O zwierzętach w Polsce Piastowskiej. Perspektywa archeozoologii - wykład dr hab. Daniela Makowieckiego
24/01/2025
Klasyfikacja praw autorskich
Transkrypcja
- Dobry wieczór Państwu. Nazywam się Krzysztof Niewiadomski i serdecznie witam Państwa w Muzeum Historii Polski na pierwszym w tym roku wykładzie z cyklu "Otwórz się na historię". Jest to wykład, który tematycznie wiąże się z naszą wystawą czasową zatytułowaną "1025. Narodziny królestwa". Jest to ekspozycja, którą przygotowaliśmy i otworzyliśmy pod koniec zeszłego roku z okazji tysiącletniej rocznicy koronacji Bolesława Chrobrego, ale kuratorzy tej ekspozycji chcieli pokazać coś więcej niż tylko historię władców dynastii, niż sam moment niesłychanie istotny i politycznie symboliczny, czyli koronację Chrobrego. Chcieli pokazać wielką eksplozję cywilizacyjną, wielki proces przemian, narodzin nowych form życia społecznego i gospodarczego, który dział się na ziemiach polskich na przełomie X i XI wieku. I ważnym rozdziałem tej opowieści, czy może perspektywą, z której ta narracja jest prowadzona jest historia środowiskowa, dlatego że kuratorzy skorzystali bardzo mocno z eksponatów, które pochodzą z wykopalisk archeologicznych. Są to zarówno wytwory rąk ludzkich, jak i szczątki, przede wszystkim zwierzęce. I pojawia się tu właśnie perspektywa historii środowiskowej, relacji pomiędzy człowiekiem, między człowiekiem a zwierzętami, szerzej między człowiekiem a środowiskiem naturalnym. Wzajemne oddziaływania. I już po kilku pierwszych tygodniach funkcjonowania tej wystawy w muzeum zorientowaliśmy się, jak bardzo intrygująca jest to tematyka dla naszych zwiedzających, a więc stało się dla nas oczywiste, że w cyklu wykładów towarzyszących wystawie powinniśmy podjąć także tę tematykę.
I jesteśmy bardzo szczęśliwi, że udało się nam zaprosić pana profesora Daniela Makowieckiego z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Archeozoologia, wybitnego specjalistę właśnie od tych relacji między społeczeństwem ludzkim a środowiskiem naturalnym, w tym przede wszystkim zwierzętami. Badacza, który jak przed chwilą mi wyznał, własnymi rękoma dotykał kości obgryzanych przez Mieszka I i Bolesława Chrobrego. Panie profesorze, zapraszam do wygłoszenia wykładu.
- Dziękuję bardzo za to bardzo miłe wprowadzenie. Miło mi jest Państwa powitać i bardzo się cieszę, że tak licznie przybyliście w tym. Cieszę się, że moja rodzina z odległych stron przybyła również, żeby posłuchać tego, co mam do powiedzenia. Rzeczywiście temat mieści się w nurcie archeologii środowiskowej i historii środowiskowej. Od wielu lat to zagadnienie jest jednym z ważniejszych w badaniach archeologicznych. Archeologia, jako dział archeologii, traktująca o zwierzętach. Wiadomo, że nie może tylko o zwierzętach mówić, tylko również o człowieku. Z bardzo prostej przyczyny. Perspektywa archeozoologiczna, archeozoologia. Proszę państwa, archeolodzy odkrywają kości zwierzęce w miejscach, które kiedyś zamieszkiwał człowiek, użytkował człowiek. To są grody, to są osady, to są podgrodzia, to są cmentarzyska i na nich znajdują się zwierzęta. Zwierzęta są materią przyrodniczą, ale skoro znalazły się w miejscach, które kiedyś użytkował człowiek, to znaczy, że one są efektem aktywności człowieka. I tu jest to, co powoduje, że archeologię umieszcza się bardziej w dyscyplinach humanistycznych, w takiej... I taką dyscypliną jest właśnie archeologia.
A archeozoologia jest jej działem. Króciutko, to, co dzisiaj zechcę Państwu powiedzieć. Proszę państwa, kilka słów o archeozoologii i tematy zebrałem. Najważniejsze te, które mnie od lat nurtują i te, w których powiedzmy sobie są odkrycia czy ustalenia. Najmniej dyskusyjne, a czasami jeśli dyskusyjne, to za to bardzo ciekawe, żeby je wyjaśnić, żeby je pogłębiać, żeby wykorzystywać coraz to nowsze metody. Proszę państwa, ja to nazywam czasami czytanie z kości i żeby czytać z kości, to potrzebuję współpracy z wieloma dyscyplinami. A z tych dyscyplin oczywiście wybiera się tylko te, które są najbliższe i te, które powiedzmy sobie ja też jestem w miarę zrozumieć, co one mogą mi dać do tego, żebym ja dobrze ocenił to, co z kości zwierzęcych jestem w stanie wyczytać. I to są te oto najważniejsze w archezoologii dyscypliny. Oczywiście archeologia, która dostarcza zwierzęcych szczątków kostnych, ale dalej weterynaria, zoologia, anatomia, zootechnika, ekologia, genetyka, fizyka, chemia, statystyka, informatyka. Można spytać gdzie tu jest nauka? Gdzie tu jest humanistyka? Ano w tym, że to człowiek jest przyczyną zdeponowania kości, które odkrywa archeolog.
I to są kości, które trafiły do ziemi za przyczyną człowieka. I tu jest ta humanistyka. Jeśli przyczyna człowieka, to znaczy, że chcemy poznać, jak to się stało, dlaczego są takie, a nie inne zwierzęta, dlaczego w takich miejscach są inne, w innych jeszcze inne? Żeby nie przedłużać, co możemy wyczytać z jednej, czasami kości, proszę Państwa, gatunek. To jest podstawowa rzecz, ale oczywiście też element anatomiczny, co oznacza, że my wiemy, co ten człowiek zjadł. Bo jak kość udowa, to wiadomo, że szynka. Wielkość ciała zwierząt nie tylko wysokość w kłębie, która jest najbardziej podstawową cechą, ale również czasami masę zwierząt. Płeć, samiec, samica, może kastrat? Na co zwierzęta chorowały, bo człowiek używał zwierząt do różnych prac, przeciążał je i powodowało to różnego rodzaju stany zapalne, chorobowe, reumatyczne, ale też zwierzęta po prostu chorowały. Tak samo jak my czasami chorujemy po prostu z różnych powodów coś nam się dzieje. Możemy w tej chwili dzięki badaniom genetycznym mówić o tym, jak były umaszczone konie i inne zwierzęta też.
Oczywiście możemy też powiedzieć, jak długo zwierzęta żyły, w jakiej epoce żyły. Możemy też powiedzieć, czym się żywiły, w jakim środowisku przebywały. No i również czy przebywały tylko w jednym miejscu, czy może wędrowały, a może i były dłużej w jakimś miejscu, a później z tego miejsca ruszały, a później z powrotem do niego powracały. Zobaczcie Państwo ogrom wiedzy. Z takiej jednej kości można wyczytać kości. Mierzymy kości, oglądamy i takie informacje z nich uzyskujemy. Przejdźmy już do konkretnych zagadnień, które na początku Państwu pokazałem. Konie, krowy, psy, koty i inne ssaki domowe. Dlaczego? Dlatego, że w tych czasach zwierzęta domowe rzeczywiście są tą podstawą życia, egzystencji. Hodowla zwierząt gospodarskich, tak zwanych konsumpcyjnych: bydła, świni, owcy, kozy i konia. To są stanowiska, które odkryliśmy. Na których odkryliśmy zwierzęce szczątki kostne i na których możemy prowadzić obserwacje, uzyskując takie obrazy statystyczne. Myślę, że nie są... Nie jest to skomplikowany obraz, w którym dokładnie widać te najwyższe słupki dla bydła i dla świni. Te dwa gatunki w Polsce piastowskiej były rzeczywiście najliczniej hodowane i z nich uzyskiwano najwięcej pożytków.
