym tę historię. Ale Gall ma świadomość, że pisze historię Polski. I my jako czytelnicy też musimy to zauważyć, że pisze historię Polski. Więc to myślę, że ten Episkopat też nie miał tutaj nic przeciwko, bo jednak ta polska tożsamość w gronie Episkopatu na pewno była odczuwana w czasach Galla i jakąś potrzebę posiadania kroniki można sobie tutaj wyobrazić.
- Ja sobie pozwolę w takim razie, zacznę od hipotezy dotyczącej Galla, bo tych hipotez było dużo, wnosząc z porównania współczesnego, skoro w trzy lata napisał, to pewnie miał grant z NCN-u, a po łacinie dlatego, żeby mieć więcej punktów do ewaluacji. I teraz tak. Była taka hipoteza z tego co pamiętam, że to Otto z Bambergu, bo wiadomo, że Otto z Bambergu umiał pisać. No to skoro Otto z Bambergu umiał pisać, to napisał wszystko, co napisano o Polsce w XII wieku. Nie wiem, czy to żyje, czy to była taka krótko dla paru punktów ewaluacyjnych taka hipoteza. Z tego co ja pamiętam, ale może źle pamiętam, bo ja jestem z innej epoki. Ten wyjazd na Węgry, ta pielgrzymka na Węgry to właściwie tak wiadomo, że to jest pielgrzymka, ale tak nie bardzo wiadomo, turystyczna czy taka towarzyska, prawda? No bo to chyba nie dlatego, że że zabił brata, brat po prostu się przewrócił na schodach i tyle. Ale nie wiem, może się mylę, może tam jest coś. Jeszcze jedna rzecz. Kiedy pojawia się to określenie? Kadłubek? Dlatego, że ja kiedyś słyszałem Jacka Banaszkiewicza, jak on się wypowiadał jakoś tam publicznie, w jakiejś telewizji, mówił tak no, Wincenty Kadłubek, syn Kadłuba, prawda? Ale nie wiem, czy to tylko jest hipoteza Jacka Banaszkiewicza, czy... To tyle. Dziękuję.
- Zacznę od Galla. Rzeczywiście nie wiem, czy dla punktów, bo tę hipotezę o tym, że Galle Anonimem mógł być Otto z Bambergii, sformułował Johannes Fried i chyba już na emeryturze, więc niemiecka profesura na emeryturze chyba już nie potrzebuje punktów tylko dla idei pisze. Tak, to jest trochę efekt tego samego zjawiska, które prowadzi do tego, że Gall jest zewsząd i wszędzie był i właściwie z każdego kraju pochodzi. Otto z Bambergii rzeczywiście jest inną taką wielką postacią polskiego, częściowo bardziej pomorskiego XII wieku to jest apostoł Pomorza i biskup Bambergii, który wyrusza z misją, udaną misją chrystianizacyjną na Pomorze najpierw z ramienia Bolesława III, a później po jakimś rozejściu się z Bolesławem III już działa raczej z ramienia cesarza Lotara III. No i cóż. I właściwie ta hipoteza opiera się tylko właśnie na tym, co powiedziałeś. Otto z Bambergi na pewno miał pisać, był w Polsce. Wiemy, że był jeszcze przed, na długo zanim został biskupem Bambergii był na dworze drugiej, znanej nam z imienia żony Hermana, też Judyty, która była... To było najświetniejsze małżeństwo piastowskie, bo Judyta zwana Judytą Salicką, była po pierwsze siostrą czy córką cesarza i siostrą urzędującego cesarza i wdową po królu Węgier, więc w ogóle była po prostu taką postacią ogromnego formatu, która dla Władysława Hermana na pewno był wielki zaszczyt. No i rzeczywiście młody Otto z Bambergii, gdzieś tam właśnie w tym orszaku Judyty Salickiej pojawia się w Polsce. My o tym wiemy. No ale to jest właśnie taka, no taki duży magnes, prawda? Skoro wiemy, że był w Polsce, umiał pisać i był jakąś znaczącą postacią, no to przypiszemy mu wszystko, prawda? Że właśnie napisał kronikę, że wymyślił ostry łuk, prawda? Zastosował kamienny most w Polsce. Co jeszcze? Trójpolówkę, prawda? Wszystko to przywiózł I wszystko to dzięki niemu. Prawda? To jest tylko na takiej podstawie sformułowane, bo my nie mamy tak