Marian na wojnie. Animowana historia M. Walentynowicza - Mediateka - Muzeum Historii Polski w Warszawie SKIP_TO
Wizyta w muzeum Przejdź do sklepu
Filmy dokumentalne
Audiovideo

Marian na wojnie. Animowana historia M. Walentynowicza

Kajetanowicz, Karolina (animacja); Mianowska, Agata (animacja); Łuczków, Ewa (animacja); Kalwat, Wojciech (pomysł i scenariusz); Orzechowski, Michał (animacja);

08/02/2023

Transkrypcja

Narrator: Marian to poważne imię, dlatego najbliżsi znali go Marysiem. Od najmłodszych lat zarysowywał kartki i kartony. Kot, pies, wielbłąd, krowa, nie było różnicy. Wreszcie powstały: swawolna małpka Fiki-Miki, Waluś-rekrut i przesławny koziołek z brodą, zwany Matołkiem. Rankiem 1 września 1939 roku skończył się czas spokoju. Niemieckie armie runęły na Polskę. Wybuchła najstraszniejsza z wojen. Pancerne wojska tratowały wsie i miasta. Polski żołnierz walczył dzielnie, lecz nie powstrzymał napaści. Cóż miał robić Maryś? Popatrzył smutno na niszczoną Polskę. Spakował ołówek, notatnik i z nadzieją, że kiedyś powróci, ruszył przed siebie. Przebył góry, doliny, lasy, pola i winnice. Wreszcie dotarł do słonecznej Francji. Nie czekało go ciepłe powitanie. "To przez was jest ta wojna, przez ten wasz Gdańsk". "Bić się nie umiecie". Bolały niesprawiedliwe słowa Francuzów. Maryś zacisnął pięści i spojrzał ku Warszawie. Nie zwątpił. Zaciągnął się w wojskowe szeregi i trenował zawzięcie. Padnij - powstań - równaj krok - biegiem. Wreszcie dostał karabin, lecz nie zdążył postrzelać. Zanim dotarł na front, francuski sojusznik już skapitulował. Maryś nie stracił rezonu. Z całą kompanię wsiadł na statek i ruszył ku wyspom. Była z nim Agata, koza niezwyczajna. Biedaczka przez cały rejs mocno chorowała. Wprost z portu Marian ruszył nad Tamizę. Londyn cały trząsł się w posadach. Grad bomb spadał na miasto. Dudniły wybuchy. Łuny pożarów rozświetlały noc. Wszędzie śmierć i rany. Nie złamało to zaciętych Anglików. Króla puddingu, cup of tea, nie oddamy nikomu. Marian na przekór wojnie, rysował. W świetle lamp, świeczek i latarek, powstawały obrazki, portrety, karykatury. Tak rozweselał smutne mury sztabu. Potem, jako saper pilnował mglistych brzegu w Szkocji. Zadanie miał proste. Budować zasieki, zapory, przeprawy i mosty. Polscy saperzy raźnie pracowali. Choć czasem zapomnieli przybić deski lub dwóch. Polscy żołnierze ćwiczyli w górach Szkocji, marsze, strzelanie, biwaki. A na prośbę pasterzy, zbierali z krzaków kłaczki owczej wełny. Lecz Polacy przecież nie barany i na swój sposób z runa obcinali nie tylko żywopłoty. Nasz bohater w Szkocji nie zabawił długo. Za oceanem czekało go nowe zadanie. Werbować do polskiego wojska. Siedział, więc w redakcji zamorskiej odsieczy. Pisał i rysował. I tak powstał komiks z przygodami Walentego Pompki. "Inwazja! D-Day już zaraz! Potrzebny korespondent!" Maryś wraz z I Polską Dywizję Pancerną Generała Maczka ruszył ku Normandii. I znów rysował. Nie umknął mu nawet dowódca. Wiele stron dalej uchwycił generała Montgomery'ego, gdy ten odwiedził polskie oddziały. Taką wówczas zasłyszał rozmowę. "Czy będziecie bić się u mego boku? Yes, sir!" Polacy ochoczo wskoczyli do czołgów i pognali na wroga. Ale, co to? Alianckie samoloty zrzucają bomby na polskie berety? Halo! Pomyłka! Uciekają Niemcy, uciekają Polacy. Nikt nie jest zadowolony z tej lotniczej pracy. Zawarczały motory czołgów, zagrały armaty. Pod Falaise trwał bój zaciekły. Podjedź - skręcaj - ładuj - strzelaj. Cel: Zatrzymać Niemców. Utrzymać wzgórze "Maczugi", pomścić krew rodaków. Przez kilka dni w upale, bez snu, ciągle w walce, Polacy odpierali ataki wroga. I w końcu zaległa cisza nad pobojowiskiem. Cisza umarłych i tych, co przeżyli. Wkrótce przyszła radość. Po zwycięskiej batalii polskie Shermany pruły naprzód. Wyzwalana wsie, miasta i przysiółki. Zewsząd sypały się kwiaty, strzelały szampany. To były piękne dni. Zima w Holandii, wypady, ataki, obrona. A pomiędzy bitwami żołnierze naprawdę nieźle "holendrowali". Na wiosnę polscy pancerni i strzelcy łamią opór wroga. Rozjeżdżają płoty, druty, pędzą ku barakom. A tam niespodzianka: Polki, dziewczyny z powstańczej Warszawy. Zakręciła się łza w oku, ścisnęło gardło. Lecz nie czas na czułości, czas dokończyć dzieła. Maczek, choć czołgista, pojmał w niewolę tysiące niemieckich marynarzy. Nad portem dumnie załopotała polska flaga. Rozpierzchły się oddziały wroga, wojna się skończyła. Żołnierze Maczka zaczęli myśleć o domu. Niektórzy miłość znaleźli na miejscu. Tymczasem w ojczyźnie nowa bieda. Nad Polską zawisło czerwone słońce komunizmu. Radość ze zwycięstwa prysła, śmiechy ustały. Wielu więc nie powróciło nad Wisłę. A nasz Maryś tęsknił za krajem. Spakował szkicownik i wrócił do domu, Znów rysował kota, psa, wielbłąda, krowę. I zwierza z kozią bródką o imieniu Matołek. Wspólnie czekali na nowe przygody.

Dane o obiekcie

Opis

Koziołek Matołek i małpka Fiki-Miki – zwierzaki wymyślone przez Kornela Makuszyńskiego – to najbardziej znane postaci, które wyszły spod ołówka Mariana Walentynowicza. Niewiele osób wie, że ilustrator słynnych bajek służył także jako korespondent wojenny w 1. Dywizji Pancernej gen. Stanisława Maczka. To, co widział, nie tylko opisywał, lecz rysował. Pozostawione przez niego grafiki, dokumentujące szlak bojowy dywizji generała Maczka, stały się inspiracją do stworzenia animowanej miniatury o wojennych losach samego Walentynowicza. 12-minutowa animacja, utrzymana w tradycyjnej, wysmakowanej stylistyce, odbiegającej od współczesnych masowych produkcji, w przystępny i pogodny sposób przybliża najważniejsze wydarzenia z dziejów 1. Dywizji Pancernej. Film jest znakomitą pomocą edukacyjną dla nauczycieli pracujących z dziećmi i młodzieżą w wieku 10–14 lat i stanowi interesujący punkt wyjścia do rozmowy o historii Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. Jego walory plastyczne, a także mistrzowska interpretacja Zbigniewa Zamachowskiego, narratora filmu, sprawią, że także dorośli będą mieli wiele radości z oglądania.