Ale chcę powiedzieć, że tam, gdzie jest kolebka naszego państwa, czyli Wielkopolska, już w czasach plemiennych, hodowla świni tylko w tym miejscu, tym regionie, była od początku najważniejsza. W pozostałych częściach plemiona hodowały głównie bydło. Co to oznacza? Że Mieszko, który zakładał swoje państwo, przyjął tak zwany model gospodarczy, jak my mówimy, już ustalony. On niczego nie musiał rozbudowywać. Dlaczego hodowla świń była tak ważna? Z tego względu, że ona dostarczała w jednym miocie bardzo dużo zwierząt. Szybciej rosła niż przeżuwacze i można ją było trzymać w tych przestrzeniach grodowych. Jedyne zwierzę, którego nie trzeba wypasać. Oczywiście można, ale nie trzeba. Proszę Państwa, małe przeżuwacze: owca, koza. W kronikach zapisane jest, że były owce wełniste. To jest przereklamowane mocno. Były owce, miały wełnę w tym czasie, ale to był typ owiec kożuchowych bardziej, niż mięsnych. Takie w skansenach archeologicznych można zobaczyć. To są wrzosówki i ewentualnie świniarki. W zestawie tych zwierząt, jako konsumpcyjnych umieściliśmy też konia. Pytanie czy słusznie, czy nie. Czy konia jedzono, czy nie jedzono?
Proszę Państwa, z badań, które prowadzę od wielu lat, w tym na Ostrowie Lednickim, wynika, że konsumpcja koniny u Słowian, ja nazwę, polskich była na porządku dziennym. To jest materiał uzyskany z Ostrowa Lednickiego, z bardzo ważnego miejsca. Miejsca rezydencjonalnego palatium i kościelnego. Fragmenty połupane, ponieważ porcjowano na drobne części tuszę konia. Ta kość po lewej stronie ma cieniutkie zarysy. To są ślady po nożu, który odcinał, oddzielał mięso, a więc nie ma podstaw do tego, żeby sądzić, że koniny nie jadano. Proszę Państwa, te szczątki znajdowane są, włącznie z pozostałościami innych gatunków bydła, świni, owcy, kozy. Nie są to pozostałości szkieletów, więc bez wątpienia w Polsce Słowianie zjadali koninę, co może budzić pewne emocje. Jak wyglądały konie w tamtych czasach? No możemy myśleć, że były to rosłe zwierzęta, ponieważ nosiły na grzbiecie wojowników. Tymczasem okazuje się, że według współczesnej klasyfikacji to są konie, które zaliczamy do kuców. Tylko tyle, że można powiedzieć, że owszem, to były dosyć duże kuce, ale fakt faktem, że były kuce.
Natomiast jeśli też spojrzymy na to, czy w tamtych czasach wykształciły się jakieś rasy koni i czy były miejsca, gdzie hodowano konie o specjalnych cechach, to ten wykres, który pokazuje zakresy wysokości w kłębie nie jest dla każdego stanowiska, dla każdego miejsca jednakowy i na tej podstawie możemy sądzić, że w różnych regionach konie hodowano mniejsze lub wyższe. Na pewno największe kości, najbardziej dorodne, trzymano na Dolnym Śląsku i na Pomorzu Zachodnim. Mieszko, Chrobry mieli konie takie również rosłe, ale nie tak jak w tych dwóch regionach. A najmniejsze konie hodowano na Pomorzu Gdańskim. Hodowano też kucyki. Przepraszam. Ups. A co się stało? Widział estetykę tego umaszczenia, ale dlatego, że to było praktyczne umaszczenie dla tak ważnych wydarzeń, jakim były bitwy i batalie zbrojne. Jeśli konia możemy uznać i uznajemy za zwierzę wyjątkowe, niezwykłe, to współcześnie do takich ważnych, niezwykłych zwierząt zaliczamy też kota i psa. Proszę Państwa, to jest wykres pokazujący, jak zmieniały się liczebności szczątków tych trzech gatunków, ale jednocześnie populacji. Przykład pochodzi z Gdańska. Otóż okazuje się, że w czasach piastowskich kot był zwierzęciem wcale nie częstym. Gdańsk jest tu dosyć wyjątkowy, ponieważ jest miastem portowym. Możecie sobie wyobrazić, że w miastach portowych działały inne jeszcze zwierzęta i inne czynniki, które powodowały, że koty były potrzebne. Dopiero wraz z rozwojem miast, i tak jak w Gdańsku, kot był coraz częstszym zwierzęciem, który przydawał się Słowianom. W przypadku psa to pozycja tego zwierzęcia jest ustalona. Jest to zwierzę udomowione z wilka. To są dzieje 14, a może i 40 tysięcy lat temu i jego pozycja zawsze jest dosyć stała. Proszę zauważyć, co się dzieje z koniem. Gdańsk Piastowski, ten na początku jest militarnym miastem, ważnym punktem militarnym, ale wtedy, kiedy przestaje być takim miejscem, hodowla konia nie jest już tak potrzebna, nieodzowna. Owszem, on w dalszym ciągu służy do różnych celów transportowych, ale nie na tyle. To jest ten czynnik, który powoduje, że kot ma coraz większe znaczenie. Ale jest szczurek, jest szczurek. Proszę państwa, miasta równa się zorganizowane śmietniki, ale również kanalizację, spichlerze.
I oprócz szczurów na pewno pojawiały się też i myszy. Z tym, że w badaniach archeologicznych. Znalezienie myszy jest bardzo trudne. Możemy posłużyć się legendą o królu Popielu, że plagi mysz były bardzo duże, ale jednocześnie, jeśli weźmiemy pod uwagę, że rodowód tej legendy jest Wielkopolski, to świetnie, to odpowiada sytuacji, że w Wielkopolsce na grodach, w tym na Ostrowie Lednickim, szczątków kostnych kota państwo niemal nie uświadczycie. W Kruszwicy nie ma kota. Na Ostrowie Lednickim jakiś tam jeden, dwa szczątki na 60-80 tysięcy, więc tu jest ziarnko prawdy dla mnie, badacza, że rzeczywiście Popiela mogły zjeść myszy, bo nie było kotów. Natomiast wraz z rozwojem miast proszę zobaczyć Państwo, te znaleziska szczurów są datowane w większości na czasy, kiedy funkcjonują miasta. Aczkolwiek wiemy też dzięki badaniom C14, który ustala dokładnie pozycję szczątków w czasie, że najwcześniejsze szczury pojawiły się już około 1300 lat temu. Szczury współczesne są dwie populacje śniady i wędrowny. W materiałach archeozoologicznych wyraźnie widać, że pierwszym, który zasiedlił nasze ziemie był szczur śniady. Dopiero ten kolejny wyparł śniadego i stał się konkurencją.
Przywędrował nieco później, w późnym średniowieczu i czasach nowożytnych. W tej chwili chcę powiedzieć, że uczestniczę w projekcie, który bardziej szczegółowo ustala trasy wędrówek szczurów z Azji po całej Europie w przeszłości. Co w takim razie z psem, naszym pupilem? Proszę Państwa, to jest zestaw szczątków kostnych z Gdańska z czasów piastowskich. Takie zestawy kości znajdowane są również w innych grodach, również w materiałach, które są typowymi odpadkami po spożytym mięsie. W takim razie czy psy jadano czy nie? Bardzo ostrożnie opinie nasze wypowiadamy na ten temat, żeby nikogo nie urazić i nas samych w głębi, ale jedno jest pewne, że to są szczątki nie ze szkieletów, a więc nie grobów, nie pochówków, co oznacza, że po śmierci zwierząt, po śmierci psów ich ciała pozostawiano dosyć beztrosko i one były rozwłóczone gdzieś tam na wałach, gdzieś w fosach. Specjalnie nimi się nie zajmowano. Stąd proszę zobaczyć końcówki tych kości są pogryzione przez inne osobniki. To znaczy, że ten pies hołubiony, ale kiepsko karmiony był i zjadał ciała. Natomiast możemy jedno powiedzieć jeśli myślimy o rasach psów, że we wczesnym średniowieczu zaczynają się już wykształcać i w badaniach archeologicznych, które w tym przypadku polegają na mierzeniu kości, bardzo trudno uchwycić, jest duże zróżnicowanie rasowe.