naprawdę żadnych argumentów. Przede wszystkim to już jest takie trochę jakby moje przypuszczenie nienaukowe, psychologizujące. Otto z Bambergii nie wydaje mi się człowiekiem, który by kiedykolwiek ukrywał swoją tożsamość. To był człowiek przekonany o swojej godności, wielkości i taki raczej zaznaczający swoją obecność, niż ją ukrywający, więc to też można potraktować jako argument. Co do Kadłubka, to jest bardzo ciekawa sprawa, bo w przypadku Wincentego Kadłubka i tego, że on był autorem swojej kroniki, no to wynika to między innymi z takiej wzmianki, kiedy on się prezentuje sam w swojej kronice i on sam opowiada o swoim małym takim wyczynie wywiadowczym w czasie bitwy pod Moskawą w 1195 roku, więc tu jakby autor nie epatuje swoją tożsamością, ale też nie ukrywa. Natomiast wszystkie rękopisy zawierają informacje o tym, że Wincenty jest autorem najczęściej z przywołaniem tej jego najwyższej godności, czyli tego, że był biskupem krakowskim. Natomiast w którymś momencie pojawia się po prostu jako informacja o autorze w rękopisach kroniki. Tu przypominam, że mamy do czynienia ze znacznie większą liczbą rękopisów Kroniki Kadłubka niż kroniki Galla Anonima. Bo bo to już nawet w tym najdawniejszym okresie są, o ile pamiętam, trzy rękopisy kroniki Kadłubka, a później, w momencie, kiedy na początku XX wieku, powiedzmy w pierwszej połowie XIX wieku, profesor Akademii Krakowskiej Jan z Dąbrówki napisał komentarz do Kadłubka, który właśnie był odpowiedzią na te kłopoty z czytaniem, rozczytywaniem słów ze zrozumieniem itd. To tych rękopisów nagle się wyrabia kilkadziesiąt i w sumie do dziś jest 30 znanych, a w XIX wieku to chyba nawet 32 były znane. Więc tutaj jakby była przestrzeń, była płaszczyzna na dyskutowanie o tym, kim jest tenże właśnie Wincenty biskup krakowski. I to w tych informacjach, w rękopisach o autorze pojawia się w którymś momencie, że on jest kadłubkonis. Co właśnie można interpretować albo jako kadłubek po prostu zlatynizowaną formę polskiego słowa, słowiańskiego słowa kadłubek, albo jako patronimik, czyli właśnie syn kadłuba. No i to zaczyna być taka dyskusja pomiędzy tymi skrybami przepisującymi kronikę Kadłubka czy on jest kadłubek, czy on jest syn kadłuba i to od razu pojawia się właśnie taka legenda. Oczywiście, że to był syn chłopa, bo imię Kadłubka kojarzy się mało szlachetnie, choć trochę bez sensu, bo akurat przydomki i monarsze, i arystokratyczne i możnowładcze w średniowieczu bywają znacznie gorsze niż słowo kadłub, więc tutaj jest to jakby taka już taka nowożytna interpretacja, a potem XIX-wieczna interpretacja właśnie tego, że skąd się mógł wziąć ten przydomek. No jakby efekt jest taki, że może jest to jakaś jednak żywa tradycja, której nie ma co lekceważyć, a może jest to jakiś właśnie pomysł, który zrodził się w którymś momencie nie był znany w czasach Kadłubka. No to tu nie ma dobrej odpowiedzi na to pytanie. Ale to rozważanie czy Kadłubek czy syn Kadłuba to to jest rozważanie już w średniowiecznych rękopisach kroniki Kadłubka przez skrybów właściwie prowadzone.
- Panie profesorze, nie jeden historyk czasów dużo późniejszych mógłby zwariować napotykając tyle rzeczy niepewnych, tyle spraw, niewiadomych. Natomiast dla innych to może być właśnie największa atrakcja, że jest tak wielka przestrzeń do interpretacji. Chciałbym pana profesora zapytać, jacy studenci garną się do pana na seminarium na uniwersytecie? Czy jest pewien typ, czy jest kilka typów? Czy każdy się różni oraz czy tych studentów jest mniej niż kiedyś? Więcej niż kiedyś? To mniej więcej tak samo?