Ale tak jak Państwo przy tym jamniku, zielona linia odpowiadająca wczesnemu średniowieczu pokazuje, że mamy małych psów coraz więcej. Ale spójrzcie państwo, następna linia, gdzie mamy takie dwa wierzchołki, to są czasy miast późnego średniowiecza. To mieszczanie dopiero ze względu na to, że nie potrzebują psów do wypasania i pilnowania stad, do polowań, potrzebują tak po prostu dla siebie, na bardzo ograniczonych przestrzeniach, jakichś malutkich mieszkankach, pokojach i stać ich na to. Doprowadzają do wykształcenia się wielu, wielu ras i kupują te psy z różnych stron Europy i z Południa, i z Zachodu. Chcę powiedzieć, że to jest taki temat, który w najbliższym czasie też będzie podjęty, ponieważ badania genetyczne będą mogły wskazać nam, tak jak w przypadku koni i umaszczenie tych psów i skąd pochodzą i jakie to były rasy. Wróćmy na chwilę do bydła, które miało być przecież mleczne, według zapisków kronikarza. Proszę państwa, rycina przedstawia przodka bydła tura, później dosyć rosłe bydło pierwszych rolników i na końcu bydło piastowskie. To jest rekonstrukcja zrobiona na podstawie szkieletu, który został odkryty w Słupsku.
Ja jestem przy tym szkielecie. Proszę Państwa, wysokość tej krowy to jest 104 cm, przepraszam, 98cm. 104cm to jest przeciętna dla wczesnego średniowiecza. Pytanie moje jest takie, jak mleczne mogły być takie krowy? A no mleczne były, ponieważ powiły cielę, więc musiały mieć mleko, bo to jest naturalna... Naturalne funkcjonowanie organizmu. I teraz spójrzcie państwo, takie krowy szacujemy, że dawały nie więcej jak 400 kilogramów mleka, ale cielę, bo przecież było potrzebne człowiekowi, żeby stało się kiedyś duże i żeby z niego było mięso, musiało dostać ok. 250 kg mleka. Musiało, dlatego, że ono na początku nie ma żołądka czterokomorowego i nie może przyjmować żadnej trawy, żadnego siana, żadnych liści. Tylko musi dostać mleko przez kilkanaście tygodni. To, co zostało mógł zjeść człowiek, więc krowy były, mówimy czasami zabiedzone mówimy, że to były krótkorogie, małe sztuki. Mleko uzyskiwano zapewne z kóz. Dlatego, że kiedy oceniamy relację płci w naszych materiałach wykopaliskowych, to więcej stwierdzamy przypadków kóz niż samców. Proszę państwa, czas przejść do zwierzyny. Zające, tury i inne zwierzęta.
Taka dychotomia, takie przeciwstawienie wielki tur i mały zając. Dlaczego? Dlatego, że tak naprawdę to mamy cały zestaw zwierzyny, która prawie współcześnie też funkcjonuje. Tylko tyle, że nie we wszystkich miejscach, ponieważ łoś to jest Polska północno-wschodnia, przede wszystkim w tamtych czasach cały obszar Polski piastowskiej. Niedźwiedź - cały obszar Polski piastowskiej. Jeleń, dzik, sarna i zając to są te zwierzęta, które były w tamtych czasach bardzo powszechne i w tych również. Co z turem? Proszę Państwa, jeszcze do połowy XIII wieku tur w puszczach miał się bardzo dobrze, ale w Wielkopolsce to był koniec tak naprawdę tura. Przetrwał rzeczywiście na Mazowszu i w Puszczy Oktorowskiej w 1627 roku ostatnia turzyca padła śmiercią naturalną. Natomiast ta połowa XIII wieku to jest rozwój miast, karczunek lasu, pozostawianie coraz mniej miejsca dla takich zwierząt jak tur. I to była już stopniowa zagłada tego zwierzęcia, które zresztą wcześniej w Europie dokonało agonii. W przypadku zająca proszę zwrócić uwagę na ten pierwszy słupek, taki bardzo wysoki 25 %. To są dane dla Ostrowa Lednickiego, dla serca Wielkopolski, kraju jak wiemy, Polan, kraju, w którym rolnictwo było rozwinięte bardzo dobrze i to krajobraz rolniczy był sprzyjający dla zająca. Natomiast w innych miejscach niekoniecznie tak było. Zając był zwierzęciem, które w pewnym momencie razem z sarną stanowiły podstawowe dwa gatunki, na które polowano i zjadano go przede wszystkim na stołach elit. Świetnym tego przykładem jest Ostrów Tumski w Poznaniu, gdzie, jest to miejsce w pewnym momencie zamieszkałe, należące już tylko, będące tylko dobrami kościelnymi. Natomiast w przypadku tura jeszcze bardzo długo szczyciliśmy się nim na zewnątrz i podczas soboru w Konstancji Jagiełło takie tury wysłał, żeby się pochwalić, jaki to jego kraj jest niezwykły. To robiło bardzo duże wrażenie na osobach z Zachodu. Proszę Państwa, kury, gęsi, kaczki, ptactwo, bo to również były bardzo ważne zwierzęta z tym, że chcę powiedzieć wyraźnie jeśli Ibrahim Ibn Jakub zapisał to, co Państwo widzicie, że unikają spożywania kurcząt, ponieważ, jak mniemają, zwalają z nóg i potęgują w nich wysypkę czerwieni. Jedzą natomiast mięso krowie i gęsie. O mięsie krowim nie dyskutujemy, bo jedzą. Mięso gęsie zobaczcie Państwo jest zupełnie na dole. Spójrzcie też, że za to mięso kurze jest zupełnie na górze, więc coś tu z tym Ibrahimem ibn Jakubem jest niedobrze. Jaką on informację zapisał? O co chodzi? Jedzą mięso krowie i gęsie, bo to im służy. Owszem, mięso gęsie służy, ale pewno elitom, ale najczęściej dla powszechnego ludu, mięso kurze jest dostępniejsze. Kura w tamtych czasach mogła spokojnie być trzymana bez jakiejkolwiek troski, żywiła się byle czym. Gęś wymaga lepszych warunków, lepszej paszy, trawy, wody czystej. Kura zje byle co. W tamtych czasach proso było podstawowym zbożem uprawianym przez Słowian i mamy sygnały izotopowe, według których właśnie proso mogło być używane do karmienia kur. Przynajmniej sygnały izotopowe, brzmi to tak niezrozumiale, ale badania izotopów z kości wskazują nam, że takie pożywienie mogło być. Natomiast jeśli mówię o tym, że gęś była bardziej dla elit albo dla miejsc, które były w tamtych czasach czymś specjalnym, tak jak i dzisiaj, proszę państwa, to, co nazwałem tutaj strefą A, jest niczym innym jak miejscem, w którym funkcjonowała średniowieczna karczma w czasach Bolesława Krzywoustego.
Nic dziwnego, że karczmarz karmił czymś, na czym mógł dobrze zarobić i czym mógł przyciągnąć wędrownych po szlakach kupieckich ludzi w tamtych czasach. Natomiast w innych strefach, zauważcie państwo 93 % szczątków kury. Widać wyraźnie, że znaczenie kury jest takie powszechne. Niezbyt elitarne, ale to jest też przykład, ten wykres jest przykładem powodem tego, że nie gardzono żadnym ptactwem. Zaznaczyłem tylko te gatunki, które najliczniej tutaj najczęściej są notowane. Ale mamy bąki, słonki, łyski, wszystko było dostępne w środowisku i wszystko można było złapać, zjeść, upolować i raczej nie było żadnych limitów, żadnych zakazów zabraniających polowania na takie ptactwo. Ale jeśli już mówimy o polowaniu na ptactwie, to warto zwrócić uwagę na to, że w naszych materiałach zoologicznych odnajdujemy też szczątki ptaków drapieżnych. Jeden z nich jest bardzo ważny - jastrząb. Jeśli zwrócimy uwagę na to, że Bolesław Chrobry miał ptaszników z wielu dworów, z wielu krajów, to wszyscy historycy zaraz mówią "Sokolnictwo było tą sztuką łowiecką uprawianą przez elity". Tymczasem nie, to było jastrzębnictwo. Pytanie w takim razie dlaczego jastrzębnictwo a nie sokolnictwo?
Proszę Państwa, odpowiedź jest bardzo prosta. Może pierwsza taka, że sokoły są ptakami bardziej wschodnimi, a jastrzębie tutejszymi. W tych czasach w dalszym ciągu ziemie były puszczańskie i jastrząb lepiej sobie radzi polując w puszczy. Natomiast on ma tak zwany, jak tu koleżanka zaznaczyła, niski lot. Natomiast sokół jest ptakiem wysokiego lotu, musi mieć otwarte przestrzeni i atakuje w górze, ewentualnie szybciutko uderza w dół, natomiast jastrząb może pomiędzy koronami drzew rozglądać się i polować. Dlatego też jastrzębie były tymi podstawowymi gatunkami, przynajmniej do około XIII wieku używanymi na naszych ziemiach. Natomiast dopiero w XIII-XIV wieku w całej Europie rzeczywiście rozwinęła się sztuka polowania z ptakami drapieżnymi i było to sokolnictwo. U nas duże znaczenie do wprowadzenia sokolnictwa w dużym stopniu przyczynili się Krzyżacy, którzy byli specjalistami i dobrze zarabiali na hodowli sokołów. Proszę Państwa, czas przejść do ryb. W kronikach zapisanych w kronikach napisanych przez podróżników mamy takie oto zdania i podkreślenie wielkiej obfitości ryb. I przez podróżników z Zachodu, i przez naszego tutaj kronikarza piastowskiego Galla Anonima. I rzeczywiście, ze żmudnych badań ślęczenia nad drobnymi kosteczkami ryb, wieloma tysiącami, wynika, że był pewien zestaw gatunków o dużym znaczeniu gospodarczym.
Widzicie Państwo? Oczywiście najwięcej ryb słodkowodnych, w tym oczywiście najwięcej karpiowatych, z bardzo znaczącym udziałem szczupaka. W tym czasie jedną z ważniejszych ryb był na pewno jesiotr i były też ryby morskie. Śledź, zauważcie Państwo od X wieku, ale dorsz dopiero od XIII. Wcześniej dorsza nie łowiono. Być może nie było go w Bałtyku. Dopiero około XIII wieku wyłowiono go i sprowadzano z odległych akwenów Morza Północnego, z okolic wysp Lofotów tam, gdzie przygotowywano stokfisze, czyli suszone na wietrze puszki dorsza. Śledź natomiast, proszę Państwa, był nazywany srebrem Europy. Nic więc dziwnego, że jego szczątki notowane są systematycznie w różnych miejscach naszych dawnych grodów piastowskich. Czasami jest to stos szczątków, czasami 1-2. Śledzik, jak to śledzik, malutki, niewielki, więc przetrwał do naszych czasów. I to się liczy systematycznie. Wiemy dobrze, że największymi łowiskami śledzi były okolice Kołobrzegu, Wolina, Gdańska. Z tym, że Kołobrzeg był czołowym producentem, miejscem, w którym łowiono. Przetwarzano i handlowano śledziami w głąb kraju przyjeżdżali kupcy, którzy organizowali cały handel, oczywiście zaczynając od połowów.
Co w przypadku jesiotra? Proszę państwa, jesiotr był rybą największą w tamtych czasach i z tego powodu, patrząc na ten wykres, możemy zobaczyć, że w Gdańsku łowiono go bardzo intensywnie. My nazywamy to rabunkową gospodarką, rabunkowymi odłowami. W ciągu kilku wieków z około 70% populacja spadła do 16%. To nie znaczy, że on już wyginął w tamtych czasach, ale już nigdy nie wrócił do takiego stanu, jak był na początku czasów piastowskich. Powód, dla którego jesiotry były łowione już wypowiedziałem, ale tutaj na ilustracji dobrze widać - jesiotr, którego zrekonstruowaliśmy dzięki badaniom szczątków jesiotra z chaty rybaka. Sztuka taka pomiędzy, bo bardzo trudno jest to zrobić 100-300 kilogramów. Proszę Państwa, to jest ta krowa, którą już pokazywałem. Sztuka około 200 kilogramów. Wydajność jesiotra rzeźna 70-80%. Wydajność krowy 45%. Krowy trzeba było trzymać, karmić, pilnować, opiekować się nią, a jesiotra wystarczyło złowić. Trzeba było tylko wiedzieć, gdzie mieć odpowiedni sprzęt i być może pozwolenie. Jeszcze zwrócę uwagę. Czaszka tura wymarłego, krowa mlecznej, czaszka mlecznej krowy.
Proszę Państwa, to też są takie zagadnienia bardzo ciekawe, pokazujące jak człowiek z dzikiego zwierzęcia zrobił coś, co jest zupełnie malutkie. Proszę Państwa, zwierzęta w magii i w religii. Wrócę tu znowu do koni. Już mówiłem, pokazywałem tłustego, czarnej maści, białej maści, wrócę na chwileczkę. Czarna maść została odkryta, białej nie, musiała być bardzo wyjątkowa, bardzo, bardzo rzadka. To są notatki, które pokazują nam, że konie były trzymane dla celów magicznych, religijnych obrzędów, wróżb i tak dalej. Co się okazuje? Że rzeczywiście w naszych materiałach wykopaliskowych spotykamy czaszki końskie, które odkrywane są w różnych miejscach. Były chowane, zdeponowane między innymi w skrzyni, która znajdowała się pod wjazdem do grodu gdańskiego. Zauważcie państwo, tu jest czaszka, która położona jest, nie przewrócona niedbale. Ona jest po prostu intencjonalnie, z premedytacją ułożona. Zwróćcie też uwagę, co odkryliśmy na tej czaszce, że ona ma różne zarysowania, jakieś ślady tego, że ona tak szybko tam nie trafiła. Najpierw musiała być do czegoś używana. Ja nazywam, że to był rodzaj preparatu magicznego, który z czasem zdeponowano do takiego miejsca.
Głowy zwierzęce, w tym końskie, traktuje się jako rekwizyty, które mają odstraszać złe moce. Jest to dobrze opisane w przekazach etnologicznych i etnograficznych. Spotykamy też szkielety końskie odkrywane w różnych miejscach. Najczęściej okazuje się, że to szkielety zdeponowane w wałach grodów. Bardzo rzadko szkielety odkrywane na cmentarzach. Tu na wystawie w muzeum jest szkielet z Dziekanowic. Ja tu prezentuję inne szkielety. Zwróćcie Państwo na szkielet z pnia z bardzo mocno wykręconą szyją. Tak wykręcano szyję zwierzętom w Egipcie, kiedy je skrwawiano. Jest to przykład rytualnego uboju konia w celach magicznych, który być może początkował później pochówki już ludzkie na cmentarzu. Inny przykład konia, którego szkielet znaleźliśmy. Kolejny raz Gdańsk tu nam występuje, w skrzyni wału na samym dnie. Otóż my archeolodzy nazywamy to, że są to ofiary zakładzinowe, tak jak kamień węgielny, który ma zapoczątkować budowę. Tu ma chronić mieszkańców, odstraszać przed złymi mocami, przed chorobami, kataklizmami, wojnami i tak dalej. Jeszcze inny przykład koni. Miejscowość Żółte nad Jeziorem Zarańskim. Wyspa, którą nazywano czasami wyspą końską, gdyż wokół wyspy odkryliśmy szkielety końskie.