Dziękuję, panie profesorze. Otóż tak, to prawda, że jest chyba coraz głębiej odczuwana różnica w naukach historycznych między właśnie badaniem epok dawnych, a badaniem epok nowszych, nie mówiąc już o historii najnowszej. Ja powiem o jednej zalecie, która którą ja dostrzegam bez wartościowania nie chcę mówić, że ja czy mediewiści są lepsi, albo że są gorsi, bo to nie o to tutaj chodzi. Ale niewielka ilość źródeł sprawia, że one są czytane znacznie dokładniej. Ja tutaj mogę przywołać taką anegdotę jak rozmawiałem ze swoim kolegą z zakładu, ja jestem pracownikiem Zakładu Źródłoznawstwa i Nauk Pomocniczych Historii, więc różni badacze różnych epok w tym zakładzie są, także badacze XX wieku. No i kiedyś właśnie z takim badaczem XX wieku rozmawiałem, który mi powiedział "Słuchaj no, moją ambicją jest to, że piszę książkę na podstawie źródeł i tych źródeł już nikt nie musi czytać, bo ja je przeczytałem, wywnioskowałem, co miałem wywnioskować i te źródła już jakby mogą gdzieś tam leżeć i nikt nie musi do nich sięgać". No i ja mówię no to zupełnie odwrotnie niż w mediewistyce. Całą zaletą badań historycznych jest stałe czytanie tych samych tekstów. To zresztą starożytnicy mają to samo. I z tego ciągłego czytania, czytania strasznie uważnego, właśnie ciągłego sięgania do rękopisów, wynika jednak pewna wartość, na którą badacze historii późniejszych epok nie mają już czasu. I to też nie jest to ich głównym zadaniem. Więc tutaj jest pewna różnica, która dość techniczna w gruncie rzeczy, ale ja tę różnicę lubię. To znaczy ja lubię to ciągłe badanie Galla Anonima, to ciągłe czytanie tego tekstu. Oczywiście czytanie najlepsze jest kontekstowe, czyli właśnie z innymi tekstami. Dlatego tak chwaliłem te porównanie Galla Anonima do tej historii, przeniesienia relikwii świętych Mikołajów i Teodoryka. Bo bo to jest właśnie to jest właśnie to prawda, że szukamy powiązań pomiędzy tekstami i rzucają one się nam w oczy dlatego, że strasznie już dużo razy czytaliśmy tego Galla Anonima i to ułatwia właśnie takie poszukiwanie jakiegoś nowego powiązania, jakiejś nowej idei, nowego pomysłu. Ja nie bardzo lubię te hipotezy. Właśnie dlatego ja jestem dość sceptyczny też w tych badaniach, kim był Gall Anonim, bo to jest wyłącznie oparte na hipotezach.
Ja wolę tekst, wolę interpretowanie, komentowanie tekstu, co też jest oczywiście taką starożytną i średniowieczną metodą, no powiedzmy sobie badawczą czy literacką, ale no wydaje mi się, że cała nasza pewność jest w tekście źródła i że to jest to jest ten nasz jedyny kontakt z przeszłością i ten najważniejszy kontakt z przeszłością. Jeśli nie jedyny. Natomiast co do studentów no ja nie bardzo, nawet sam przed sobą jestem skłonny do budowania jakichś profili psychologicznych czy jakichś diagnoz. Natomiast mam jedną refleksję na temat studentów. I jak to jest z tymi studentami, którzy zgłaszają się na seminaria mediewistyczne? Ja mam wrażenie, że my to nazywamy powołaniem mediewistycznym, bo to rzeczywiście jest trudne, egzotyczne i takie dziwne. Czasem może tak być przynajmniej odbierane i to idzie falami, czasem jest bardzo dużo chętnych, a potem przez parę lat nikt się nie zgłasza. A potem znowu zgłaszają się nowi wspaniali studenci, a potem nikt. No to jest ciekawe, że historia średniowieczna i starożytna z uwagi na jednak coraz mniejszą łączność między tymi dawnymi epokami a naszym współczesnym światem, no, często wymaga jakiegoś przepracowania, jakiejś refleksji, prawda, że zainteresowania historyczne tak, to też jest taka zbiorcza obserwacja, u największej liczby studentów koncentrują się na epokach najnowszych. Jakbyśmy mieli policzyć uczestników seminarium, to by się okazało, że najwięcej studentów trafia na seminaria dotyczące XX wieku, czy w ogóle nawet chyba już XXI wiek. Jest nawet na seminariach badany, więc w ogóle historia najnowsza. Natomiast większe i chyba takiej skłonności do czegoś egzotycznego wymagają te epoki dawne. I może dlatego te powołania tak objawiają się falami.