W jednym miejscu był usypany taki kopiec z kamieni i na tym kopcu zostały ułożone końskie ciała, po których znaleźliśmy szkielety. No i proszę Państwa, powolutku zmierzamy do końca. Zwierzęta, z których człowiek czerpie wtedy, kiedy one żyją. Koń jest dosiadany, z krowy jakieś mleko się uzyskuje, z owcy jakąś wełnę. Kiedy poddamy zwierzęta ubojowi, mamy mięso. Ale w tamtych czasach bardzo ważne były kości. Masowo wytwarzano z nich przedmioty codziennego użytku igły, szpile, pionki do gry i takie też rekwizyty jak łyżwy. Były zimy nie takie jak teraz. Zamarzały akweny wodne. Młodzież mogła i dzieci ślizgać się, starsi również. Ale też w Skandynawii takie łyżwy i płozy wykonane w dużej mierze z kości końskich, służyły do przemieszczania się na dłuższe odległości. Fiordy zamarzające. Wiemy dobrze, że Bałtyk zamarzał tak, że czasami można było przeprawić się do Skandynawii, więc łyżwy wykonane z kości zwierzęcych, z kości końskich służyły też po prostu przemieszczaniu się człowieka w trakcie zimy. No i jeszcze jeden przykład wykorzystywania kości zwierzęcych, w tym przypadku kości morsa i kości waleni na pionki w skandynawskiej grze wikingów, w grze Hneflatafl i takie oto figury centralne wykonane z zębów końskich. Tych pionków było dużo, natomiast król tylko jeden. Z Janowa Pomorskiego, z Truso, jest to miejsce, które zamieszkane było przez Skandynawów, przez Prusów. No i oczywiście w jakiś sposób penetrowany również przez Słowian. Jeśli współcześnie jeszcze Państwo czasami posługujecie się igłą. Chcę powiedzieć, że w czasach piastowskich powszechną igłą była kość strzałkowa świni. Nie Igła metalowa. Nie igła wykonana z żelaza. To był zbyt drogi surowiec. Ten był powszechny i łatwy do zdobycia bez wielkiego wysiłku. Oczywiście takie igły łamały się, ale też można było je skracać, skracać. Przepraszam. I jeszcze jeden przykład. Mamy użyteczne przedmioty, mamy gry, mamy rozrywkę, ale mamy też sznury modlitewne. Dawne czasy piastowskie to wprowadzenie chrześcijaństwa w materiałach wykopaliskowych, ichtiologicznych, rybich. Objawia się to tym, że od czasu do czasu znajdujemy paciorki wykonane z kręgów ryb. Długo zastanawiałem się, co to mogło takiego być, że mam paciorki ryb, które znajdowane są w okolicach kościołów, w okolicach cmentarzy.
No i zobaczcie Państwo jedno z malowideł. Przepraszam, zapomniałem, nie powiem. W Portugalii jednego z portugalskich malarzy z 1450 roku. To jest pątnik, który ma różaniec wykonany z paciorków, kręgów ryb. Więc to, co tu Państwo widzicie w lewym górnym rogu, to są paciorki wykonane z kręgów szczupaka i suma. Te dwa gatunki były powszechne, a to są współczesne, kupione w Cepelii te z jednego muzeum z muzeów etnograficznych w Szwecji, gdzie kolega Stanisław podróżując wykonał takie zdjęcie. Tak że proszę Państwa, zwierzęta były do wszystkiego i od wszystkiego. No i na końcu choroby zwierząt. Jeśli człowiek, jak my mówimy przyżyciowo wykorzystywał konie do jazdy, bydło do ciągnięcia wozu, do ciągnięcia pługu, sochy, to były to nienaturalne ruchy, wymuszał nienaturalne ruchy. Tych zwierząt powstawały mikro urazy, pęknięcia, złamania i to są przykłady pęknięć na kręgach końskich spotykane. Zobaczcie Państwo w miejscu dokładnie tych, gdzie spoczywało siodło i jeździec. I ja mogę powiedzieć, że tych przypadków, my nazywamy paleopatologicznych, chorobowych jest bardzo dużo. Wiemy, że zwierzęta bardzo mocno cierpiały, co nie znaczyło, że człowiek ich nie użytkował, nie użytkował, nie zwracał uwagi na ten ból, przynajmniej tak długo, dopóki to zwierzę mogło służyć mu do tego celu, który on chciał.
Zdarzały się też przypadki chorób bardzo zakaźnych. To jest promienica krowy znaleziona w Kruszwicy. Zdarzały się też gruźlicę, które my na szczątkach kostnych odkrywamy. Tak więc to życie zwierząt było dosyć trudne. I proszę Państwa chciałbym w ten sposób zakończyć, że zwierzęta były niezwykle ważne. Ten zestaw, który ja tu Państwu pokazałem, był dostępny tak po prostu, ogólnospołecznie, byśmy mogli powiedzieć. Czasami mówię do moich studentów, że jeśli spojrzymy na współczesne menu, ale to takie, które by pochodziło, nasze rodzime, było nie z dalekiej zagranicy, to my nie jemy tak bogato, jak kiedyś jedzono z tak wielkim zestawem zwierząt. Służyły na co dzień, służyły jako pożywienie, służyły w magii, religii, w obyczajach. Chcę powiedzieć, że pomimo wprowadzenia chrześcijaństwa, używanie zwierząt do magicznych obrzędów przetrwało bardzo długo. My spotykamy przykłady takich magii pogańskich jeszcze w XIV i XV wieku w naszych wykopaliskowych materiałach. Dziękuję bardzo. Mam nadzieję, że...
- Szanowni Państwo, to jest ten moment, w którym od wykładu przechodzimy do bardziej interaktywnej formy i zachęcam do zadawania pytań do Pana profesora.
- Nie całkiem o zwierzętach, ale no jest to ogólnie o środowisku, bo Pan mówił, że bardzo duże zróżnicowanie zwierząt było w jadłospisie, a rośliny, to znaczy jarzyny jakieś, ile tego było i jak zróżnicowane?
- Dokładnie nie powiem ile tego było, ale ogólnie tak, bo taką wiedzę mam. Proszę Pani, proszę Państwa, dokładnie tak jak w przypadku zwierząt. To, co my spotykamy i spożywamy w tej chwili, to jest niewielka część. My, jeśli pójdziemy do apteki, to okazuje się, że są różne jakieś dziwne rośliny. One są nasze. Te rośliny były kiedyś dostępne i archeobotanicy, czyli specjaliści, którzy badają makroszczątki roślinne, ziarenka, łupinki. Oni potrafią dostarczyć jeszcze dłuższej listy produktów, które w tamtych czasach spożywano, które wykorzystywano w lecznictwie niż ja ze swoich zwierząt.
- Nie chodzi mi tylko o lecznictwie, ale też o takie jedzenie.
- Proszę Panią kasze jęczmienne. Tak jak powiedziałem, proso to było takie podstawowe, ale też żyto, owies. Jeśli mówimy o takich podstawowych zbożach, śliwy, leszczyna to są bardzo, bardzo powszechne produkty, które zbierano. Owoce oczywiście, rzepa, rodzaj marchwi to wszystko stopniowo było wprowadzane. Tak że ten świat roślinny był równie w pełni wykorzystywany. No bo my mówimy, że w tamtych czasach prowadzono tak zwaną gospodarkę oportunistyczną, czyli to, co jest dostępne, to my to bierzemy i jemy, jeśli tylko odkryjemy jakieś jakiekolwiek właściwości i że to jest dla nas pożyteczne. I proszę pamiętać, że całe pradzieje aż do XII wieku mówimy o naszych ziemiach, to jest naprawdę środowisko dosyć naturalne, nieskażone, dające wszystko, tę obfitość pożytków, które były. To dopiero później się bardzo mocno zmienia, ponieważ rzeczywiście rozwój rolnictwa, wznoszenie miast, zamków, trzebienie lasów to powoduje, że środowisko coraz bardziej jest przekształcane i następuje coraz większa specjalizacja, tak? Polska w pewnym momencie staje się państwem, który eksportuje, produkuje, eksportuje olbrzymią ilości zboża. Przepraszam, tyle mogę.
- Dobry wieczór. Ja chciałem spytać o zwierzę, które z dzisiejszej perspektywy przynajmniej wydaje się bardzo charakterystyczne dla naszego regionu, a jednak nie wystąpiło mianowicie o żubra. Czy jest jakiś powód, dla którego on jest nieobecny?