- Widzę, że tu jeszcze zgłoszenia do pytania. Tu damy szansę panu w drugim rzędzie, bo pan jeszcze nie pytał. Proszę bardzo.
- Ja chciałem się może tak spytać, czy w tym czasie łacina to była na tyle jednolita? Nawiązuje do tego, że nie wiadomo, skąd ten Gall pochodził, prawda? Była na tyle jednolita, że nie można tego określić. Bo teraz, jeżeli byśmy zrobili np. analogię do języka angielskiego, na podstawie tego możemy powiedzieć, że to jest Anglik, to jest Amerykanin, to jest jakiś tam Australijczyk, czy też po prostu za mało jest źródeł, które dotrwały do naszych czasów, żebyśmy mogli to porównać. I tylko tyle. Dziękuję bardzo.
- Bardzo, bardzo, bardzo trafna uwaga. To jest dość ciekawe, bo najczęściej mówi się tak prosto i odruchowo, że łacina jest językiem martwym. Rzeczywiście jest, ale też nie jest, bo jednak jest językiem rozmów, językiem dysput naukowych, teologicznych. Więc tą łaciną także w mowie posługują się ci, którzy ją znają. To nie jest tylko język pisany. I właśnie taki zupełnie niezmieniający się z powodu nieużywania go w mowie. Więc oczywiście tak, są regionalne odmiany łaciny i na tej podstawie najczęściej wspierano tę galijską, czyli francuską hipotezę, że wydawało się, że tutaj właśnie jeśli chodzi o słownictwo takie, jakby to powiedzieć potoczne słownictwo łacińskie, to najbardziej by to pasowało do galijskiej odmiany łaciny w XII czy w drugiej połowie XI wieku, kiedy Gall zdobywał wykształcenie. No ale to też jakby nie jest to dowód na to, gdzie się urodził, tylko dowód, gdzie się kształcił, prawda? O tym trzeba pamiętać. Ale oczywiście nie tylko takie argumenty językowe brano pod uwagę w badaniach nad pochodzeniem Galla Anonima, no bo zastanawiano się także, skąd się wzięły pewne terminy. Gall rzeczywiście używa czasem rzadkich terminów typu gastaldi na przykład na określenie jakichś urzędników. To można spolszczyć jako gastalt i to jest termin, który pojawia się u Longobardów w Italii. A więc ten termin gastalt był używany jako argument za tym, że Gall jednak ma te koneksje italskie i longobardzkie. Pojawia się także słowo iobagio, które które znowuż ma koneksje węgierskie, no ale to akurat się dobrze zgrywa z tą świetną wiedzą Galla Anonima na temat historii Węgier. Więc tutaj różne wykorzystywano metody badania łaciny i badania w ogóle języka literackiego Galla Anonima, ale oczywiście najwięcej na ten temat napisał Tomasz Jasiński, który no rzeczywiście zajął się takim komputerowym badaniem tej poetyki i tych kursusów łaciny. Galla. No i tutaj dość ciekawe rzeczy mu wyszły, które trochę rozmyły tą koncepcję italską czy nawet chorwacką, którą ostatnio zgłaszał, bo okazuje się, że ta proza rytmiczna i pewne właśnie metody układania tekstu łacińskiego no, one krążą. Więc tutaj z jednej strony są te metody regionalne, ale są też pewne mody, które mają ponad regionalny charakter. Więc na przykład w sprawie używania kursusów można powiedzieć, że to się pojawia w późnej starożytności, ale swoje apogeum osiąga właśnie gdzieś w czasach, powiedzmy sobie, nieco przed napisaniem Kroniki Galla, czyli gdzieś w drugiej połowie XI wieku. A na przykład gdyby Gall z tą swoją właśnie łącznością, z najświeższymi trendami literackimi pisał o jakieś 30 lat później swoją kronikę, to zakłada się, że pewnie już by napisał ją wierszem, bo nagle pisanie kronik wierszem staje się znacznie modniejsze. Więc tutaj niestety są różne czynniki. W łacinie średniowiecznej jest ten czynnik regionalny, ale jest ten czynnik jakby obejmujący cały krąg posługujący się łaciną w Europie. I tam pojawiają się takie właśnie mody i takie tendencje, które są traktowane jako najelegantsze, najlepsze, najbardziej wysmakowane no i to wtedy wszyscy próbują to naśladować i do tego nawiązywać. Więc tutaj jakby takie sprzężenie zwrotne czy siły działające w różnych kierunkach.