- Nie, nie. To znaczy jest powód, otóż tak, żubr był, natomiast według badań archeologicznych zdecydowanie rzadziej trafiał się niż tur. Natomiast powód, dla którego rzadziej występuje to jest trudność identyfikacji. Proszę pamiętać nie całych kości, nie szkieletów, tylko fragmentów. Badania, które prowadziłem z kolegami z Instytutu Zoologii w Białowieży wyraźnie wskazują, że żubr w tych czasach funkcjonował w nieco innych niszach ekologicznych niż tur i dzięki temu przetrwał. Tur był bardziej, jak to gdzieś tam zapisane było, ciekawski podchodził do chat włościan, zaglądał im przez okna do środka i to go prawdopodobnie zgubiło. Tak że to jest powód. Bardzo często archeozoolodzy używają takiego zapisu tur, żubr, żubr, tur. To znaczy, że nie mogę powiedzieć na pewno to nie bydło, na pewno to nie jeleń, na pewno to łoś, tur lub żubr, ale częściej stwierdzamy zdecydowanie rzeczywiście tura. Ostatnio na Ostrowie Lednickim, z którego tutaj jest wystawa również potężna kość tura nie żubra, sprawdzałem. Mam materiały porównawcze. Szkielety żubrów i to na pewno nie był żubr. Tak że były żubry, ale też podobnie jak tury, nie tak powszechne jak jeleń.
I zasada jest taka, ja nie powiedziałem, ale ten wykres, który pokazałem Państwu wcześniej, on świetnie pokazuje coś, co jest, co odpowiada takiemu modelowi naturalnej zwierzyny. Bardzo dużo zwierząt trawożernych, ale tych o wielkich gabarytach to nie aż tak dużo. Bardzo mało zwierząt drapieżnych, które polują na te trawożerne. I to jest taki model, który chcielibyśmy współcześnie też zachować. Ale, ale nie ma, niemożliwe, to się nie wróci.
- Czy dziczyzna była jedzona?
- Tak, jak najbardziej. Oczywiście ten wykres to znowu to są szczątki kostne zebrane z miejsc będących odpadkami po spożytym mięsie. Z tym, że w przypadku dziczyzny w pewnym momencie wprowadzono zasadę my to nazywamy regale książęce, czyli część gatunków była wyłączona z powszechnego użytkowania. I to się zaczęło w tych miejscach, które najszybciej się upaństwawiały, gdzie powstawała administracja państwowa i cały ten szczebel państwowy. Natomiast na peryferiach państwa polskiego, tam w dalszym ciągu zwierzyny było bardzo dużo, tego możnowładztwa zdecydowanie mniej i tam to regale wprowadzano później. Czasami zasady dotyczyły tylko tego, żeby dostarczyć łopatkę upolowanego jelenia, łopatkę upolowanej sarny albo zad, a czasami wprost wykluczono. I na pewno zając był takim zwierzęciem, który regale niekoniecznie musiał być objęty, bo go było bardzo dużo, szczególnie w tych regionach, gdzie były odlesione przestrzenie i rolnicze.
[Niewyraźne pytanie z głębi sali]
- Ja tylko mogę powiedzieć, że jeśli sprawdzano to przed tysiącleciami, a nie wiekami. I to jest taka wiedza przekazywana z pokolenia na pokolenie, czyli na zasadzie prób i błędów. Na pewno tak. Ale to było coś, co było utrwalone. Jak powiem z dziada pradziada, to za mało powiem, bo to jest pra, pra, pra, pra, pra babki dziada i tak dalej. Czasy słowiańskie w tym momencie są młode, bo pamiętajmy, że ludzie żywili się roślinami i zwierzętami w czasach kiedy nie było rolnictwa, a były... Środowisko było obfite w jakieś korzonki, owoce dzikie, które zjadano.
- To teraz ja spróbuję. Mam całą serię. Postaram się, więc ograniczę się. W ogóle fascynujące, więc bardzo dziękuję, z przyjemnością się słuchało.
- Dziękuję.
- Chciałem spytać o leczenie zwierząt. Mamy na wystawie przykład kości kozy łamane na owce, bo to maleńka kość, która została zaliczona i zastanawialiśmy się, na ile można powiedzieć, że to zwierzę miało szczęście, że nikt go w tym czasie nie zjadł i jakoś się zaleczyła. Czy w czasie swoich badań natrafił Pan na ślady zwierząt, które można powiedzieć, że ludzie zadbali o nie w taki sposób, że jakiś rodzaj opieki weterynaryjnej było poddane i to jest główne. Obiecuję mega szybkie - drugie, o rysie czy znalazł Pan, czy są kości rysia?
- To pierwsze jest bardziej złożone, ale spróbuję. Otóż my wiemy już ze źródeł pisanych, ksiąg zapisanych w czasach starożytnych, że rzeczywiście wiedza weterynaryjna, para weterynaryjna, ona się rozwijała, szczególnie w stosunku do tych zwierząt, które były tak ważne, na przykład konia, ale też i bydła. Natomiast jeśli myślimy o czasach słowiańskich, to ta wiedza weterynaryjna była może jakaś dla konia, ale dla innych zwierząt nie. Akurat ta kość, którą razem z małżonką rozpoznawaliśmy i pokazaliśmy, że kolegom z Muzeum Pierwszych Piastów na Lednicy, że można to wystawić jako przykład chorób zwierzęcych, to ona po prostu w sposób naturalny. To zwierzę przechorowało, ten stan zapalny ukończył się i w którymś momencie zostało zabite i zjedzone. I chcę powiedzieć tak jeśli zwierzę było chore, to ono mogło mieć takie znaczenie, zależy jaka ta choroba. Bo na przykład ta promienica, która na zewnątrz była tak mocno widoczna, mogła oznaczać, że to zwierzę jest nieczyste, nie ruszamy, niech się męczy. Inne zwierzęta po prostu zostawiano samym sobie, niech sobie żyją, aż przyjdzie ich czas i tyle.
Konie, które tak jak mówię, cierpiały one w przypadku niektórych schorzeń. Ten stan zapalny działa, ale koń jakby do niego się przyzwyczaja, kuleje. Później przejdzie ten etap kulawki i dalej jest użytkowany. Także... I przyznam też z drugiej strony, że z badań archeologicznych my prędzej jesteśmy w stanie pokazać przykłady różnorakich chorób zwierzęcych spowodowanych przez człowieka tak naprawdę niż to, czy człowiek się za dużo tymi zwierzętami troszczył. Raczej nie one koniec końców były zjadane. Ale jeśli, to tylko dopowiem jedną rzecz, żeby nie nudzić państwa. Jedno wiemy z tych naszych badań, że inne choroby miały krowy i inne choroby, miały konie i inne choroby, miały świnie i inne choroby, miały owce i kozy. Dlaczego? Dlatego, że te zwierzęta w sensie biologii poruszania są inne i też wykorzystywano je do życia. Do innych celów człowiek wykorzystywał. Także to jest świetnie widoczne u konia. Bardzo dużo jest zmian patologicznych w obrębie głowy od wędzidełka, od uzdy. A u bydła na przykład bardzo dużo w kończynie miednicznej i w kościach ręki i stopy.
Ponieważ te zwierzęta ciągnęły, mocno pracowały. Na dodatek są to po części woły, czyli kastraty. A drugie, rysie tak, tak. Rysie tak. Tak jak powiedziałem, zwierzęta drapieżne występują bardzo, bardzo rzadko. Proszę Państwa, jeśli ja przez, no, od 1982 roku param się archeologią, oznaczyłem może 20 rysi, nie więcej i to nie dla wczesnego średniowiecza, tylko od neolitu, czyli w takiej perspektywie 10 tysięcy lat, tak. Natomiast na stanowiskach jaskiniowych częściej występuje, ale to jest paleolit, to jest inna rzecz. Natomiast jeśli mówimy tutaj o tych terenach nizinno-wyżynnych, zwierzę drapieżne, żbik również jest udokumentowany, bardzo wyjątkowy, bardzo rzadko. Drapieżne zwierzę, bardzo wyjątkowe, ale bardzo rzadko trafiało też do tych materiałów.
- Łapali nieraz i tak jak kotka domowego oswajali
- Mogli oswajać. W ogóle, jeśli myślimy o kocie i żbiku, to wiecie Państwo, jest to powiedzenie, znacie je dobrze "To kot udomowił nas, a nie my jego" i kot u nas ten, który udomowił nas, to nastąpiło to około dwóch tysięcy lat temu. Wcześniej koty krążyły sobie w okolicach domostw rolniczych, ale nie przekraczały tych domostw. Oczywiście człowiek ich nie przeganiał, bo przecież były myszy, były spichlerze i to było coś pozytywnego. Dopiero gdzieś około 2000 lat temu mamy pierwsze szkielety kocie na Kujawach, odkryte w domostwach. I to są już w pełni domowe koty, co też potwierdziły badania genetyczne DNA. Jedno jest pewne to nie są nasze żbiki. Żbik nasz nie miał nic wspólnego z naszym kotem domowym. Kot domowy pochodzi jednak z Bliskiego Wschodu i Egiptu.