- Proszę państwa, chwila na ostatnie pytanie. Tu pan jeszcze. Dobrze, proszę.
- To jeszcze może zadam ostatnie pytanie. Chciałabym zapytać, czy to, że nie znamy imienia Galla Anonima, nie było podyktowane czasem ostrożnością autora? Bo przecież jak Gall Anonim pisał swoją kronikę, to mógłby się być może w jakiś sposób narazić, powiedzmy swoim przełożonym zakonnym. Czy może też miał świadomość tego, że jeżeli on pisze swoją kronikę na zlecenie księcia Bolesława, to on pisze właściwie jego panegiryk, więc w pewnym sensie ta historia jest trochę naciągana, a może nawet trochę fałszowana.
- To znaczy do końca nie jest panegiryk. Oczywiście, że Gall chwali Bolesława III na wszelkie możliwe sposoby. Ale potrafi też jakby zaprawiać te pochwały jakąś małą łyżeczką dziegciu. Więc to tam są jakieś zawoalowane mniej lub bardziej elementy krytyczne. Natomiast rzeczywiście jest to taka koncepcja, która funkcjonowała i ja może tutaj jakby w takiej miłej atmosferze opowiem taką anegdotę o profesorze Karolu Modzelewskim, który miał zwyczaj mawiać, że on wie, dlaczego Kronika być może jest niedokończona i dlaczego w ogóle nie wiemy, kim jest autor, no bo arcybiskup Marcin, tylko rzeczywiście tam trochę żartów z arcybiskupa Marcina, parę żartów z arcybiskupa Marcina Gall sobie pozwolił, mimo że oczywiście nazywa go złotą kolumną, wokół której obraca się Rzeczpospolita i tak dalej. Ale opowieść o tym, jak arcybiskup Marcin, sędziwy starzec, ucieka po więźbie dachowej kościoła, żeby się schować przed Pomarzanami to brzmi rzeczywiście jak taki trochę gruby żart z zwierzchnika Kościoła polskiego. No i profesor Karol Modzelewski mówił, że to arcybiskup Marcin, jak już Episkopat zdecydował, że jednak Bolesław III zostaje na tronie, to powiedział tak, ale ten, co tam ci pisze gdzieś tam w pokoju obok, to ma zniknąć. No i oczywiście to jest kolejna z tych rzeczy, które nie wiemy, mówiąc już poważnie. Więc to, że nie wiemy, oczywiście skłania do snucia różnych hipotez, ale Gall Anonim wraz z końcem kroniki znika zupełnie z naszego pola widzenia i tutaj naprawdę nic nie wiemy, a więc o żadnych przyczynach tego zniknięcia też nie jesteśmy w stanie nic powiedzieć.
- Panie Profesorze, bardzo dziękuję za dzisiejsze spotkanie, za wykład i za dyskusję.
- To ja dziękuję.
Dane o obiekcie
-
Nazwa / Tytuł
Pierwszy złoty wiek historiografii polskiej. O kronikach Anonima zwanego Gallem i mistrza Wincentego zwanego Kadłubkiem - wykład otwarty dr hab., prof. ucz. Pawła Żmudzkiego -
Rodzaj
-
Kategoria
-
Zakres chronologiczny
-
Data wykonania
09/05/2024 -
Czas trwania
1h 45min 48sek -
Osoby występujące
-
T_ML_DATA_EVENT
Otwórz się na historię - cykl wykładów -
Numer inwentarzowy
MHP-04-4731 -
Klasyfikacja praw autorskich
-
Permalink
Opis
- Powstanie kroniki Galla Anonima było przełomem w dziejach polskiej kultury. Przed Gallem cała spisana wiedza o historii Polski zawierała się w kilkunastu krótkich zdaniach umieszczonych na jednej karcie pergaminu. Anonimowy kronikarz stworzył około 1116 r. obszerne i wysmakowane literacko dzieło wedle najwyższych standardów epoki. Utwór Galla zainspirował mistrza Wincentego, który po mniej więcej 80 latach podbił stawkę i napisał jedną z najwybitniejszych kronik czasów tak zwanego renesansu XII w. Historiozofia Kadłubka była tak wizjonerska i tak śmiała, że do dziś historycy mają poważny kłopot z jej zrozumieniem.