- Czy ktoś z Państwa chciałby jeszcze zadać pytanie? Dobrze. Mamy tu 2 zgłoszenia, tu Pani, później Pan.
- Ja też chciałam podziękować za wykład i chciałam mieć pytanie odnośnie do jednego z tych wykresów, który był pokazywany konkretnie tego, gdzie było pokazywane, które zwierzęta były jedzone i tam gdzie było mięso kurze, kurczaka był taki gwałtowny spadek. Czy udało się dojść do tego, jaki był powód? Bo tam było napisane, że ludzie wierzyli, że jakieś tam choroby przenosi. To był ten powód czy inny?
- Nie, nie, to ten powód. Tak jak mówię, coś tam Ibrahim Ibn Jakub odnotował, ale na pewno nieprawdę. Powód jest prosty w miastach preferowane są gęsi, nie mówiąc o tym, że mieszczanie są w stanie pozwolić sobie na to, żeby gęsi kupować. I jest to też czas, kiedy gęś staje się w pełni ptakiem udomowionym, tym hodowlanym. Na początku to my, archeozoolodzy, wiemy, czy archeoornitolodzy wiemy, że część kości to jest gęgawa, a więc dzika gęś, a część domowych bo wiemy, że gęś domowa to jest gdzieś około 2,5 tysiąca lat temu już była znana, ale bardzo długo z tych względów, o których mówiłem, jest trudniejsza w hodowli, więc kura była zdecydowanie ważniejsza. Później natomiast miasta to jest zupełnie inny system gospodarki i rozwoju rolnictwa, takiej hodowli bardziej ukierunkowanej na zarobienie pieniędzy. I w tym momencie gęś rzeczywiście staje się dominująca, a ten wykres jest z Gdańska, z tym że taki sam wykres mogę nakreślić dla Poznania również wszędzie tam, gdzie mam możliwość śledzenia od wczesnego średniowiecza po czasy nowożytne, to takie wykresy się ustala.
I jeszcze jedna rzecz, większe rozmiary ptaka. Tłusty ptak. Pamiętajmy też o społeczeństwie żydowskim, które preferuje konsumpcję gęsiny. Na przykład w dzielnicy żydowskiej w Poznaniu bardzo dużo odkryłem gęsi. I to jest taka też ilustracja. I jeszcze jedno, pierze gęsie nadaje się na puch. Kurze? Nie bardzo. To są te przyczyny.
- Ja mogę bez mikrofonu. Dziękuję bardzo. Ja mam pytanie czy wiemy, coś może więcej na temat kuchni, gotowania potraw? Było wiele gatunków zwierząt, bardzo dużo gatunków roślin, ta dieta była dużo bogatsza, ale czy ona składała się raczej z takich mono produktów, na zasadzie takie pieczone mięso? Czy te potrawy były w jakiś sposób składane, to znaczy złożone czy były jakieś takie gusta kulinarne wtedy, czy po prostu inaczej doprawione, przyprawione. Rozumiem, że mógł być problem z solą, natomiast przy takim bogactwie jeśli chodzi o chociażby o roślinność, to jak to wyglądało? To było bardzo prymitywne czy nie?
- Nie, ja bym tak nie powiedział. To szczególnie w przypadku elit było bardzo wyszukane. Bo jeśli badamy szczątki zwierzęce i współcześnie jakieś zwierzę ma status drogie: łosoś, jesiotr. To wtedy te zwierzęta znajdujemy w miejscach takich elitarnych. W tamtych czasach z solą wcale nie było problemu. Może nie wszyscy rzeczywiście mieli jej pod dostatkiem, ale sól była powszechnym produktem, którym handlowano i dostarczano, więc ten składnik był komponentem przyprawy. Zioła, no w pewnym momencie zaczęto sprowadzać przecież pieprz. Pamiętajmy też, że w tamtych czasach, o czym ja tu nie mówiłem rozwinięty był handel z krajami arabskimi. My tu znajdujemy bardzo dużo monet arabskich i to jest powód, dla którego bez znalezisk, pieprzu i innych, my możemy sądzić, że przyprawy tu również wędrowały. Te przyprawy egzotyczne, nie miejscowe. Natomiast tych współczesnych było bardzo dużo. Grupy rekonstruktorskie, które, no, studentów i młodych odtwarzaczy bardzo często w skansenach takich żywych skansenach przygotowują różne posiłki. I chcę też powiedzieć, że później, kiedy mamy już przepisy czy to z kuchni krzyżackiej, czy w ogóle z czasów miast, to tam już widać, że to jest bardzo duże zróżnicowanie i jest to powód do tego, żeby powiedzieć, że to się nie pojawia w tym czasie, kiedy to zostało zapisane w księgach, bo, bo to jest czas, kiedy księgi są coraz bardziej powszechne, ale również wcześniej, tak? Tak, że nie.
Ja bym tutaj nie sądził, że to nie było urozmaicone. Poza tym te produkty, które dostarczano, czasami nadawały się do... Trzeba było bardzo szybko spożyć, a niektóre można było zakonserwować. Także ludzie mieli dobrą wiedzę o tym, jak robić pożywienie, które jest na dłuższy czas, na zapasy i jak, no uczty przyrządzać dobre. Pamiętajmy, to jest już pełna hierarchizacja społeczeństwa z dostojnikami świeckimi, kościelnymi także tak to bym widział.
- Pozwolę sobie jeszcze na pytanie od siebie. Panie profesorze, wspominał Pan o wysokości konia.
- Tak.
- I widać było pewne różnice regionalne. Wspomniał Pan o Dolnym Śląsku i o Pomorzu Zachodnim jako tych regionach, gdzie konie były najwyższe. No, co jest chyba dość oczywistą przesłanką związaną z rozwojem cywilizacyjnym, gospodarczym i tak dalej. I pozostając przy tych kwestiach regionalnych, chciałem zapytać, czy z perspektywy archeozoologii w jakiś sposób coś wyjątkowego, ciekawego dzieje się w Wielkopolsce w drugiej połowie X wieku? Bo archeologia skupiona chociażby na sieci grodów pokazuje, że dzieją się rzeczy spektakularne, że bardzo szybko, przez kilkadziesiąt lat stworzona nowa sieć potężnych grodów obronnych. I czy są jakieś sygnały właśnie, które można zauważyć poprzez badania szczątków zwierzęcych, pokazujące, że to jest czas przyspieszonego rozwoju, czy też akurat z tej perspektywy archeologicznej to jest w ogóle niewidoczne.
- Z perspektywy archeologicznej to jest widoczne tylko dzięki świni, dzięki trzodzie chlewnej. To jest jedyny sygnał, bo kiedy analizujemy wcześniejsze epoki pod względem tej kompozycji mięsa, które kiedyś spożywano, to wieprzowina jest na dalszym planie. Przeżuwacze, szczególnie bydło, owca, koza i czasami ta wieprzowina wyprzedzi baraninę, kozinę. Natomiast w Wielkopolsce już w czasach plemiennych VII, VIII, IX wiek już ona się pojawia. I to jest zupełnie nowy znak. Tego nie ma gdzie indziej. W przypadku koni -Mieszko miał dobre konie i według tego, co udało mi się ustalić w doktoracie, to rzeczywiście była grupa koni, która bardziej nadawała się do takiej pracy zwykłej i była spora część koni, która dobrze się statystycznie wyodrębniała. Tych jezdnych, tych wyższych, wyższych niż przeciętna wysokość w kłębie. I możemy sądzić, że tak jak jest zapis o Mieszku, który kupował konie i przekazywał je do władania czy do posiadania swoim zbrojnym. No i wiemy, że miał jazdę konną. No to jest, to jest ta zmiana. Ale w badaniach archeologicznych ona nie jest możliwa do wyczytania.
Nawet badając haplogrupy, czyli tą strukturą genetyczną poza umaszczeniem okazuje się, że wszędzie konie miały taki sam zestaw haplogrupy jak gdzie indziej w Europie. Tylko może uda się coś dodatkowego uzyskać, gdyż w moim projekcie badałem tylko haplogrupy i umaszczenie, ale w tej chwili całe genomy koni są badane w jednym z laboratoriów francuskich w Tuluzie. Spodziewam się, że tam być może uzyskamy jakiś obraz, który da nam sygnał, że ten Mieszko i Chrobry to jednak te konie mieli trochę podrasowane bardziej niż to, co ja mogę makroskopowo oczami odczytać. Tak, ja panu coś powiem. Otóż wśród archeologów, wśród historyków bardzo często to jest takie "Była intensywna hodowla, było intensywne rolnictwo". A ja pytam się "A co to jest intensywne rolnictwo w tamtych czasach? A co to jest intensywne rolnictwo w średniowieczu?" Nikt tego nie definiuje, tylko bardzo emocjonalnie przypisuje, że to było już bardzo mocno rozwinięte. No bo ja to badam, to jest coś nowego, coś, co i ja jestem tutaj dosyć powściągliwy. Ja w przypadku zwierząt, ale może to właśnie zwierzęta też takie są, widzę bardzo duży konserwatyzm. Oczywiście zdarzają się takie sytuacje jak w przypadku tego wykresu od tura do krowy karłowatej i tego wykresu z psami. I to wtedy się bardzo cieszę, bo ja to zmierzyłem szkiełkiem i okiem, a nie emocją. Ja wtedy mogę to mówić. Jeśli mówimy o tym przyspieszeniu, no to pies w takim razie jest tym przyspieszeniem, tak? Kura jest przyspieszeniem, która później trochę spada, a gęś rośnie. Jastrzębnictwo to jest to przyspieszenie. To są te nowe czasy, które się bardzo mocno rozwijają. Jesiotr, tak? Tak że to, co tutaj pokazywałem, to jest dla mnie coś nowego, mierzalnego i oczywistego. Natomiast inne czasami są dla mnie zbyt intuicyjne, niepoliczalne, niemierzalne.
- Mam jeszcze chwilę na ostatnie pytanie czy ktoś z Państwa chciałby się pokusić o takowe, o dwa ostatnie pytania? Dobrze.
- Dziękuję bardzo.
- Przyjdę z mikrofonem, żeby wszystko dobrze było słychać.
- Też bardzo bym chciał podziękować za wykład. Bardzo ciekawy.
- Dziękuję bardzo.
- Mam jeszcze pytanie o te obyczaje magiczne, związane ze zwierzętami, bo miałem wrażenie, z tego co Pan mówił, że koń miał takie centralne miejsce w tych wszystkich obrzędach. A jakie jeszcze inne zwierzęta się pojawiały, mógłby Pan powiedzieć? W tych obrzędach, że...
- Ja bym powiedział, że większość z nich i krowy, i owce, i kozy, i kury. Znajdujemy je w różnych miejscach, które jak to mówią, mówimy z kontekstu archeologicznego wynika, że one były niezwykłe i dla nas, archeologów. Z kolei każdy szkielet, czyli nie fragment kości, tylko szkielet, jest początkiem myślenia o tym, czy był to efekt zachowań magicznych, rytualnych czy nie. I bardzo często odpowiedź jest taka, że tak. Ale czasami odpowiedź jest taka, że nie wiemy, bo niby tu jest szkielet konia. Ok, fajnie. Ale ten szkielet konia ma ślady gryzienia przez psa. To znaczy, że to było ciało konia zdechłego, które leżało długo, zwierzęta miały dostęp i czy to była magia? Ale odpowiedź może być też taka. Owszem, to była magia. Pochowano go w specjalnym miejscu, a że zwierzęta inne miały dostęp, to nic. Człowiek miał intencję, żeby to pochować. Także te nasze interpretacje czasami są takie bardzo, no, nieprzekonywujące. Natomiast tak, w tamtych czasach magia przejawiała się w wykorzystywaniem zwierząt do tego celu, roślin.
To były gaje przecież, o tym nie mówiłem, ale święte gaje, które z opisów kronikarzy możemy powiedzieć, że miały wszelkie rekwizyty, nie tylko od uzbrojenia, nie tylko od konia, nie tylko czaszek, głów zwierzęcych, bydlęcych. Niektórzy bogowie czy bożkowie słowiańscy Weles u Słowian Wschodnich. Jego atrybutem była krowa na przykład. Także inne zwierzęta jak najbardziej. Również i to przetrwało bardzo długo w kulturze ludowej. Natomiast koń z tych naszych badań on tutaj najbardziej spektakularnie nam się jawi. I powiem tak, przez to, że projekt prowadziłem przez cztery lata, to tak bardzo mocno tego konia się uczepiłem. On tu jest najbardziej widoczny, ale inne zwierzęta też.
- Rozumiem. Dziękuję bardzo.
- Ja już na koniec, bez pytania chciałem tylko powiedzieć, że Pan profesor wystąpił w filmie "Wyspa Władców" o Ostrowie Lednickim i tam można zobaczyć ustalenia Pana profesora. To było 14 lat temu i pokazujemy tam też większość zabytków tutaj obecnych na wystawie w Ostrowie Lednickim. Także polecam film "Wyspa Władców". Prawdopodobnie tutaj będzie projekcja w muzeum, ale dopiero w czerwcu. Gdyby ktoś z Państwa chciał wcześniej zobaczyć to polecam na kanale Archeo film. Tam jest cała seria moich filmów "Tajemnice początków Polski" i m.in. film o Ostrowie Lednickim. "Wyspa władców" z udziałem Pana profesora. Dziękuję.
- Widzę, że już nikt do głosu się nie zgłasza. Panie profesorze, bardzo dziękuję. Dziękuję za wykład.
- To ja bardzo dziękuję jeszcze raz za zaproszenie i bardzo Państwu dziękuję za to, że z taką uwagą wysłuchaliście i że Państwa pytania były naprawdę... Pytania znawców i cieszę się, że mogłem na tyle pytań odpowiadać. Może czasami niektóre odpowiedzi nie były satysfakcjonujące, ale tak trochę były spoza mojej branży. A chcę też powiedzieć, że zwierzęta to jest tak wielkie bogactwo, że wybaczcie Państwo, ale wszystkiego nie wiem o zwierzętach i nie będę wiedział. Mówiłem to, co najlepiej poznałem dzięki swoim badaniom. Jeszcze raz i jeszcze raz bardzo, bardzo serdecznie Państwu dziękuję za te wszystkie pytania.
- Ja też bardzo dziękuję Państwu za obecność tu. Pan już zaczął zapowiadać rzeczy, które będą działy się w muzeum, więc dwie minuty jeszcze zajmę, może nawet krócej. Wystawa jest cały czas czynna. Do czerwca zapraszamy od środy do niedzieli co tydzień do zwiedzania. W połowie lutego, 19 lutego, w środę w naszym muzeum odbędzie się debata związana tematycznie z wystawą, choć wychodząca troszkę dalej, mianowicie dotycząca tego, co o klimacie i zmianach klimatu w historii. O wyzwaniach związanych z klimatem mogą powiedzieć historycy i archeolodzy środowiskowi. A kolejny wykład, również powiązany z tematyką Polski wczesno piastowskiej i koronacji, odbędzie się 27 lutego w czwartek o godzinie 18:00. Dr Paweł Figurski opowie o ceremoniale koronacyjnym z perspektywy rytuału liturgicznego, ale też jego ogromnego znaczenia, jeśli chodzi o symbolikę polityczną. Serdecznie zapraszam. A dzisiaj serdecznie Państwu dziękuję. Dobranoc.
Dane o obiekcie
-
Nazwa / Tytuł
O zwierzętach w Polsce Piastowskiej. Perspektywa archeozoologii - wykład dr hab. Daniela Makowieckiego -
Rodzaj
-
Kategoria
-
Zakres chronologiczny
-
Data wykonania
24/01/2025 -
Czas trwania
1h 21min 0sek -
Osoby występujące
-
Numer inwentarzowy
MHP-04-4745 -
Klasyfikacja praw autorskich
-
Permalink